TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Lokalni operatorzy potrzebują rozpoznawalności

Danar z Kwidzyna to jeden z małych i średnich operatorów związanych z Grupą MiŚOT, który aktywnie działa na rzecz lokalnej społeczności. Z Arturem Wojtysiakiem, właścicielem firmy, porozmawialiśmy o wszystkim, z czym borykają się mali operatorzy.

Pisaliśmy już na ISPortalu o waszej firmie, między innych w kontekście działań z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu. Przypomnijmy je czytelnikom.

Artur Wojtysiak: Wraz z Fundacją Lokalni wsparliśmy podopieczną Rodzinnego Domu Dziecka w Prabutach w realizacji jej marzenia – zdobycia prawa jazdy. Uzyskanie uprawnień do prowadzenia pojazdów kategorii B otworzyło przed nią nowe możliwości, zarówno w zakresie rozwoju osobistego, jak i zwiększając szanse znalezienia pracy. Jak co roku zapewniliśmy też sztabowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Kwidzynie infolinię telekomunikacyjną do prowadzenia aukcji. W praktyce oznacza to czasowe uruchomienie specjalnego numeru telefonu (od lat tego samego) z pełną obsługą i kolejkowaniem. Przygotowaliśmy dla sztabu także sieć dostępową Wi-Fi. Warto przy tym podkreślić, że infolinia, na której prowadzona jest licytacja działa nie tylko w dniu finału WOŚP, ale przez cały kolejny miesiąc, tak by zapewnić kwidzynianom kontakt w sprawie odbioru wylicytowanych przedmiotów. Wspieramy też klub sportowy Pogoń Prabuty oraz wydarzenia, takie jak lokalne biegi długodystansowe.

Działacie w powiatach Kwidzyn, Sztum, Iława. Ile osób pracuje w firmie? Czy macie wyraźnie wyróżnione działy? A może wszystko działa bardziej spontanicznie?

Artur Wojtysiak: Jesteśmy lokalnym dostawcą usług telekomunikacyjnych. Standardową ofertę operatorską (internet, telewizja, telefon) poszerzyliśmy też o fotowoltaikę i podłączenia kamer monitoringu. Realizujemy ponadto prace budowlane na rzecz innych operatorów w ramach projektów z Krajowego Planu Odbudowy (wykopy, spawanie, wdmuchiwanie światłowodów). Ostatnie zlecenie z tego zakresu realizowaliśmy na Kaszubach, także na rzecz lokalnego ISP. Nasze hasło promocyjne to: Jedna firma – wiele możliwości. Zespół zaś liczy zaś 15 osób. Trzy zatrudnione są w biurze obsługi klienta, pozostałem to fachowcy o różnych specjalizacjach: administrator sieci, technicy, pracownicy zatrudnieni przy budowie.

Skoro budujecie sieci dla innych, zapewne sami także startowaliście w konkursach i dofinansowaniach. W których?

Artur Wojtysiak: W żadnych. Wielokrotnie rozbudowywaliśmy swoją sieć, ale nie korzystaliśmy przy tym z dotacji. Analizowaliśmy każdy z dotychczasowych programów i zawsze dochodziliśmy do wniosku, że to się nie spina. Znam także kilku innych lokalnych operatorów, którzy już po wygraniu konkursu ostatecznie nie podpisywali umów wykonawczych.

Z czego to wynika?

Artur Wojtysiak: W naszym przypadku była to głównie kwestia położenia obszarów wskazanych w konkursach. Podłączenie napowietrzne nie wchodziło w grę, więc oznaczałoby to rycie (czyli prace ziemne) przez pół miasta. To oczywiście jest wykonalne, ale umowy przewidują także odtworzenie infrastruktury, czyli w praktyce ponowne położenie m.in. chodników. W niektórych rejonach stopień trudności rośnie jeszcze bardziej i nie wszystko da się przewidzieć. Nie wykluczam jednak, że weźmiemy udział w czwartym konkursie KPO, szczególnie jeśli rzeczywiście będą w nim wskazane konkretne punkty adresowe, a nie większe obszary.

Czyli obecnie nie budujecie nic dla siebie?

Artur Wojtysiak: Przeciwnie. Inwestujemy środki własne i pochodzące z kredytów w przebudowę sieci radiowej na światłowodową. Warto jednak podkreślić, że nie są to obszary wskazane nigdzie jako białe plamy. Przepustowość sieci już wcześniej była tu wysoka.

Regularnie widujemy się na Zjazdach MiŚOT. Z jakich produktów Grupy MiŚOT korzystacie?

Artur Wojtysiak: Z EPIXa, bo w kupie siła, a także z wizytówki Lokalnych w wersji z Publikonem.

Lokalny rynek telekomunikacyjny nie jest dziś łatwy. Co pozwala wam wygrywać z rosnącą konkurencją ze strony większych operatorów?

Artur Wojtysiak: Cechuje nas duża elastyczność. Fakt, że mamy siedzibę w konkretnej miejscowości sprawia, że mamy mniejsze koszty. Przyłącze dla lokalnego biznesu jesteśmy w stanie wykonać dużo szybciej i w jednej czwartej ceny konkurencji. Sprawniej usuniemy też awarię, a nasz BOK jest w zasięgu spaceru. Ponadto zależy nam na rozpoznawalności w miejscowościach, w których działamy, więc często jesteśmy otwarci na współpracę barterową z lokalnymi firmami. Ma to najczęściej postać wzajemnej promocji usług. Ostatnim tego typu przykładem może być lokalny klub fitness. Podejmujemy ponadto różne inicjatywy wspólnie z samorządami, mamy też obrandowane wszystkie samochody firmowe.

Jednym z waszych ostatnich projektów był także monitoring stadionowy. To duże przedsięwzięcie?

Artur Wojtysiak: Nie duże, ale z pewnością potrzebne, bo dochodziło tam do aktów wandalizmu. Gmina miała także kamery zamontowane w kilku innych miejscach. Zadbaliśmy o ich podłączenie do internetu i odpowiednią jakość streamingu, czyli o techniczną stronę tego przedsięwzięcia. System działa całodobowo, ale to nie my administrujemy nagraniami.

Jesteście też od pewnego już czasu w Polskiej Sieci LoRaWAN. Jak w tym kontekście widzicie cyfrowy rozwój gmin, w których działacie?

Artur Wojtysiak: Jest w tym potencjał, ale mówiąc szczerze nie mamy czasu się tym zająć. Prowadzimy jednak rozmowy związane ze zdalnym odczytem liczników na wodę, więc może za pewien czas dojdzie tu do jakiegoś do przełomu.

Z perspektywy aktywnego uczestnika Zjazdów MIŚOT: jakie, według ciebie, działania powinny dziś podjąć organizacje zrzeszające operatorów?

Artur Wojtysiak: Grupie MiŚOT przydałoby się usprawnić to, co już jest, zamiast zarzucać nas ciągle nowymi hasłami i pomysłami. Niektóre z projektów są naprawdę fajne, ale kuleją i czasem nie ma wręcz z kim pogadać o konkretach. Zaś pierwsza kwestia do usprawnienia, która mi się nasuwa to wspomniana już przeze mnie rozpoznawalność. Obserwuję wiele lokalnych firm i żałuję, że tak niewiele z nich zdecydowało się na budowanie wspólnej marki. Gdzieś, czasem widzę oczywiście reklamę Lokalnych, ale potrzebne jest coś więcej. Przydałaby się na przykład łatwa w obsłudze aplikacja na telefony, adresowana do użytkowników końcowych. Tymczasem, zamiast zbudować coś widocznego w całej Polsce, nadal każdy sobie rzepkę skrobie. Na zjazdach brakuje mi na przykład patronatu telewizji – lokalnych lub ogólnopolskich. Może, aby je przyciągnąć, powinniśmy bardziej wyjść na zewnątrz i urządzić cykl lokalnych konferencji technologicznych wspólnie z samorządami? Szeroka reklama jest nam naprawdę bardzo potrzebna. Za mało mówi się też o konsolidacji. Przecież wiele firm, z którymi wspólnie tworzyliśmy środowisko dziesięć lat temu, zniknęło już z rynku! Siła naszej grupy jest zaś wciąż zbyt rozproszona. Brakuje mi także działań, które pomogłyby operatorom podnieść kompetencje w zakresie zarządzania firmą. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że nie mam z tego dyplomu, a z pewnością pewne rzeczy mógłbym robić lepiej. Czasem mam też na zjazdach wrażenie, że zamknęliśmy się w swoim gronie, uśmiechamy się i udajemy, że pewne zagrożenia nie istnieją. Brakuje mi rozmowy o tym, co oznacza dla naszego funkcjonowania upowszechnienie AI, 5G, czy Starlinków. Mam wrażenie, że na rynku zachodzą bardzo poważne zmiany, które ignorujemy, choć nie powinniśmy.

Czytaj także:

Jakie działania podejmuje Fundacja Lokalni, żeby wspierać lokalne społeczności? – ISPortal

Danar dołączył do polskiej sieci LoRaWAN – ISPortal

Co słychać u Lokalnych? Rozmawiamy z Aleksandrą Czerech o projekcie dla MiŚOT

Marek Nowak
Marek Nowak
Redaktor naczelny ISPortal, wcześniej związany między innymi z miesięcznikiem Mobile Internet. Artykuły dotyczące nowych technologii publikował także w portalu Trojmiasto.pl. Po godzinach tworzy opowiadania science-fiction, które ukazały się w kilku już pismach literackich (Nowa Fantastyka, Epea, QFant).

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze