Opinię publiczną w Polsce w ostatnich tygodniach rozgrzał spór pomiędzy znanym dziennikarzem a celebrytką, której kariera – z początkiem w Bollywood – zaczynała nabierać tempa. Śledztwo dziennikarskie wykazało jednak, że rzekoma kariera została w całości zmyślona. Cała sytuacja stała się pretekstem do rozważań o upadku dziennikarstwa w Polsce.
Kryzys branży mediowej od lat wieszczy Charlie LeDuff, amerykański pisarz oraz dziennikarz śledczy, autor głośnego reportażu „Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje”, w którym opisał m.in. rolę mediów w procesie dojścia do władzy Donalda Trumpa. W Stanach niecałe dziesięć lat temu telewizja i prasa wręcz pojedynkowały się na oglądalność, klikalność oraz kontrowersje. Mam wrażenie, że w Polsce jesteśmy w trakcie podobnego procesu.
Od momentu cyfryzacji mediów napotkaliśmy na kilka problemów, z którymi do tej pory nie byliśmy w stanie sobie poradzić. Od czasów transformacji, gdy media stały się wolne, wpadły w inną pułapkę, czyli uzależnienie od reklamodawców. To zaś warunkuje potrzebę stałej poczytności, by – niemałe! – kwoty za reklamy były uzasadnione. To dlatego tytuły newsów są coraz bardziej krwawe, a sprzedają się wyłącznie informacje złe. Tzw. bad news są codzienną pożywką branży, czasami dostrzegam wręcz licytowanie się na apokaliptyczne treści.
Takie podejście do serwowania faktów niestety zaciemnia i zniekształca obraz rzeczywistości. Nawet do sytuacji, w której ludzie rezygnują z czytania wiadomości. Analiza Reuters Institute na Uniwersytecie Oksfordzkim wykazała, że w 2022 roku aż 1/3 badanych osób zadeklarowała, iż unika ich czytania. Popularne przez to stają się alternatywne źródła informacji, w tym social media, które z natury są łatwe do manipulacji. Wzrost nieufności do mediów głównego nurtu pozwala więc na szerzenie treści, niekiedy szkodliwych, które jednocześnie często są albo nierzetelne, albo sfabrykowane.
Czy zmyślenie kariery i przekonanie przedstawicieli mediów popularnych było czymś trudnym? Niestety, ale nie. Dziennikarz, który ujawnił kłamstwo, zarzucił również kolegom po fachu, że często odgrywają rolę wyłącznie statywu dla mikrofonu. To cierpkie słowa, ale w dużej mierze nie sposób się z nimi nie zgodzić. Od mediów wymaga się rzetelności i wiarygodności, a tego typu sytuacje stanowią pożywkę dla wszystkich, którzy pragnęliby zatkać przepływ prawdziwych wiadomości.
Zresztą z raportu Digital News Report wynika, że w kraju mediom ufa tylko 42 proc. Polaków. Na poniższym wykresie (podchodzącym z serwisu Demagog.org.pl) widać dokładnie moment tąpnięcia i spadku zaufania. Dziwnym trafem jest on zbliżony do rozkwitu mediów społecznościowych.
Tu dochodzimy do najważniejszej sprawy. Aby dziennikarstwo było solidne, niezbędne są sprawdzone źródła oraz porządny research informacji. Przeanalizowanie nawet najmniejszych drobnostek to podstawa profesjonalnego wykonywania tego zawodu. Szerzej o tym temacie pisałem tutaj.
Niestety sygnały płynące z branży są zatrważające: researcherzy są słabo opłacani, a przekazywane newsy często są po prostu notką od wydawcy/reklamodawcy/celebryty. Niestety, ale jeśli dziennikarz nie zweryfikuje faktów (lub nie skorzysta z pomocy zawodowego reaserchera), to później będziemy mieli więcej przypadków zmyślonych karier z Bollywood.
Co mają natomiast robić osoby, którym zależy na sprawdzonych informacjach? Na szczęście są portale – jak wspomniany już Demagog.org.pl – które zajmują się przede wszystkim weryfikowaniem wiadomości. Nie brak w Polsce też znakomitych reporterów, którzy rozumieją ten zawód i wykonują go z pełnym profesjonalizmem.
Miejsce znajdzie się też dla szołbiznesu (termin stworzony przecież już w 1945 roku!), którego główną rolą jest dostarczanie rozrywki. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam miejsca dla faktów. Zadbajmy więc wspólnie, by w mediach było mniej shitshow. W ten sposób uchronimy się przed kolejnym Trumpem.