Minister cyfryzacji zapowiada, że podatek cyfrowy zostanie w Polsce wprowadzony niezależnie od groźb, jakie w związku z tym płyną ze Stanów Zjednoczonych. Donald Trump chce w ramach odwetu nakładać cła na państwa wprowadzające taki podatek. Kraje Unii Europejskiej nie wypracowały natomiast w tym zakresie jednolitego stanowiska.
Michał Koch: Mamy sytuację kuriozalną: polskie firmy – średnie, duże, ale krajowe – płacą do budżetu dziesiątki milionów złotych rocznie, podczas gdy globalni giganci technologiczni, działający w Polsce na ogromną skalę, oddają grosze. Wirtualna Polska zapłaciła ponad 55 milionów podatku, mniej niż Google i Facebook, mimo że ich przychody były trzykrotnie wyższe. To jest systemowe wypaczenie i właśnie dlatego taki podatek powinien istnieć. Wyrównałby pole gry i pokazał, że nie można korzystać z polskiego rynku, z polskich użytkowników i polskiej infrastruktury za darmo, nie dokładając się do wspólnego budżetu.
Marek Nowak: To wyrównywanie pola wcale nie jest takie oczywiste. Są konkretne powody, dla których rządy różnych krajów oferują zagranicznym koncernom preferencyjne warunki. Działanie dużych koncernów na lokalnym rynku oznacza – przynajmniej w początkowym okresie – napływ kapitału, nowoczesnych technologii i know-how. Często też powstają nowe miejsca pracy w sektorach, w których sami, mówiąc delikatnie, nie przodujemy. Jak sam niedawno pisałeś: cyfryzacja polskich MŚP przyspiesza, ale do europejskiej czołówki wciąż daleko. Koncerny cyfrowe często jako pierwsze wdrażają procesy, które następnie przenikają do lokalnych firm. Potrafię zrozumieć, że lokalne firmy, które nie dostają takich ulg, czują się dyskryminowane, ale pewne długofalowe korzyści dla gospodarki są osiągane. I jest to widoczne także u nas. Poza tym Polska konkuruje w tym zakresie z Czechami, Słowacją, Węgrami czy Rumunią o te same inwestycje. Oferowanie pewnych ulg, by ściągnąć koncerny technologiczne właśnie do nas, jest więc uzasadnione.
Michał Koch: Ale te firmy już tu są, a podatek cyfrowy działa już w innych krajach. Francja, Hiszpania czy Austria nie bały się go wprowadzić i jakoś świat się nie zawalił. Polska również mogłaby zyskać konkretne miliardy złotych rocznie. Z punktu widzenia państwa to pieniądze, które można przeznaczyć na edukację, infrastrukturę czy wsparcie innowacji. Problem nie leży więc w ekonomii, tylko w politycznej woli.
Marek Nowak: Nie zakładałbym, że skoro koncern już tu jest, to zostanie na zawsze. Zdarza się, że po kilku latach firmy bez sentymentu zamykają oddziały krajowe i przenoszą się tam, gdzie dostaną lepsze warunki.
BigTechy powinny uczciwie kontrybuować do budżetu
Michał Koch: Obecność globalnych koncernów nie zawsze oznacza trwałą wartość dodaną dla państwa. Centra usług, które tworzą, bywają łatwo przenoszone do innego kraju, a know-how czy kluczowe decyzje strategiczne i tak pozostają za granicą. W efekcie Polska często pełni rolę taniego zaplecza operacyjnego, a nie równoprawnego partnera technologicznego. To sprawia, że pytanie o sens wprowadzania podatku cyfrowego staje się jeszcze bardziej uzasadnione – skoro BigTechy i tak nie wiążą się z naszym rynkiem na stałe, to przynajmniej powinny uczciwie kontrybuować do budżetu. Warto też pamiętać, że globalne firmy mają ogromny arsenał narzędzi do walki z lokalnymi podatkami. Czasem wystarczy, że tylko zagrożą wycofaniem się, ograniczeniem usług, inwestycji czy podniesieniem cen dla konsumentów. To szantaż ekonomiczny. Politycy dobrze wiedzą, że wystarczy sugestia: podniesiemy ceny usług streamingowych o 20 proc. i poparcie społeczne dla podatku spada w mgnieniu oka. Ale nie sądzę, że jest to realna opcja ani też, że powinniśmy ulegać takim metodom.
Marek Nowak: Aktualnie bojowa retoryka towarzyszy raczej wypowiedziom ministra cyfryzacji, Krzysztofa Gawkowskiego, który już wcześniej nieraz galopował retorycznie, na przykład w sprawie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Kiedy prowadzisz taką grę możesz wygrać lub przegrać. Ale – jak widać – ryzyko polityczne wcale nie jest duże. W razie czego zmieniasz konia i pędzisz w inną stronę. Ostatnie wydarzenia dostarczyły mu zresztą nowego rumaka. Minister podkreśla w ostatnich wypowiedziach nośne skądinąd hasło, że potrzebujemy broni do walki z dezinformacją, tak samo mocnej jak konwencjonalna armia.
Michał Koch: Wróćmy jednak do samego podatku. Musimy sobie uświadomić, że jest problemem, który dotyczy nie tylko Polski. To kwestia globalnej regulacji i wspólnej decyzji na poziomie OECD czy Unii Europejskiej. Bruksela jednak odłożyła ten temat.
Marek Nowak: Zapewne zaważyły tu aktualne kwestie geopolityczne.
Michał Koch: Niedawno zaprezentowaliśmy jednak na ISPortalu wyliczenia dotyczące tego, ile realnie BigTechy płacą podatków w Polsce. Widziałeś te dane?
korzyści dla polskiej gospodarki WYNIKAJĄCE z obecności BigTechów nie są obecnie tak duże, jak jeszcze kilka lat temu
Marek Nowak: Tak i muszę się zgodzić, że korzyści dla polskiej gospodarki wynikające z obecności BigTechów nie są obecnie tak duże, jak jeszcze kilka lat temu. Wyliczenia są jasne – główne zyski tych firm idą za granicę, a jednocześnie korzystają z udogodnień i stosunkowo taniej siły roboczej. Minister może mieć też analizy świadczące o tym, że osiągnęliśmy określone cele gospodarcze i możemy rozwijać się dalej bez obecności technologicznych gigantów. Walka o wprowadzenie podatku cyfrowego może mieć teraz sens.
Michał Koch: Cieszę się, że cię przekonałem przynajmniej w takim zakresie. Nie mam też wątpliwości, że do końca roku podatek cyfrowy będzie obecny w debacie publicznej. Będą spoty, konferencje, wywiady, a nawet zapowiadany projekt ustawy. Obawiam się jednak, że ostatecznie skończy się jak zawsze: projekt ugrzęźnie w szufladzie, a opinia publiczna zapomni. To taki klasyk polskiej polityki, czyli wielkie zapowiedzi, które umierają po cichu albo – jak to ująłeś – przesiadanie się na innego konia i nagły retoryczny galop w inną stronę. Jesteśmy w wiecznej fazie planów i zapowiedzi, podczas gdy inni po prostu je realizują. U nas to wciąż slajdy w prezentacjach, a nie paragrafy w Dzienniku Ustaw.
klasyk polskiej polityki, czyli wielkie zapowiedzi, które umierają po cichu
Marek Nowak: Kwestia tego, czy podatek cyfrowy w Polsce przejdzie czy nie, nie jest pewna – zgoda. Uważam jednak, że w obecnej sytuacji geopolitycznej obie te możliwości są podobnie prawdopodobnie.
Michał Koch: Wprowadzenie podatku cyfrowego oznacza natychmiastowy konflikt ze Stanami Zjednoczonymi. Trump już kiedyś groził cłami, jeśli Europa wprowadzi takie rozwiązania i zrobi to ponownie. Do tego dochodzi presja samych BigTechów, które posiadają wielką machinę lobbystyczną, zdolną wywrócić do góry nogami każdy projekt ustawy. To jest skala, z którą polski rząd może sobie po prostu nie poradzić. Dlatego uważam, że politycznej odwagi zabraknie, bo – pomimo słuszności – konfrontacja z USA i globalnymi gigantami będzie uznana za zbyt ryzykowną.
Marek Nowak: Niekoniecznie. Słyszałem wypowiedzi ekspertów wskazujących, że te 3 proc. podatku, o których mówił minister cyfryzacji, czyli szacunkowo 1,7 mld złotych wpływów do budżetu, to kwota mało znacząca w kontekście naszych aktualnych relacji z USA. Przykładowo: kontrakt na świadczenie wsparcia logistycznego dla systemów obrony przeciwrakietowej Patriot (podpisany w tym roku) opiewa na około dwa miliardy dolarów. Cztery razy więcej. Pamiętasz też zapewne reakcję Elona Muska na wypowiedź Radosława Sikorskiego o naszym zaangażowaniu w finansowanie systemu Starlink działającego w Ukrainie. Do tej pory wydaliśmy na ten cel blisko 770 mln zł, czyli z punktu widzenia giganta niewielki ułamek kosztów. Myślę, że jeśli amerykańska administracja rzetelnie przeanalizuje te liczby, szybko dojdzie do wniosku, że warto dać nam na czymś zarobić, bo inaczej nie będziemy mieli za co u nich kupować.
Michał Koch: Problem w tym, że dla gigantów technologicznych – i polityków w Waszyngtonie – takie liczby mogą nie mieć znaczenia. Gra toczy się nie o miliardy złotych, lecz o precedens. Jeśli Polska zdecyduje się na realne opodatkowanie BigTechów, może to zachęcić inne kraje regionu do podjęcia podobnych kroków. Byłby to zbyt mocny sygnał polityczny i biznesowy, by go tolerować. To dlatego reakcje USA bywają tak gwałtowne.
Marek Nowak: Czyli, mimo tego, że USA już go tolerują w kilku innych państwach, na moją ocenę szans wprowadzenia podatku 50/50 odpowiadasz, że są jednak dużo mniejsze?
lobbing wielkich korporacji i naciski ze strony sojuszników zza oceanu są silniejsze OD sprawiedliwości podatkowej
Michał Koch: Owszem. Daję temu podatkowi najwyżej 30 proc. szans. Wprawdzie słyszymy dzisiaj głośne zapowiedzi, ale pamiętajmy: to już było. O podatku cyfrowym mówił premier Mateusz Morawiecki. Jego ministrowie przygotowywali projekty i nic z tego nie wyszło. Schemat się powtarza: najpierw są analizy, później konferencje i mocne deklaracje, a na końcu polityczna cisza i rezygnacja. Nie dlatego, że ten podatek nie ma sensu, tylko dlatego, że lobbing wielkich korporacji i naciski ze strony sojuszników zza oceanu są po prostu silniejsze niż chęć wprowadzenia sprawiedliwości podatkowej. Nie wierzę, że tym razem będzie inaczej.
Czytaj także:
Czy Europa odważy się przeciwstawić cyfrowej dominacji USA? – ISPortal
We Francji giganci zapłacą podatek cyfrowy – ISPortal
Trump grozi Europie – ISPortal
Jak to jest z tym internetem od małych i średnich? – dyskusja – ISPortal