Wciąż rozwijający się rynek usług telekomunikacyjnych wymaga rozbudowywania infrastruktury potrzebnej do ich świadczenia. Operatorzy telekomunikacyjni starają się za tym nadążać. W tym celu stawiane są kolejne maszty telekomunikacyjne. Jednak nie spotyka się to ze zrozumieniem mieszkańców miejscowości, w których takie budowle powstają. Nie ma tygodnia, by z jakiejś części kraju nie docierały informacje o protestach przeciwko tym inwestycjom.
W Wawrzce nie chcą masztu 5G
Problem pojawił się chociażby w Wawrzce gminie Grybów. Stanąć ma tam wysoki na prawie 62 metry nadajnik sieci Play w technologii 5G. Inwestycja planowana jest kilkaset metrów od przekaźnika, który znajduje się tam od wielu lat. Wokół miejscowości znajduje się również sześć podobnych budowli. Mieszkańcy nie zgadzają się na kolejną.
– To jest przesada, żeby w tak niedalekiej odległości było łącznie z naszym siedem przekaźników, a jeszcze ósmy chcą budować. Za chwilę będziemy świecić. Ktoś będzie bogacił się kosztem naszego zdrowia – mówią mieszkańcy Wawrzki.
W dodatku budowa powstaje nie tylko niedaleko domów, ale też osuwiska postępującego od dłuższego czasu. Mieszkańców nikt nie informował o planowanej budowie, nikt z nimi decyzji nie konsultował. Informacje ominęły nawet właścicieli działek bezpośrednio graniczących z tą, na której stanąć ma maszt.
Mieszkańcy protestują i spotykają się z mediami, by w ten sposób zatrzymać inwestycję. W sprawę zaangażował się także radny gminy.
– Kiedy dowiedzieliśmy się, że będzie tutaj budowany przekaźnik, złożyliśmy (28 października) wraz z sołtysem Wawrzki w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu petycję w sprawie sprzeciwu mieszkańców. Pod nią podpisało się trzysta osób. Było to jeszcze przed wydaniem pozwolenia na budowę tej stacji. Dostaliśmy odpowiedź, że stronami w sprawie jest właściciel gruntu, na którym powstaje maszt i inwestor Play. Złożyliśmy zażalenie na wydaną decyzję, ale już po upływie terminu. Również wtedy usłyszeliśmy, że nie jesteśmy stroną w sprawie – mówi Jan Smoła radny gminy Grybów i mieszkaniec Wawrzki.
Radny wylicza maszty znajdujące się w pobliżu. Dwa z nich znajdują się w Brunarach, jeden w Ropie, jeden w Bereście i trzy pod górą Chełm. To wszystko miejscowości okalające Wawrzkę. W niej samej jest już jedna tego typu kontrukcja.
– Tutaj mieszkańcy po prostu boją się o swoje zdrowie. Niektórym poumierały dzieci, inne rodzą się niepełnosprawne. Rodzice tych dzieci usłyszeli od lekarzy, że jest to wynikiem przesilenia pola elektromagnetycznego –stwierdza Jan Smoła.
Działka sąsiadująca z tą, na której budowany jest maszt telekomunikacyjny, należy do Wiesława Święsa. W 2008 roku została przekształcona w działkę budowlaną. Właściciel planował, że kiedyś wybudują się tam jego dzieci, jednak teraz obawia się takiego wykorzystania własności.
– Przekształciłem na grunty budowlane, zainwestowałem w przyłącz wody. Nie zostałem powiadomiony, że coś takiego ma w ogóle powstać. Pojechaliśmy do starosty z pytaniami, jaki wpływ ta inwestycja będzie miała na środowisko, na nasze zdrowie. Usłyszeliśmy, że to będzie dopiero badane, jak już przekaźnik powstanie. Nie był w stanie nic konkretnego powiedzieć. Nie jesteśmy stroną i nie mamy nic do powiedzenia, ani ja jako właściciel działki sąsiadującej, ani mieszkańcy. ,,Wyrazy współczucia dla was” – tyle powiedział. Co nam one dadzą? – pyta Wiesław Święs.
Właściciel działki obawia się także sytuacji, w której maszt zostanie uszkodzony. Jego działka znajduje się w odległości 17 metrów od 62-metrowej konstrukcji.
– Jeśli kiedyś maszt by się przewrócił, to spadnie do połowy na moją działkę. Złożyłem wniosek o zbadanie sprawy przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Nowym Sączu. Dostałem odpowiedź, że postępowanie zostanie wszczęte z urzędu – dodaje Wiesław Święs.
Mieszkańcy boją się o swoje zdrowie
Standardowo przy takich sprawach pojawiają się również obawy o zdrowie i wpływ na nie masztów telekomunikacyjnych.
– Nikt się nie liczy z naszym zdaniem. Ten drugi przekaźnik nie powinien powstać, ani nawet pierwszy… Gdy byłam w ciąży urodziłam niepełnosprawnych bliźniaków. Kiedy jeździłam do Krakowa na wizyty, lekarz zapytał, co w tej Wawrzce się dzieje, czy może mamy jakąś skażoną wodę, że tyle dzieci trafia do Krakowa z naszej miejscowości – relacjonuje Anna Wajda, mieszkanka Wawrzki od 40 lat.
Kobieta dowiedziała się o planowanej inwestycji w chwili zbierania podpisów pod petycją. Teraz stwierdza, że jeśli drugi maszt powstanie w miejscowości, to jest gotowa z niej się wyprowadzić.
Podobnego zdania jest inny mieszkaniec – Tomasz Motyka.
– To nie jest dobre dla zdrowia. Od przekaźnika do najbliższych domów jest około dwieście metrów. Nikt tego przekaźnika nie chce oprócz jednej osoby, która wydzierżawiła tę działkę pod budowę. Cala wieś jest przeciwna – podkreśla Tomasz Motyka.
Pozwolenie na budowę zostało udzielone na podstawie dokumentów złożonych przez inwestora. Wydało je Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu. Mieszkańcy jednak zauważają, że zostało to przeprowadzone bez odczekania ustawowych trzydziestu dni przewidzianych na odwołanie od decyzji. W dodatku mówią, że w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Grybów jest zapis, który dopuszcza budowę tego typu konstrukcji w gminie, jednak powinny one powstawać w odległości co najmniej 70 metrów od innych zabudować. Tutaj nie został ten warunek spełniony.
Sprawie przygląda się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Wiadomo, ze na razie inwestor otrzymał mandat za brak wygrodzenia terenu i tabliczek informacyjnych.
W Włostwie mieszkańcy czują się oszukani
Przy ulicy ul. Włostowickiej powstaje maszt telekomunikacyjny. Znajduje się niecałe sto metrów od kościoła i 65 od innych budynków. Konstrukcja ma mieć 55 metrów wysokości . Mieszkańcy z pobliskich domów są inwestycją zaskoczeni. Odpowiedzialna za nią jest spółką Towerlink Poland, która wydzierżawiła działkę od jednej z mieszkanek.
– Nie mam nic przeciwko masztom telefonii komórkowej, ale nie w tym miejscu. Nie pod naszymi oknami. Jako obywatele mamy prawo do niezakłóconego widoku z okna. Poza tym to jest bardzo blisko kościoła, najstarszej świątyni w Puławach. W mojej ocenie budowa tutaj obiektu, który będzie od niego 2,5 raza wyższy to barbarzyństwo – mówi Waldemar Szałas, najbliższy sąsiad.
Mieszkańcy domagają się wstrzymania pozwolenia na budowę. Pan Waldemar wniósł nawet o uznanie go za stronę postępowania. Wszyscy mówią o tym, że nie zostali skutecznie powiadomieni o lokalizacji tej inwestycji i nie byli w stanie wcześniej złożyć stosownych uwag. W pojawiających się informacjach podana była inna lokalizacja.
– Dlatego, że nikt nas o tym nie poinformował, a jedna sąsiadka otrzymała pismo, z którego wynikało, że ta wieża ma stanąć na Mokradkach. To przecież zupełnie inna część miasta. Urzędnicy ewidentnie wprowadzili nas w błąd – ocenia pan Waldemar.
– Na Włostowicach, niedaleko działki na której budują ten maszt, mieszka moja 72-letnia mama. Teraz boję się o jej zdrowie. Poza tym wartość wszystkich działek wokół wieży natychmiast spadnie. Najgorsze jest to, że nie byliśmy w stanie na czas zareagować, bo zawiadomienie dotyczyło Mokradek, a to przecież są Włostowice, względnie Powiśle – tłumaczy Paweł Kalbarczyk, syn sąsiadki pana Waldemara.
Dlaczego nazwa inwestycji i jej lokalizacja są tak rozbieżne?
Nazwa to „Instalacja radiokomunikacyjna BT14582 Puławy Mokradki”. Taką nadał jej inwestor – spółka Towerlink. I taka nazwa widnieje na wniosku o pozwolenie na budowę. Pracownicy puławskiego starostwa powtórzyli ją na wysyłanych do mieszkańców zawiadomieniach nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób mogą wprowadzić ich w błąd. Mieszkańcy bowiem byli przekonani, że inwestycja będzie znajdowała się ponad kilometr od ich domów. Tym bardziej, że w dokumentach nie znajdował się prawdziwy adres planowanej budowy. Dlatego nie protestowali przeciwko masztowi na tamtym etapie, a o rzeczywistej sytuacji dowiedzieli się dopiero w chwili rozpoczęcia budowy.
Urzędnicy jednak nie poczuwają się do winy. Uznają, że pozwolenie zostało wydane zgodnie z prawem i powiadomienie mieszkańców również odbyło się w zgodzie z procedurami.
– Przed wydaniem pozwolenia ustaliliśmy strony, a następnie zawiadomiliśmy je o toczącym się postępowaniu. Ponadto informacja dotycząca inwestycji została opublikowana w Biuletynie Informacji Publicznej. W wyniku zawiadomienia nie wpłynęły żadne zastrzeżenia i wnioski – informuje Maciej Saran, rzecznik powiatu.
Zapewnia, ze sprawdzono zgodność projektu budowlanego z miejscowym planem, jego kompletność i posiadanie wymaganych opinii. Zweryfikowana również posiadanie uprawnień budowlanych autora projektu.
– Jeżeli więc wniosek został prawidłowo złożony i zawiera wszystkie niezbędne załączniki, a planowana inwestycja nie stoi w sprzeczności z miejscowym planem zagospodarowania, jak również nie narusza przepisów prawa budowlanego i miejscowego, starosta nie może wydać decyzji odmownej – przekonuje Saran.
Mieszkańcy są odmiennego zdania. Według nich obowiązek spełniony nie został. Nie zostali poinformowani o wszczętym postępowaniu we właściwy sposób. Dlatego domagają się stwierdzenie nieważności wydanego pozwolenia z uwagi na „rażące naruszenie prawa”. Gdyby bowiem mieli świadomość, że inwestycja powstanie w sąsiedztwie ich działek, to złożyliby odwołania we właściwym terminie.
W tej sprawie wysłali pisma do puławskiego starostwa oraz SKO w Lublinie. Czekają na ich rozpatrzenie.
W Myszyńcu Starym też nie chcą nadajnika
W Myszyńcu Starym ma powstać postawieniu maszt telefonii komórkowej 5G. Stanąć ma na terenie dawnej szkoły. Mieszkańcy nie zgadzają się na inwestycję. Swój sprzeciw opisują w mediach społecznościowych.
Nikt się z mieszkańcami nie konsultował w tej sprawie, czy chcemy tę inwestycję i że możemy być narażeni na jej negatywne skutki. Zgłaszane zostały sprzeciwy w formie pisemnej w urzędzie miejskim oraz zostało skierowane pismo do starosty o wstrzymanie decyzji na budowę – czytamy w poście na Facebooku.
Mieszkańcy złożyli petycję „przeciw budowie stacji bazowej telefonii komórkowej OST4451A w Myszyńcu Starym na działce oznaczonej numerem ewidencyjnym 288”. Sprawę poruszono też na sesji Rady Miasta. Radni odczytali pismo i złożyli je na ręce pani burmistrz.
– W dniu podejmowania uchwały, nie byliśmy poinformowani o złożonej przez mieszkańców Myszyńca Starego petycji do pani burmistrz, w której mieszkańcy sprzeciwiają się umieszczenia wieży telekomunikacyjnej. Brak wiedzy w tej sprawie miał istotny wypływ na podjętą wówczas przez nas uchwałę – powiedzieli na sesji mieszkańcy.
– Przecież uchwała, którą państwo podjęli 22 czerwca opisywała, że ma być tam maszt. Obwieszczenie o wszczęciu postępowania było z dnia 9 czerwca, rzeczywiście 21 czerwa wpłynęła petycja, która z punktu formalnego nie była petycją. Ja staram się odpowiedzieć na takie sytuacje. Tutaj nie udało się tego dopełnić, za co bardzo przepraszam – stwierdziła Elżbieta Abramczyk, burmistrzyni Myszyńca.
Radni na sesji zadawali pytania dotyczące petycji i tego, że przez tak długi czas nie została im ona przedstawiona. Nie pojawiła się też na żadnej komisji właściwej do rozpatrywania takich spraw.
– To była petycja do pani burmistrz, ale ja nie uchylam się od odpowiedzialności. Dziwi mnie fakt, że od czerwca, gdy nie dostaliście państwo odpowiedzi, w tak ważnej sprawie, nie przyszliście państwo do mnie, żeby ze mną porozmawiać. Konsultacji jako takich w tym temacie nie musi być. Ja chciałabym z państwem na spokojnie porozmawiać. Być może powinna być odpowiedź, ale ja uważam, że jak komuś na czymś zależy, to drąży temat, a państwo zaczynacie mówić, jak zaczęły się działania – poinformowała Elżbieta Abramczyk.
Burmistrzyni zapewnia, że inwestycja służy zapewnieniem potrzebnych obecnie usług telekomunikacyjnych. Rozwój cyfryzacji i potrzeba internetu wymuszają powstawanie tego typu konstrukcji. Ponadto przypomniała, że nie ma jednoznacznych badań, które wskazywałyby, że 5G jest szkodliwe.
To wywołało oburzenie mieszkańców. Jedna z kobiet odczytała artykuł o niepożądanych skutkach sieci.
Żeby uspokoić nastroje Elżbieta Abramczyk zaproponowała pokojową rozmowę. Jednak jej wypowiedź nie pozostawia wątpliwości co do dalszego rozwoju tej sprawy.
– Nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ten maszt powstał. Czy on powstanie na naszej działce gminnej, czy na działce prywatnej – to powstanie. I ja nie będę mogła tego zablokować, ponieważ muszę działać zgodnie z prawem – powiedziała Elżbieta Abramczyk.
Na te słowa podniosły się głosy radnych.
– Mieszkańcy są tak zdeterminowani, że będą blokować tę inwestycje nawet siłowo, nawet fizycznie. Dlatego należy wejść w kontakt z firmą i poinformować ją o stanie rzeczywistym. Być może oni odstąpią od konfrontacji siłowej. Może uda się wybrać inną lokalizację – powiedział jeden z nich.
Natomiast wiceburmistrz przekonywał, że lokalizacja inwestycji została wybrana rozważnie i świadomie.
– Stacje telefonii komórkowej, czy to nam się podoba, czy nie, one są zaliczone do celów publicznych. Chciałbym wytłumaczyć, jakie intencje kierowały, że maszt powstanie w tym miejscu. Ta firma od dłuższego czasu szuka lokalizacji w Myszyńcu Starym. Zaproponowałem firmie akurat to miejsce, ponieważ od najbliższego zabudowania jest 90 metrów, 100 metrów od tej lokalizacji jest farma fotowoltaiczna, kolejne zabudowy są 120, 200 metrów. Godząc się na to miejsce zdawaliśmy sobie sprawę, że my może uchronimy mieszkańców od czegoś gorszego. Bo jeżeli firma domówi się z kimś prywatnie, to pani burmistrz nie będzie mogła odmówić decyzji o warunkach zabudowy. Chcieliśmy wybrać mniejsze zło – wyjaśnił Stanisław Ścibek, wiceburmistrz.
Do sprawy odniosła się firma Play przekazując swój standardowy komunikat:
Wszystkie stacje bazowe telefonii komórkowej, w myśl obowiązujących przepisów, zaliczane są do tzw. inwestycji celu publicznego. Jeśli chodzi o planowaną stację bazową w Myszyńcu Starym, to jest ona na etapie uzyskiwania wszystkich niezbędnych pozwoleń dla realizacji tego rodzaju inwestycji. Stacja ta, tak jak każda inna, zgodnie z obowiązującymi przepisami, bezpośrednio przed jej komercyjnym uruchomieniem, będzie podlegała obowiązkowym pomiarom pola elektromagnetycznego (PEM). Raport z przeprowadzonych pomiarów PEM dla planowanej stacji bazowej będzie także publicznie dostępny dla każdego w ogólnopolskiej bazie danych SI2PEM.gov.pl. Jako operator jesteśmy oczywiście otwarci na dyskusję z mieszkańcami na temat realizowanej inwestycji, zasięgu jaki zapewni w okolicznym terenie po jej realizacji oraz bezpieczeństwa eksploatacji tego rodzaju infrastruktury.
Źródło: dts24.pl, dziennikwschodni.pl, moja-ostroleka.pl
Czytaj także: