Po ostatnich konkursach Centrum Projektów Polska Cyfrowa, liczba białych plam, czyli miejsc, gdzie nie ma dostępu do internetu światłowodowego o określonej prędności, znacznie się zmniejszy. Czy oznacza to, ze niebawem czeka nas powrót wolnej konkurencji na rynku telekomunikacyjnym? Zdania już wewnątrz naszej redakcji są podzielone. Postanowiliśmy w związku z tym pogrzebać kijem w mrowisku i rozpocząć dyskusję.
Marek Nowak: Podczas nieoficjalnych rozmów część przedstawicieli małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych wyraża opinię, że dotacje psują rynek i niszczą konkurencję. Jeden z moich rozmówców wyraził wręcz nadzieję, że zapełnienie białych plam z środków Krajowego Planu Odbudowy zakończy wreszcie tę patologię.
Michał Koch: Również zauważyłem, że MiŚOT-y ostatnimi czasy alergicznie reagują na wszelkie dotacje i programy dofinansowania. Jak myślisz, skąd się to bierze? Nie wierzą we własną sprawczość?
Marek Nowak: Istnieje przekonanie, że większość tego tortu zjadają duzi operatorzy, a małym i średnim udaje się urwać jedynie jego niewielki kawałek. Fakt, że tort jest dość duży, więc lokalnie inwestycje takie są znaczące. Gdy jednak spojrzymy na to w skali kraju i zweryfikujemy kto wykorzystał większość środków ze wszystkich dotychczasowych programów i konkursów, możemy rzeczywiście zauważyć, że nie wzmocniło to sektora małych i średnich przedsiębiorstw działających w branży telekomunikacyjnej. W związku z tym teza o psuciu rynku dotacjami ma swoje uzasadnienie, a przynajmniej mocny argument na swoją obronę.
Michał Koch: Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji, tłumaczy, że nowe konkursy mają przede wszystkim na zapewnieniu Polakom dostępu do sieci oraz zniwelowanie białych plam niezależnie od miejsca zamieszkania. Choć wiele wskazuje na to, że kolejne konkursy odbędą się także kosztem małych i średnich operatorów na zasadzie: skoro nie chcą brać udziału, to nie muszą. Ministerstwo zaś zasłania się dobrem ogółu.
Marek Nowak: I moim zdaniem ma rację. Rozumiem ideę organicznego rozwoju sieci internetowej, ale środki, jakie mali i średni operatorzy telekomunikacyjni są w stanie przeznaczyć na inwestycje zapewniłyby obecne pokrycie kraju siecią światłowodową za sto lat! Brak inwestycji to zresztą dużo szerszy problem gospodarczy, dotykający wielu branż w Polsce.
Michał Koch: Może brak zaangażowania lokalnych operatorów w konkursy i programy to kwestia wymagań? Udział w takim postępowaniu wymaga od MiŚOT-a więcej, niż jest w stanie zaoferować. Być może mówimy tutaj o zbyt wysokich progach finansowych, złożonych procedurach czy konieczności spełnienia rygorystycznych wymagań technicznych i formalnych? Małe i średnie przedsiębiorstwa telekomunikacyjne często napotykają na bariery, które skutecznie ograniczają ich możliwości konkurowania z większymi graczami na rynku. Może to również dotyczyć braku odpowiednich zasobów lub konieczności inwestycji, które wykraczały poza ich aktualne możliwości finansowe. W efekcie, mimo chęci i potencjału, MiŚOT-y mogą czuć się wykluczone z niektórych procesów.
Marek Nowak: Nie zmienia to faktu, że inwestowanie w infrastrukturę internetową jest kluczowe z punktu widzenia współczesnego państwa. Powinno też odbywać się przewidywalnie i stabilnie. Zwróć też uwagę, że jak wskazała, w niedawnym wywiadzie za mną, Eliza Pogorzelska z CPPC, środowisko telekomunikacyjne w Polsce jest różnorodne, a przy tym bardzo aktywne. Kiedy masz dużo rozbieżnych, silnych głosów nie trudno o kłótnie. Jak relacjonują uczestnicy spotkań administracji z izbami gospodarczymi reprezentującymi operatorów, rzeczywiście bywały one w praktyce… bardzo intensywne. Kwestie, w których panowała zgoda były nieliczne (przykładem może być jednak kwestia usuwania barier inwestycyjnych). Jak rozumiem, nasza administracja, dysponując pieniędzmi unijnymi, nie mogła zaś wziąć pod uwagę interesu jednego tylko typu podmiotów.
Michał Koch: A co z problemem dublowania sieci? Przykład sytuacji, gdzie Orange dubluje infrastrukturę już wybudowaną przez lokalnego operatora, jasno pokazuje, że mamy do czynienia z marnotrawstwem środków publicznych. Z jednej strony mówimy o potrzebie efektywnego wydatkowania funduszy, a z drugiej, praktyka pokazuje coś zupełnie odwrotnego. MiŚOT-y inwestują własne środki, podejmują ryzyko, a potem okazuje się, że duży gracz wchodzi na ten sam teren z unijnym wsparciem. To sytuacja, która nie tylko nie sprzyja zdrowej konkurencji, ale wręcz ją dusi. Może warto byłoby rozważyć mechanizmy kompensacyjne lub lepszą koordynację działań inwestycyjnych?
na listach publikowanych przez Centrum Projektów Polska Cyfrowa były adresy, będące wynikiem braku aktualnej bazy danych o nieruchomościach
Marek Nowak: Zgoda, niemniej częścią procesu konkursowego były też problemy związane z przekazywaniem informacji o istniejącej infrastrukturze i zapotrzebowaniu na nią. Na łamach ISPortalu nagłaśnialiśmy problemy, takie, jak ten, że na listach publikowanych przez Centrum Projektów Polska Cyfrowa były adresy, będące wynikiem braku porządnej i aktualnej bazy danych o nieruchomościach i ich zamieszkaniu. Przypomnijmy przykład jednego z operatorów, który przeglądając punkty adresowe do objęcia dofinansowaniem w swojej okolicy, zauważył na listach konkursowych budynki, które wyburzone podczas niedawnej budowy autostrady, pustostany oraz całkowicie puste, niezabudowane działki, którym gmina nadała adres, a nie było na nich nawet szopy. Pojawiły się one jednak jako punkt adresowy do dofinansowania za bardzo duże kwoty.
Michał Koch: To tylko pokazuje, jak poważnym problemem jest brak aktualnej i rzetelnej inwentaryzacji infrastruktury. W efekcie środki, które mogłyby realnie wspierać rozwój sieci, są marnotrawione na pokrycie adresów-widm, które nie istnieją lub nie mają żadnego zapotrzebowania na usługi telekomunikacyjne. Jeśli rząd rzeczywiście chce zapełnić białe plamy, to musi zacząć od uporządkowania tej dokumentacji oraz wypracowania prostszych procedur administracyjnych. Bez tego nawet największe środki przeznaczone na dofinansowanie okażą się bezużyteczne.
Marek Nowak: Innym problemem były tzw. bariery inwestycyjne. Dotyczą one miejsc, które są doskonale znane lokalnym operatorom, a w których po prostu nie da się dokonać podłączenia. Wynika to z różnych przyczyn, np. właściciel lub właściciele działek prywatnych, w tym dróg dojazdowych do posesji, nie wyrażają na to zgody, żądają absurdalnych (zaporowych) kwot pieniędzy albo nie są osiągalni (nie odbierają korespondencji) lub w stosunku do nieruchomości toczą się postępowania spadkowe. Bardzo późno przedarła się do świadomości urzędników z CPPC informacja, że nawet pobliżu dużych aglomeracji miejskich istnieją białe plamy, których nie da się wymazać.
Michał Koch: Jest też budzący kontrowersję temat realnego zapotrzebowania na światłowód. Coraz częściej słyszymy, że klienci, nawet na terenach wiejskich, coraz bardziej potrzebują wysokiej przepustowości, jaką oferuje ta opcja. W dobie dynamicznego rozwoju usług cyfrowych, pracy zdalnej i rosnącego zapotrzebowania na streaming w jakości 4K czy nawet 8K, technologia 5G może okazać się niewystarczająca pod względem stabilności i przepustowości. Dlatego obecny kierunek inwestycji w światłowody wydaje się nie tylko uzasadniony, ale wręcz konieczny. Zamiast ograniczać finansowanie, powinniśmy raczej skupić się na efektywnej dystrybucji środków, aby zapewnić wszystkim mieszkańcom kraju równy dostęp do infrastruktury światłowodowej, która gwarantuje najwyższą jakość połączeń.
Marek Nowak: Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę możliwość upowszechnienia się technologii 5G, może się okazać, że jedynie część klientów rzeczywiście potrzebuje stałego łącza światłowodowego. Budowa sieci w tej skali, co obecnie powoli traci sens. I tutaj pojawia się moja największa obawa; że uruchomione mechanizmy administracyjne nie będą chciały się zatrzymać i powstaną kolejne – zbędne już – pomysły unowocześniania sieci.
JEŚLI uruchomione mechanizmy administracyjne nie ZOSTANĄ zatrzymaNE, powstaną kolejne – zbędne już – pomysły unowocześniania sieci
Michał Koch: Racja, problemem jest to, że nawet najlepsze konkursy nie pomogą, jeśli MiŚOT-y będą musiały walczyć z absurdalnymi barierami prawnymi, jak na przykład problemy z uzyskaniem zgody na umieszczenie kabli w pasie drogowym, czy niekończące się procedury związane z uzgodnieniami trasy światłowodu. Ministerstwo Cyfryzacji powinno skupić się nie tylko na dystrybucji środków, ale również na uproszczeniu tych procedur. Bez tego, nawet największe wsparcie finansowe nie pomoże mniejszym operatorom w rozwijaniu infrastruktury.
Marek Nowak: Ależ pojawiały się też inne pomysły! Alternatywnym do obecnych konkursów sposobem zadbania o zapełnienie białych plam mogło być stworzenie bonu światłowodowego na podłączenie stałego łącza. Otrzymałaby go każda osoba mieszkająca na obszarze białych plam i mogłaby go zrealizować (po zoptymalizowanych kosztach) u najbliższego (najczęściej lokalnego) operatora. To się jednak nie przebiło.
Michał Koch: Bon światłowodowy jako alternatywa, to rzeczywiście interesujący pomysł, który mógłby wspierać lokalnych operatorów. Klient mógłby go wykorzystać u dowolnego operatora, co mogłoby zrównoważyć szanse MiŚOT-ów w starciu z większymi podmiotami. Pytanie tylko, dlaczego taki projekt nie zyskał aprobaty? Czy to kwestia nacisków dużych operatorów, czy może obawy przed zbyt dużym rozdrobnieniem rynku? Wydaje się, że taka forma wsparcia byłaby bardziej efektywna i przyjazna dla lokalnych społeczności.
Marek Nowak: Zaczynamy jednak kręcić się w kółeczko, bo pomysł taki musiałby wpierw pozyskać aprobatę większej liczby operatorów i wsparcie reprezentujących ich izb gospodarczych. Najlepiej jednomyślne. Założenie jednomyślności tego środowiska w czymkolwiek wydaje mi się natomiast zbyt optymistyczne. To już jednak temat na kolejną rozmowę.
Czytaj także:
Polska w zasięgu stacjonarnego dostępu do internetu – jak to naprawdę wygląda? – ISPortal