Obowiązki raportowe operatorów, chyba już z zasady, nie mogą być łatwo realizowane. Przykre niespodzianki spotkały wielu z tych, którzy czekali do ostatniej chwili z przesłaniem danych do systemu PIT MAP, czyli Urzędu Komunikacji Elektroniczej. Wydaje się też, że przy odrobinie dobrej woli ze strony urzędników, problemów można było uniknąć.
Termin przesyłania danych do systemu PIT MAP minął, według ustawy, 28. lutego. Przygotowanie ich nie jest przy tym łatwe dla wszystkich spośród małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych. Szczególnie ci zbierający dane w różnych systemach (np. dane klienckie w jednym, a dotyczące struktury sieci i punktów styku w drugim), mogą natrafić na kłopoty z połączeniem ich w akceptowalny dla systemu PIT MAP sposób, który ma w tym zakresie ściśle określone wymagania.
W efekcie, już po przesłaniu danych może się okazać, że nie zostały pozytywnie zweryfikowane. Nie więc dziwnego, że ostatnie dni przed końcem terminu są intensywne nie tylko dla tych, co z zasady odkładają wszystko na ostatnią na chwilę, ale i dla tych, którzy chcą zweryfikować i poprawić przesłane dane.
Przypomnijmy, że w raporcie chodzi o to, by każdy rodzaj rodzaj infrastruktury został zaraportowany w określonej kolejności i w określony sposób (łącznie w pięciu warstwach). Na koniec operator dokonuje walidacji – połączenie warstw, które muszą ściśle ze sobą korelować. Chodzić może przy tym nawet o kilkanaście tysięcy adresów na dużym obszarze.
Nie działa i co nam zrobisz?
– W trakcie przesyłania danych strona po prostu nas wyrzuciła – mówi pracowniczka jednej ze śląskich firm telekomunikacyjnych. – Co więcej, po kliknięciu prośby o weryfikację, okazało się, że pliki jednej warstwy, poprawnie przesłane dzień wcześniej, zniknęły.
Według informacji nadesłanych przez naszych Czytelników i potwierdzonych następnie w kilku źródłach, system PIT MAP nie funkcjonował popołudniu 28 lutego ze względu na przerwę techniczną, prace konserwacyjne oraz błąd po stronie serwera.
– Wysłałem dane przygotowane w systemie LMS odpowiednio wcześniej, ale na koniec miesiąca chciałem po prostu upewnić się, że wszystko jest w porządku – mówi właściciel jednego ze średniej wielkości operatorów. – Natrafiłem na przerwę techniczną systemu i potem już z ciekawości obserwowałem jak długo potrwa. Nie doczekałem się przed zaśnięciem.
Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że przerwy techniczne i konserwacyjne są zwykle planowane z pewnym wyprzedzeniem. Ustalenie ich terminu na ostatnie dni raportowania świadczy, zdaniem naszych rozmówców, o braku dobrej woli ze strony urzędników. Przesada? Cóż, z tego samego powodu operatorzy nie chcą wypowiadać się w niniejszym teście pod nazwiskiem, ani podawać nazw swoich firm.
Z drugiej strony przyznać trzeba, że nieformalnie uznając problemy systemu, UKE (wbrew literalnemu brzmieniu ustawy) przedłużyło termin przyjmowania raportów do 29. lutego (można je było wówczas nadal przesłać i walidować). Chwała Cezarowi za rok przestępny!