TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Liczcie się z MiŚOT-ami!

Czekamy na kolejny raport UKE dotyczący rynku telekomunikacyjnego. Zapewne powróci przy tej okazji temat liczby przedsiębiorców telekomunikacyjnych działających w Polsce, konsolidacji rynku, spektakularnych przejęć i porównań małych operatorów do amerykańskich indygenów, którzy musieli zjednoczyć się by walczyć, a i tak nie wygrali.

Michał Koch: Ilu mamy operatorów w Polsce? To zależy jak liczyć. Mamy, oczywiście, wpisy w Rejestrze Przedsiębiorców Telekomunikacyjnych, ale sam wpis nie świadczy jeszcze o realnej obecności na rynku, a to właśnie aktywność, wpływ i lokalne znaczenie MiŚOT-ów powinny być dziś w centrum uwagi.

Marek Nowak: Ale część wskaźników, które wymieniłeś jest z założenia niemierzalna. Proponuję wrócić jednak do twardych danych. 

Michał Koch: Oczywiście zapewni je raport UKE, ale przyznasz chyba, że w analizie danych już mniej chodzi o cyfry, a bardziej o jakość i sposób interpretacji. Liczby mogą być z pozoru obiektywne, ale bez właściwego kontekstu, wprowadzają w błąd. 

Marek Nowak: Przypomina mi się memiczne zestawienie dwóch okładek książek. Tytuł jednej brzmiał Liczby nie kłamią,  a drugiej Liczby, które kłamią. Obie dotyczyły, rzecz jasna, tego samego zagadnienia czyli analizy danych. Kwestia podejścia.

metric myopia, czyli ślepe zapatrzenie wE wskaźniki, to realne ryzyko

Michał Koch: Jestem przekonany, że w przypadku rynku telekomunikacyjnego metric myopia, czyli ślepe zapatrzenie we wskaźniki, to realne ryzyko złej oceny sytuacji. Zbyt często instytucje publiczne i decydenci koncentrują się na liczbach: ile firm jest zarejestrowanych?, ile kilometrów światłowodu zostało położonych?, ile punktów adresowych jest objętych zasięgiem? Tymczasem takie dane, choć pozornie obiektywne, mogą tworzyć złudzenie kompletności obrazu. Nie pokazują, czy infrastruktura jest wykorzystywana, czy jest dostępna na warunkach rynkowych, czy zapewnia realną konkurencję i czy zaspokaja potrzeby społeczności lokalnych. To ryzyko metric myopia prowadzi do błędnych decyzji strategicznych. Można na przykład założyć, że dany obszar jest już obsłużony, skoro formalnie znajdują się tam operatorzy, ale nie zauważyć, że to firmy-widma, które nie prowadzą aktywnej działalności lub nie oferują usług na rzecz mieszkańców, lecz jedynie utrzymują pasywną infrastrukturę, dla celów księgowych.

Marek Nowak: Takich danych nie mamy, więc ponownie – wróćmy do cyfr.

Michał Koch: OK, ale nie bez nakreślenia kontekstu. Podam przykład. Od 2015 roku liczba przedsiębiorców telekomunikacyjnych w rejestrze UKE spadła z 6357 do 3658. To ogromna zmiana – ale porównanie tych liczb naprawdę niewiele mówi. Przez lata z RPT wykreślane były głównie przedsiębiorstwa, które przez lata nie prowadziły działalności telekomunikacyjnej. Nie miały klientów, a czasem nawet infrastruktury. Wpisali się, wypisali, i tyle. W tym sensie to nie regres, lecz czyszczenie pola.

Marek Nowak: Nie przekonałeś mnie. Uważam, że komuś, kto miał ambitne plany i wpisał się do rejestru, a następnie nie powiodło się mu na rynku lub zrezygnował, bo poprzeczka wisiała zbyt wysoko, należy się miejsce w statystykach. Próbował zaistnieć i podjął w tym celu określone działania. To realny przedsiębiorca, któremu się nie powiodło. Zginął na wczesnym etapie walki o swój kawałek telekomunikacyjnego tortu, ale był na froncie. Nie wyszedł wprawdzie z okopu, ale zaciągnął się – wpisał do rejestru.

Michał Koch: To porównanie wpisuje się w nurt komentarzy opisujących rynek jako pole bitwy. Na zjazdach i konferencjach wielokrotnie słyszeliśmy też porównanie, że mali operatorzy muszą się jednoczyć, aby nie zostać pokonanymi jeden po drugim, jak kiedyś rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej. 

Gdyby nie KIKE, BYĆ MOŻE do tej pory nikt by wiedział, że mali i średni operatorzy stanowią ponad 30 proc. rynku telekomunikacyjnego w Polsce

Marek Nowak: Oczywiście, że muszą. Gdyby nie Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej być może do tej pory nikt by wiedział, że mali i średni operatorzy stanowią ponad 30 proc. rynku telekomunikacyjnego w Polsce, a w małych miejscowościach obsługiwanych jest przez nich ponad 50 proc. klientów.

Michał Koch: Ponadto widzimy coraz wyraźniej, że polski rynek telekomunikacyjny jest silny właśnie przez to, że jest rozdrobniony. MiŚOT-y działają tam, gdzie wielcy gracze nie widzą uzasadnienia ekonomicznego dla inwestycji. Zapewniają dostępność usług w gminach o niskiej gęstości zaludnienia, obsługują białe plamy i wnoszą elastyczność, której brakuje korporacyjnym strukturom.

Marek Nowak: To, że duzi, zagraniczni operatorzy nie weszli do polskich wsi i małych miasteczek skłania mnie do kolejnej refleksji – nie są aż tak silni i bogaci, jak może się to wydawać na pierwszy rzut oka, a ponadto zwracają uwagę na zyski. Inaczej mówiąc – interesuje ich tylko łatwy kawałek tortu, a zbieranie okruszków niewarte jest ich fatygi. Tymczasem mali przedsiębiorcy, na tych okruszkach właśnie, nieraz stają się milionerami. W 2024 roku złożono do UKE 3437 sprawozdań. Ubyło ich wprawdzie przez dekadę, ale to dla mnie wciąż bardzo optymistyczny obraz kilku tysięcy ciężko pracujących, ale zarazem dobrze funkcjonujących przedsiębiorców, a także dziesiątek tysięcy miejsc pracy, które tworzą i milionów złotych odprowadzanych lokalnie podatków.

Michał Koch: Nie byłbym aż takim optymistą. Liczby dają pewien obraz, ale nie mówią jednoznacznie ile z tych firm faktycznie inwestuje, modernizuje sieci, szkoli pracowników czy wdraża nowe technologie, a ile jest na skraju bankructwa. Potrzebujemy nowych wskaźników – opartych nie na obecności w bazie, lecz na mierzalnym wpływie rynkowym i społecznym.

Marek Nowak: I znów mierzalne spotyka niemierzalne…

Michał Koch: Ale czy naprawdę chcemy, by miarą zdrowia rynku była wyłącznie liczba firm? A może powinniśmy wreszcie uznać, że ważniejsze jest to, jakie firmy działają, gdzie, dla kogo, i z jakim efektem społecznym? MiŚOT-y to nie tylko operatorzy – to partnerzy samorządów, aktywni uczestnicy życia lokalnych społeczności i strażnicy dostępności usług tam, gdzie infrastruktura państwowa nie sięga. Dlatego apeluję wręcz: raportowanie to nie może być już tylko inwentaryzacja. Potrzebujemy redefinicji operatora – nie przez pryzmat numeru wpisu do rejestru, ale przez realny udział w rynku, odporność systemu i społeczną wartość. Inaczej owszem policzymy cyferki, a i tak nie będziemy wiedzieć, kto się naprawdę liczy.

Marek Nowak: KIKE, w raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego, którego premiera miała miejsce na konferencji w 2022 roku, próbowała wyliczyć jaki jest wkład małych i średnich przedsiębiorców z tego segmentu w płacone lokalnie podatki. Według szacunków Audytela na każde 1000 złotych przychodów małych i średnich przedsiębiorstw aż 13,66 złotego wraca do samorządów w postaci podatku CIT. W przypadku dużych operatorów było to tylko 4,20 złotego. Dokument ten rozszerzył analizę rynku, przedstawiając działalność operatorów z sektora MŚP także w kontekście podatkowym, rynku pracy i znaczenia dla społeczności lokalnych.

Michał Koch: Warto byłoby powtórzyć to badanie. A teraz myślę, że czas skonfrontować się z kolejnym poważnym tematem, który regularnie przewija się na Zjazdach MiŚOT. Z konsolidacją. 

Marek Nowak: Co z nią?

Michał Koch: Choć jestem zdania, że przez lata w rejestrze przedsiębiorstw telekomunikacyjnych funkcjonowała inflacja operatorów (istniały wpisy formalne, bez sieci, bez klientów, często nawet bez planów, a ich zniknięcie to nie porażka, lecz porządkowanie), to trzon – operatorzy, którzy rzeczywiście świadczą usługi, i tak się skurczył. Co więcej, w wielu przypadkach było to sensowne działanie. Selektywne i dobrowolne. W wielu przypadkach takie połączenie sił kilku operatorów może oznaczać wzrost jakości, bezpieczeństwa, efektywności. 

Marek Nowak: I znamy też interesujące porażki na tym polu. Parafrazując porzekadło; gdzie prezesów sześciu, konsolidacja padnie przy pierwszym podejściu. Aby mali przedsiębiorcy połączyli siły muszą zajść naprawdę wyjątkowe okoliczności, choć środowisko prawne, na przykład nowe wymogi wynikające z ustawy o krajowym systemie bezpieczeństwa, wywierają realną presję konsolidacyjną na przedsiębiorców. Znamy też (i opisywaliśmy) kilka przypadków udowadniających, że prościej jest sprzedać firmę dużemu operatorowi telekomunikacyjnemu niż dogadać się z inną lokalną firmą.

Michał Koch: Ale dominacja kilku największych graczy grozi homogenizacją rynku i marginalizacją lokalnych firm. Powinniśmy działać na rzecz równowagi. Orange czy Play zapewne marzą o czystym, zautomatyzowanym rynku trzech, może czterech graczy-monopolistów, ale cyfrowa Polska to nie tylko duże miasta, jak Warszawa czy Gdańsk, ale także Lutomiersk, Rytel, Ropczyce czy Wysokie Mazowieckie. Tam nie liczy się wielkość grupy kapitałowej, tylko fakt, czy ktoś potrafi w trzy godziny naprawić awarię i zna klienta z imienia. 

Marek Nowak: Pójdę dalej – dla klienta liczy się po prostu dostępność, jakość i cena usługi dostępu do internetu. 

ważne jest istnienie rozdrobnionego rynku, mali i średni przedsiębiorcy utrzymują konkurencję, lokalne bezpieczeństwo infrastrukturalne Oraz dostępność cyfrową

Michał Koch: Czyli, ważne jest istnienie rozdrobnionego rynku, bo to właśnie mali i średni utrzymują konkurencję, lokalne bezpieczeństwo infrastrukturalne i cyfrową dostępność. Bez nich nie ma równowagi. Kiedy rozmawiamy o rynku, często używamy pojęć takich jak dojrzałość czy efektywność. Ale czy dojrzalszy znaczy zawsze bardziej scentralizowany? Czy większy znaczy lepszy? W przypadku rynku telekomunikacyjnego z pewnością nie. Tutaj dojrzalszy oznacza zróżnicowany, bardziej elastyczny, odporny. I taki właśnie jest polski rynek – dzięki obecności MiŚOT-ów.

Marek Nowak: I w tym się zgadzamy. Może czas w związku z tym zastąpić wspomniane wyżej porównanie walki o przetrwanie MiŚOT-ów z amerykańskimi indygenami, czymś nowym, bardziej adekwatnym? 

Michał Koch: Jakim?

Marek Nowak: Że istnienie lokalnych operatorów zapewnia zdrowe funkcjonowanie pewnego ekonomicznego ekosystemu, dzięki któremu mamy niskie ceny usług, dziesiątki tysięcy miejsc pracy, a gminy pieniądze na rozwój. Warto o ten ekosystem dbać i uważać by nie zniszczyć go nieodpowiedzialnym działaniem. To ostatnie zdanie jest, oczywiście, kierowane głównie do administracji państwowej.

Czytaj także:

Niektórych białych plam nie da się zapełnić – ISPortal

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze