Niektórzy tracą wynagrodzenia i nie mogą skorzystać z pomocy państwa, a inni oszukują, żeby wykorzystać pandemię i sztucznie zaniżają przychody, żeby otrzymać wsparcie. O sprawie pisze Rzeczpospolita.
Chodzi o wyłudzanie postojowego. Ze świadczenia skorzystało półtora miliona osób. Nie wszystkim się jednak należało. Eksperci cytowani przez Rzeczpospolitą zauważają, że 15-proc. spadek przychodów jest zabiegiem księgowych. A najprostszym sposobem jest przesunięcie momentu zakończenia usługi na następny miesiąc albo aneksowanie umowy i zmiana okresu rozliczenia na dwumiesięczny. Inni nie fakturują części transakcji, kolejni umawiają się z kontrahentem, że wystawią fakturę na niższą kwotę, a potem zrekompensują to sobie podwyżką. Krajowa Administracja Skarbowa i Zakład Ubezpieczeń Społecznych zapewniają, że będą kontrole.
„Przychody wykazywane przez firmy podlegają weryfikacji w trakcie prowadzonej kontroli lub czynności sprawdzających. Oznacza to, że KAS sprawdza prawidłowość i terminowość wystawiania przez podatnika faktur i ustala, czy dokumentują one faktyczny przebieg i zakres zdarzeń gospodarczych” – tak twierdzi Krajowa Administracja Skarbowa.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych dodał, że „warunki postojowego są do sprawdzenia i gdy ustąpi stan epidemii, będziemy je weryfikować we współpracy z KAS. ZUS ma pięć lat na wydanie decyzji o nienależnie pobranym świadczeniu.
Eksperci zauważają, że kontrole nie będą należały do najłatwiejszych. Łatwo bowiem logicznie wytłumaczyć obniżkę przychodów w czasie epidemii.
– Wykazanie spadku przychodów nie jest specjalnie trudnym zadaniem, fałszowanie rzeczywistości może mieć jednak poważne konsekwencje. Przede wszystkim finansowe – obowiązek oddania otrzymanego świadczenia wraz z odsetkami. Pamiętajmy też jednak, że dane we wniosku o postojowe, w tym informacje o swojej sytuacji ekonomicznej, składamy pod rygorem odpowiedzialności karnej. Za podanie nieprawdziwych można nawet iść do więzienia. Oczywiście nie sądzę, żeby w sprawach o 2080 zł postojowego urzędy zawiadamiały prokuraturę, teoretycznie jednak jest taka możliwość – komentuje Piotr Świniarski, adwokat, właściciel kancelarii podatkowej.
Źródło: Rzeczpospolita