Ministerstwo Edukacji i Nauki wydało ponad 26 mln PLN na projekt platformy streamingowej prezentującej treści dla młodzieży. Czy Multimedialna Edukacja Młodzieży, czy też „Czarnkoflix” jak określają platformę media, ma sens?
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek już rok temu kreślił plany serwisu VOD dla młodych. – Zdaję sobie sprawę z tego, że młodzi ludzie nie oglądają telewizji i są na platformach streamingowych – przyznał minister w rozmowie z „Tygodnikiem Sieci”. Zlecił zatem przygotowanie portalu, a także stworzenie kilkuset krótkich filmów o tematyce historycznej, ekonomicznej i kulturowej. Po drodze projekt mający łączyć cechy Netfliksa i TikToka zaliczył kilka falstartów, nie wystartował do dziś.
Oczywiście pieniądze wydano, ale to chyba najmniejszy problem. Gorzej, że całość opiera się na założeniach z innej epoki. Już podstawa programowa w szkołach kuleje, nie wykorzystuje się internetu jako źródła, zwalcza smartfony, a wiedzę z zakresu identyfikacji fake newsów dzieciaki muszą czerpać ze źródeł pozaszkolnych.
Program laptopów dla uczniów z czwartych klas władza zaliczyła w poczet swych sukcesów. Bardzo dobrze, że uczniowie dostali własne komputery, dla wielu z nich – w badaniu na początku pandemii COVID-19 wyszło, że 70 tys. uczniów nie posiadało w domu żadnego komputera – to będzie pierwszy kontakt z elektroniką. Z drugiej strony młodzież wykazuje ponadprzeciętną zdolność w operowaniu urządzeniami elektronicznymi. Korzystanie z telefonów, tabletów oraz laptopów jest dla nich niczym umiejętność czytania i pisania. To wyjątkowa szansa, aby za pomocą nowoczesnej technologii dać im możliwości nieosiągalne dla poprzednich pokoleń. Kto wie, może dzięki temu kiedyś uratują świat?
Odnoszę wrażenie, że władza identyfikuje problem, ale nie jest w stanie go rozwiązać. Cyfrowe pomoce naukowe to potrzebna sprawa, ale przecież można byłoby to zrobić lepiej. I taniej. Tworzenie konkurencji dla Netfliksa wydaje się pomysłem nie tyle chybionym, ile po prostu głupim. Bez kompleksowej zmiany podstawy programowej dalej uczniowie dalej będą zakuwać, zamiast analizować. Obawiam się, że bez specjalnych cyfrowych pomocy naukowych program laptopów dla uczniów pójdzie na marne.
Niemniej, jeśli ministerstwo uważa, że sposobem na edukację jest przygotowanie platformy streamingowej za grube miliony, to pozostaje mi się tylko złapać za głowę. Kiedy zrozumiemy, że żyjemy już w całkowicie innym świecie niż jeszcze dziesięć lat temu? Zamiast systemowych rozwiązań oferujemy boomerskie pomysły i archaiczną edukację. Gdybyśmy tylko wykazali więcej innowacji, to moglibyśmy pomóc dzieciom w rozumieniu zagrożeń w cyberprzestrzeni, przestrzec przed dezinformacją, nauczyć selekcjonowania źródeł.
Na szczęście młodzież sobie poradzi, zwłaszcza gdy dostanie do dyspozycji nowoczesną technologię. Z naszą pomocą lub bez.
Zobacz też: