Internet jest bez wątpienia częścią infrastruktury krytycznej każdego kraju. We współczesnym świecie dzięki łączności możemy zrealizować praktycznie wszystkie działania, w tym te dotyczące obronności. Telekomunikacja odgrywa niebagatelną rolę także podczas wojny w Ukrainie. Obrona przed Rosją wymaga zarówno koordynacji konwencjonalnych działań zbrojnych i tych w cyberprzestrzeni.
Krajobraz sieciowy Ukrainy przed wojną zbliżony był do tego, jaki znamy z Polski, a jego rozwój przebiegał sprawnie. Od początku (domena .ua została zarejestrowana w 1992 roku) rynek tworzyli lokalni operatorzy, którzy – podobnie jak w Polsce – świadczyli usługi dostępu do sieci dla mieszkańców, zanim jeszcze pojawili się operatorzy korporacyjni. Roczne przychody rynku telekomunikacyjnego w kraju zwiększały się z roku na rok (w 2018 roku odnotowano 62 mld UAH przychodu, czyli skok aż o 10,2 proc. w odniesieniu do poprzedniego okresu), a działalność gospodarczą rozpoczynały setki kolejnych podmiotów świadczących usługi sieciowe. Najważniejsze węzły wymiany ruchu znajdują się w Kijowie (UA-IX, DTEL-IX, DataIX), w Charkowie (KH-IX) oraz w Odessie (OD-IX).
Ukraina przekształciła się z kraju, w którym koszt Internetu jest dla obywatela wysoki, w państwo o przyjaznych i rozsądnych warunkach dostępu do cyberprzestrzeni. Telekomunikacja odegrała tam także ważną rolę w czasie trwania pandemii koronawirusa, a liczba użytkowników sieci w 2021 roku wyniosła ok. 30 mln osób. Rzeczywistość jednak po raz kolejny zmieniła się 24 lutego 2022 roku.
Agresji Rosji na Ukrainę towarzyszył szereg działań destabilizujących ukraińską przestrzeń wirtualną. Hakerzy atakowali strony instytucji państwowych i finansowych, a portale informacyjne zaczęły być zalewane fake newsami. Ukraińcy stanęli do obrony, przedstawiciele organów państwowych zachęcali (nawet korzystając z oficjalnych kanałów komunikacyjnych) do kontrataków. W pomoc włączyli się polscy operatorzy, a członkowie Grupy MiŚOT przekazali serwery i inne urządzenia telekomunikacyjne dla kolegów z Ukrainy. Założono, że nieprzerwanie działająca łączność zwiększy szanse na odparcie napaści.
Mychajło Fedorow, ukraiński wiceminister, w początkowych dniach wojny na Twitterze napisał, że istnieje realna możliwość odcięcia kraju od Internetu. Polityk zaapelował przy tym do Elona Muska, właściciela SpaceX, o dostarczenie satelitarnego internetu Starlink. Miliarder zgodził się. Od tego czasu do Ukrainy docierają kolejne dostawy stacji bazowych Starlink, a ukraińscy dowódcy zachwalają możliwości i wydajność systemu. Musk przestrzegł jednak, że używanie Starlinka może prowadzić do namierzenia użytkowników, więc niezbędne jest korzystanie z niego z rozwagą oraz rozmieszczenie stacji bazowych daleko od skupisk ludzi.
Dzięki obecności wielu podmiotów świadczących usługi dostępu do sieci oraz wsparciu płynącemu z Krzemowej Doliny łączność i możliwość kontaktu ze światem wydaje się w Ukrainie niezagrożona. Brak centralnego ośrodka będącego fundamentem krajowego Internetu stał się kolejnym elementem zabezpieczenia tamtejszej infrastruktury krytycznej.
Innego zdania jest James Lewis, dyrektor programu technologii strategicznych w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie. Ekspert przekonuje, że Rosjanie, gdyby chcieli, to doprowadziliby do wyłączenia ukraińskiej sieci. Lewis uważa, iż najeźdźcy wykorzystują Internet i sieć komórkową do śledzenia i podsłuchiwania Ukraińców. Z komunikatów przedstawianych przez Ukrainę wiemy jednak, że działa to również w drugą stronę.
Reperkusje cyberwojny dostrzegamy też w naszym kraju. Social media stały się przestrzenią, w której o zasięgi walczą trolle internetowe, by szerzyć rosyjską propagandę i fake newsy. To metoda mająca destabilizować sytuację w Polsce, gdyż obywatele rzucili się na pomoc uchodźcom. Szczucie na Ukraińców ma prowadzić do kolejnych podziałów w naszym kraju.
Sytuacja powinna skłonić polskich regulatorów do analizy krajobrazu sieciowego. Marcin Zemła, przedstawiciel projektu MdS (MiŚOT dla Security), jest zdania, że każdy dostawca internetu w Polsce powinien być uznany za operatora infrastruktury krytycznej. Byłby to ruch zwiększający nasze bezpieczeństwo zarówno w sieci, jak i w codziennym życiu.
Po zakończeniu działań zbrojnych Ukraina będzie dalej potrzebowała wsparcia krajów Zachodu. Już teraz mówi się, że konieczne będzie rozwiązanie zbliżone do tzw. planu Marshalla (inicjatywy Stanów Zjednoczonych mającej służyć odbudowie gospodarek krajów Europy Zachodniej po II wojnie światowej). Rekonstrukcja czeka też ukraińską infrastrukturę telekomunikacyjną. Jestem przekonany, że polscy operatorzy pomogą także wtedy.
Źródła:
- dus.gov.ua
- internetworldstats.com
- bezprawnik.pl
- geekweek.interia.pl
- businessinsider.com.pl
Zobacz też: