Firma Cellebrite oferuje oprogramowanie pozwalające organom ścigania szpiegowanie telefonów czy tabletów osób podejrzanych. Z ich produktów korzysta polska policja. Ale firma prosi, by użytkownicy jej oprogramowanie zachowali to w tajemnicy. Mają nie dzielić się informacjami o działaniu oprogramowania, a nawet faktem korzystania z niego.
W 2023 r. za 6 milionów zł polska policja zakupiła narzędzia firmy Cellebrite służące do hakowania telefonów czy tabletów osób podejrzanych. W tym samym okresie także firma produkująca oprogramowanie hakerskie sama została zhakowana. Jej programy wyciekły do sieci.
Teraz dodatkowo upubliczniono treść filmu szkoleniowego przeznaczonego dla użytkowników Cellebrite Premium. Firma prosi w nim, by w raportach czy w trakcie zeznań w sądzie nie zdradzać, jak działa jej oprogramowanie wykorzystywane w śledztwie.
Eksperci prawni są jednak zdania, ze materiał dowodowy s prawach sądowych powinien być transparenty, dlatego posługujący się oprogramowaniem hakerskim w prowadzonym dochodzeniu mówić o tym jasko i wyraźnie.
Korzystanie z oprogramowania szpiegowskiego ma być tajemnicą
W transkrypcji filmu szkoleniowego, który ujawniono w serwisie TechCrunch, czytamy:
Nie chcemy, aby jakiekolwiek techniki wyciekły do opinii publicznej przez sądowe praktyki przejrzystości informacji. Jest bardzo ważne, aby wszystkie możliwości oprogramowania były jak najlepiej chronione, ponieważ każdy wyciek może być szkodliwy dla całej społeczności organów ścigania na całym świecie.
Firma Cellebrite w filmie tłumaczy się z tych ograniczeń jako z zabezpieczenia przed poznaniem mechanizmów przez samych przestępców. Jeśli bowiem przestępcy będą mieli świadomość, w jaki sposób program dostaje się do telefonów czy aplikacji, to będą korzystać z lepiej zabezpieczonych urządzeń czy produktów. To utrudni korzystania z oprogramowania szpiegującego policji.
Rzecznik firmy zapewnia, że ich działania nie mają na celu „doradzania klientom działań sprzecznych z prawem, wymogami prawnymi lub innymi standardami kryminalistyki sądowej”, a firma jest zaangażowana we „wspieranie etycznego egzekwowania prawa”. Instrukcje dla użytkowników mają jedynie zapewnić szacunek dla tajemnicy handlowej firmy i informacji poufnych oraz zastrzeżonych.
Sytuacja wątpliwa z punktu prawa
Jednak eksperci prawni nie podzielają stanowiska firmy. Niepokoi ich takie przestawienie sprawy, gdyż materiał dowodowy na sali sądowej powinien charakteryzować się przejrzystością. Zatem utrzymywanie w tajemnicy technik, jakie wykorzystane były w śledztwie, godziłoby w prawa oskarżonych.
Rainy Pfefferkorn z Obserwatorium Internetowego Uniwersytetu Stanforda uznaje, że zgodnie z prawem oskarżony za pośrednictwem biegłego lub prawnika powinien rozumieć działania, które umożliwiły pozyskanie dowodów przeciwko niemy. W tym stosowanie urządzeń czy oprogramowania. Powinien mieć też możliwość zweryfikowania, czy uzyskane przez techników policyjnych wyniki wolne są od wpływów zewnętrznych. Szczególnie dotyczy to możliwości pozyskiwania dowodów niezgodnie z prawem, które nie mogą być wykorzystane przeciwko oskarżonemu. Oprogramowania szpiegowskie są zatem elementem, który wymaga szczególnej weryfikacji, a nie ukrywania.
Źródło: dobreprogramy.pl