Po tragicznej informacji dotyczącej śmiertelnego porażenia prądem technika instalującego kable światłowodowe poprosiliśmy naszych ekspertów o przypomnienie kilku istotnych zasad związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy w telekomunikacji. Nie warto ich lekceważyć.
Przypomnijmy, że według informacji z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu, pod koniec czerwca w gminie Adamów 24-latek wszedł na drabinę opartą o słup energetyczny i został porażony prądem. Na miejsce zostały wezwane służby medyczne, strażacy, pracownicy pogotowia energetycznego i policjanci. Prowadzono reanimację, ale nie udało się przywrócić mężczyźnie czynności życiowych.
– Pracując na słupie energetycznym zawsze jesteśmy zagrożeni – mówi Wojciech Górecki, strażak, szef spółki RPASAR. – Może dojść do zaplątania się w kable, przechylenia się lub zawalenia słupa pod naszym ciężarem. Nie wszystko przecież mamy pod swoją kontrolą. Wiele wypadków wydarza się też ponieważ chodzimy na skróty, co oczywiście często działa, ale wystarczy prosty błąd by przekonać się, że zasady BHP nie są na wyrost.
Okoliczności zajścia w gminie Adamów są jeszcze badane, tezę eksperta potwierdza jednak inne tragiczne wydarzenie, o którym wspomniał nam jeden z operatorów. Podczas podobnych prac na słupie energetycznym, kilka lat temu, technik spadł z drabiny tak nieszczęśliwie, że uderzył głową o krawężnik. Kask zostawił w samochodzie.
Pod presją
– W telekomunikacji często pracujemy pod presją czasu – zauważa Michał Matuszewski z firmy Nowonet. – W takich okolicznościach trzeba wyrobić w sobie pewną asertywność by zakomunikować zleceniodawcy, że przerywamy pracę, bo widzimy zbliżającą się burzę. Nieraz słyszałem w takiej sytuacji o karach umownych za niedotrzymanie terminu, ale nie warto przez to ryzykować swoim życiem. Trzeba też pamiętać, że impuls wyładowania energetycznego może być niesiony przez kable kilometrami.
Warunki pracy w okresie burz i nawałnic są też szczególne z innych względów. Zagrożenie stanowi wówczas wilgoć, na przykład mokra lina, która dotyka ziemi lub przemoknięty strój roboczy. Stanowią one poważne zagrożeniem dla życia techników.
– W praktyce zawsze wożę w samochodzie suche buty, skarpety i trzy pary rękawic, by zapewnić izolację od słupa, a gdy jest gęsta, wilgotna mgła zamawiam podnośnik izolowany. Jestem wyposażony w miernik napięcia, dbam też o zapewnienie sobie asysty i szelek, a przede wszystkim nie spieszę się – wymienia Michał Matuszewski. – Wiele zasad bezpiecznej pracy zaobserwowałem też podczas realizacji zleceń na rynku duńskim i niemieckim. Ich podstawą jest też zawsze zdrowy rozsądek i świadomość zagrożeń. Byłem też oczywiście świadkiem wypadków, które były wynikiem praktycznie niemożliwych do przewidzenia okoliczności.
Czujność przy kablach
– W telekomunikacji często pracujemy z kablami i w praktyce często mamy do czynienia z ich złym oznaczeniem – dodaje Wojciech Górecki. – Zawsze i na każdym etapie prac powinniśmy weryfikować czy obwód jest wyłączony i nie ma w nim napięcia. Kable powinny być też zawsze uporządkowane, umieszczone w kanalizacji, odpowiednich korytach lub peszelach, szczegółowo opisane w dokumentacji i oznakowane. Zwracam też uwagę na dodatkowe zagrożenie w miejscach, gdzie funkcjonują instalacje fotowoltaiczne. Tam zawsze generowane jest napięcie sięgające nawet kilkustet Voltów.
Technologia w służbie straży
Warto też przypomnieć, że tam gdzie są problemy z dotarciem, a zerwana infrastruktura energetyczna może stanowić zagrożenie, zastosowanie może mieć także nowoczesna technologia w postaci Mobilnego Centrum Dowodzenia, którego pomysłodawcami są strażacy z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Niegoszowicach. To kompleksowe rozwiązanie, które zapewnia łączność w miejscu prowadzenia akcji ratowniczej.