Grupa hakerska ujawniła lokalizację rosyjskiej bazy wojskowej. Właściwie umiejętności hakerskie nie były do tego potrzebne, a jedynie spryt. Rosyjscy żołnierze sami udostępniali dane o sobie i swojej pozycji w okolicach Melitpola. Robili to, bo myśleli, że korespondują z ładnymi dziewczynami.
O tym, że rosyjscy żołnierze nie pilnują tajemnicy wojskowej jaką jest ich pozycja w Ukrainie, huczy cały internet. Wystarczyło jedynie przekonać ich, że rozmawiają z ładnymi dziewczynami, których fałszywe profile założono na Facebooku, Tinderze i rosyjskich portalach społecznościowych.
Akcji dokonała grupa Nikity Knysza. Ten ukraiński informatyk po inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę chciał wrócić do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, jednak nie został przyjęty. Wtedy postanowił działać w inny sposób i stworzył grupę hakerską „Hackyourmom”. Tak rozpoczął swoje działania, do których przyłączyli się również inni hakerzy.
Jednak ostatnia ich akcja wymagała głównie sprytu i znajomości psychologicznej przeciwnika, a nie umiejętności hakerskich. Grupa założyła fałszywe konta na portalach społecznościowych i randkowych. Jako atrakcyjne kobiety zaczęli pisać z rosyjskimi żołnierzami. Podając w wątpliwość to, że mężczyźni naprawdę są żołnierzami, że stacjonują w Ukrainie i prosząc o potwierdzenie tego zdjęciem, namówiono ich do wysłania fotografii umożliwiających geolokalizację. Często na zdjęciach znajdował się również sprzęt wojskowy.
W ten sposób zidentyfikowano rosyjską bazę w pobliżu Melitpola. Informacje przekazano siłom ukraińskim i doszło do ostrzału wojsk rosyjskich. Tak oto internetowe portale czy aplikacje mogą być wykorzystywane do działań wojennych. Trzeba tylko znaleźć na to sposób.
Źródło: cybedefence24.pl