TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Kradzież treści wideo w Polsce

Parlament Europejski pracuje nad blokowaniem nielegalnych transmisji sportowych już po 30 minutach od zgłoszenia. W Polsce ciągle nie wdrażamy jego dyrektyw i nie blokujemy nawet pirackich stron. Tuż przed oficjalną prezentacją najnowszego raportu Deloitte o kradzieży treści w internecie, rozmawiamy z Teresą Wierzbowską, prezeską Stowarzyszenia Sygnał.

W 2014 roku według PWC byliśmy jednym z liderów piractwa na świecie i mieliśmy z tego tytułu straty w PKB na poziomie 700 mln. Później Deloitte wykazywał w 2017 900 mln straty. W 2020 roku pokazały się rankingi i dane Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej, według których zjawisko piractwa znacząco się zmniejszyło. Polacy sięgali po pirackie serwisy 3,8, a inni w UE średnio 5,9 raza w ciągu roku. Najpierw wymienia się nas razem z Litwą, Łotwą i Estonią jako największych piratów, a po pięciu latach jesteśmy już liderem legalności. Jak to naprawdę wygląda?

Teresa Wierzbowska: Ten ostatni raport był kontrowersyjny i rzeczywiście zadziwił rynek, także tym, że EUIPO, czyli Urząd Unii Europejskiej do spraw Własności Intelektualnej dopuścił taki materiał. Mówiąc w dużym skrócie, na podstawie wybranych typów piractwa przygotowano diagnozę dla całości zjawiska, co jest metodycznie po prostu błędne. Problem piractwa jest złożony. W najnowszym raporcie Deloitte widać jak trudno jest jedną daną określić, czy piractwo rośnie i jaka jest tendencja. W starszym raporcie PWC badaliśmy tylko treści wideo, bo wtedy czegoś takiego jak transmisje na żywo nie było na świecie. W raporcie przygotowywanym przez Deloitte na zlecenie Kreatywnej Polski była już bardziej szczegółowa analiza treści wideo i osobno transmisji na żywo. W najnowszej analizie badamy te zjawiska jeszcze głębiej, w tym tzw. streaming, downloading, IPTV, cardsharing. 

Jak zatem wypadamy w porównaniu z innymi krajami?

Teresa Wierzbowska: Porównanie Polski z Wielką Brytanią czy innymi krajami jest porównywaniem jabłek do gruszek. To był problem raportu EUIPO – próbowało zestawiać dane, które są niezestawialne. W Polsce rzeczywistość regulacyjna i narzędzia związane z ochroną treści są kompletnie inne niż w Wielkiej Brytanii i dlatego formy piractwa też są inne. Tam fenomenalnie działa mechanizm blokowania dostępu do stron nielegalnie oferujących treści. Urzędnik, który odpowiada za ochronę własności intelektualnej ma rangę ministra. Jest też specjalny urząd, który zajmuje się ochroną własności intelektualnej. W efekcie mechanizm blokowania stron w dużym stopniu ogranicza nielegalny streaming. 

Dlaczego nie można takich mechanizmów wprowadzić w Polsce? 

Teresa Wierzbowska: Apelujemy o to i będziemy na pewno intensywne działać w tym kierunku. Chcemy by Ministerstwo Kultury pochyliło się nad tą sprawą. I nie chodzi tylko o Wielką Brytanię. Blisko 30 krajów na świecie stosuje podobne mechanizmy w mądry i przemyślany sposób. Kiedy użytkownik próbuje wejść na stronę, która oferowała nielegalnie treści i jest zablokowana, pojawia się informacja z jakiego powodu nie ma do niej dostępu. Od razu jest też możliwość wyszukania tych samych treści w legalnych źródłach. To przyjazny mechanizm i ma charakter edukacyjny. W Polsce nie wdrożyliśmy kompleksowo nawet dyrektywy dotyczącej prawa autorskiego z 2001 roku w zakresie art. 8.3, podobnie zresztą jak kilku innych dyrektyw dotyczących kwestii ochrony własności intelektualnej, łącznie z najnowszą, której termin na implementację minął dwa lata temu. Efekt jest taki, że nie dysponujemy narzędziem, które jest powszechne, oczywiste i skuteczne w pozostałej części Europy.

Może to środowiska pirackie w Polsce mają wpływ na to, że u nas blokowanie stron ciągle nie działa? 

Teresa Wierzbowska: Nie przeceniajmy siły tego środowiska w zakresie lobbingu. Politycy przez lata obawiali się ruchów, które w jakiś sposób przez użytkowników internetu mogły być odebrane jako działania przeciwko ich wolności. Dziś, jak robimy badania opinii użytkowników internetu na temat piractwa, okazuje się, że blokowanie stron w ogóle nie wzbudza kontrowersji. Jest nawet wskazywane przez użytkowników jako oczywista metoda walki z nielegalnymi treściami.

W czasie kiedy walczycie o wprowadzenie stosowanego w innych krajach mechanizmu, Unia Europejska pracuje nad kolejnymi regulacjami. Jakimi?

Teresa Wierzbowska: W Parlamencie Europejskim trwa obecnie dyskusja związana z wdrożeniem live blocking. To zasada mówiącą o tym, że w ciągu maksymalnie 30 minut od zgłoszenia dana transmisja ma być zdjęta. W końcu ktoś zrozumiał, że niezwłocznie rozumiane jako nie dłużej niż np. 48 godzin nie ma najmniejszego sensu zwłaszcza gdy chodzi o naruszenia takie jak piracka transmisja meczu. Co ciekawe, Włosi, którzy kochają piłkę nożną, postanowili nie czekać na ruch komisji i parlamentu i miesiąc rozpoczęli już wdrażanie takiego mechanizmu, jako regulację krajową.

Czy to prawda, że powstaje też europejska czarna lista?

Teresa Wierzbowska: Komisja Europejska, uznała, że chce podjąć się próby stworzenia paneuropejskiej listy serwisów pirackich. Na poziomie bardzo ogólnym. Nie mając bieżącej wiedzy na temat sytuacji na poszczególnych rynkach zaprosili organizacje z poszczególnych krajów członkowskich, żeby zasiliły ich mechanizmy wspólnego zbierania zaudytowanych lokalnie danych. Organizacje takie jak nasza, stale monitorują to zjawisko, czyli możemy też – jako sygnaliści – zasilać ten mechanizm. Taka ogólnoeuropejska lista nie zastąpi jednak działań, które muszą być realizowane na poziomie lokalnym. 

Wróćmy więc na nasze podwórko. Czy można stwierdzić, że piractwo w Polsce rośnie, maleje, czy po prostu się zmienia?

Teresa Wierzbowska: Właśnie to chciałam powiedzieć – zmienia się. Z jednej strony dane pokazują, że wiele działań, które podjęliśmy przez ostatnie lata, przynosi efekty. Liczba użytkowników korzystających z pirackich serwisów publikujących zmalała o 900 tysięcy, wiele dużych serwisów pirackich udało się zamknąć, a oferta legalnych serwisów swoją atrakcyjną ofertą przyciąga miliony nowych widzów. To jest pozytywna informacja. Z drugiej strony jednak okazuje się, że ta mniejsza liczba użytkowników serwisów pirackich korzysta z nich częściej generując bardzo dużą szkodę, czyli straty wcale nie są mniejsze. Konsumpcja treści z nielegalnych źródeł według Deloitte ma wartość ponad siedmiu miliardów złotych.

Więcej o najnowszym raporcie Deloitte już wkrótce.

Teresa Wierzbowska jest prezeską Zarządu Stowarzyszenia Sygnał zrzeszającego rynek audiowizualny w zakresie ochrony własności intelektualnej. Od ponad 20 lat stowarzyszenie integruje rynek telewizyjny, profesjonalizuje działania antypirackie i zwalczanie przestępczości związanej z kradzieżą treści.

PRZECZYTAJ NAJNOWSZY NUMER isprofessional

Najnowsze

Pieskie życie w telewizji, czyli o czym myśli Kameleon

Wyścig operatorów telewizyjnych trwa. Liczy się technologia, funkcjonalność, czyli sposoby konsumpcji treści, ilość i...

Narzędzia do obróbki kabli firmy Jonard w xbest.pl!

xbest.pl został dystrybutorem dużego, amerykańskiego producenta - firmy Jonard, który znany jest z wytwarzania...

Nie czekaj, dołącz do Lokalnych!

Wsparcie i łączenie sił przyświecają małym i średnim operatorom telekomunikacyjnym od dawna. Wspólne działania...

Gmail i nowy sposób odpowiadania na e-maile

Gmail wprowadza zmianę. Będzie to nowy sposób odpowiadania na e-maile. Dla fanów czatów, który...