Cyfryzacja. Wszędzie cyfryzacja. XXI wiek przyniósł nam czwartą rewolucję technologiczną, Internet Rzeczy i przejście w digital. Odnoszę jednak wrażenie, że sięganie pamięcią wstecz, wspominanie minionych czasów i moda na retro to silna kontra obecnego rozwoju.
O trwającym boomie na retro pisze Simon Reynolds. Badacz w swojej książce pt. „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością” przytacza – na przykładzie przemysłu muzycznego – tezę, iż coraz częściej spoglądamy w przeszłość wiedzeni tęsknotą za czasami analogowymi. Reynolds zadaje pytanie: „Czy to możliwe, by największym zagrożeniem przyszłości […] była jej przeszłość?”.
W dobie przymusowego lockdownu nowoczesna technika stała się naszym zbawieniem. Dzięki niej mogliśmy pracować, widywać się ze znajomymi i zaspokajać potrzebę obcowania z kulturą i rozrywką. Najnowsze badania pokazują zaskakujące tendencje: w okresie pandemii w górę poszybowała sprzedaż gier planszowych. Chociaż cyfrowa rozrywka i gra po sieci to jeden z najpopularniejszych sposób spędzania wolnego czasu, to w pewnym momencie ludzkość odczuła potrzebę bliskości i obcowania z żywym uczestnikiem gry. Japońska planszówka ‘Sugorokuya’ w ciągu jednego miesiąca sprzedała się w liczbie 190.000 sztuk. Analitycy rynku ze zdumieniem wskazują, że rynek gier planszowych, w 2017 r. wart 7,2 mld USD, do roku 2023 może wzrosnąć do 12 mld USD.
Duża ilość czasu wolnego wpłynęła też na twórcę-domatora, Marka Lyndersaya, który wiedziony pogonią za retro postanowił odświeżyć parę swoich analogowych głośników Toshiby, by wróciły do użytku codziennego. Majsterkowicz doszedł też do wniosku, że technologia analogowa może niekorzystnie wpływać na digital. Głośniki, ze względu na zasilające je nieekranowe magnesy, muszą stać w odległości przynajmniej jednego metra od jakichkolwiek dysków twardych. Przeszłość wróciła także w moim przypadku. Winyle, które są być może najbardziej charakterystycznym elementem powrotu mody retro, zbieram od dawna, ale w trakcie domowych porządków odnalazłem zbiór starych kaset. Ze zdumieniem odkryłem, że wszystkie bez wyjątku, działają. Na portalu Spotify znajdziemy 60 milionów utworów, ale brak tego wyjątkowego uczucia obcowania ze sztuką. Muzyka bywa doskonałym wehikułem czasu.
Szybki research pokazał ogrom tego zjawiska: na ten moment w serwisie Allegro do zakupu dostępnych jest 30.000 kaset audio. Bez trudu nabędziemy też magnetofon. A także gramofon, konsolę do gier typu NES i polaroid. Robienie zdjęć polaroidem jest vintage. HBO promuje „Perry Manson”, swój autorski serial osadzony w stylistyce kryminału noir, który obejrzymy na ich platformie VOD, CD Project RED wskrzesza brudną wizję przyszłości w Cyberpunk 2077, a sieć zalała fala uwielbiania dla konsol przeszłości: od C64 po SEGĘ Mega Drive. Modzie uległ też Microsoft, który od jakiegoś czasu dzieli się z fanami kodem źródłowym m.in. MS-DOS 1.25 i GW-BASIC.
Reynolds wspomina o zjawisku zwanym „wygaszaniem futuryzmu”. Jego zdaniem osiągnęliśmy szczyt zainteresowania technologiami przyszłości, a obecnie zainteresowanie konsumentów skupia się na produkcie, który być może nie przypomina wynalazku rodem z prozy science-fiction, ale sprawia, że nasze życie stanie się łatwiejsze. Podobną prawidłowość zauważył już na początku lat 90-tych pisarz Michael Critchton, który ustami jednej ze swoich postaci przyznał, że pomimo technologicznego skoku sprzątanie mieszkania trwa tyle samo, co w latach 20-tych. Ten trend możemy dostrzec w poczynaniach firm technologicznych. Ogłaszane odkrycia i usprawnienia najczęściej szybko przemieniają się w funkcjonalne urządzenia. Ta szybka monetaryzacja niesie ze sobą pozytywny skutek: praktyczność. I chociaż jesteśmy jeszcze daleko od inteligentnych aglomeracji, połączonych siecią 5G i Internetem Rzeczy, to wygląda na to, że drobnymi krokami technologiczni giganci starają się dostosować cyfryzację pod rynkowe tendencje i potrzebę użytkowania technologii w codziennych aktywnościach.
Być może delikatnie zmęczyliśmy się pogonią za nowinkami technicznymi. Ilość bodźców staje się niemożliwa do przetworzenia, technika do przyswojenia, a usprawnienia do wdrożenia. Faktem jest, że cyfryzacji nie da się powstrzymać. To proces, który prędzej czy później dotknie wszystkie branże, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe. Jednak pamięć o minionej technologii nie zaginie. Nie pozwólmy na to.
Źródła:
- Simon Reynolds – “Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”, wyd. Kosmos Komos. Warszawa 2018
- technewstt.com
- staradviser.com