Zmiana stawek za zakańczanie połączeń telefonicznych w sieciach stacjonarnych nastąpi już z początkiem lipca. Kalkulacje jednoznacznie wskazują, że będzie to opłacalne dla operatorów sieci mobilnych, zaś małych stacjonarnych operatorów telekomunikacyjnych postawi w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Rozmawiamy z Krzysztofem Dzięgielewskim z firmy LoVo, której podstawową działalnością jest świadczenie usług telekomunikacyjnych w zakresie połączeń telefonicznych i tworzenie związanego z tym oprogramowania.
Jak z waszej perspektywy wygląda zmiana stawek FTR?
Zmiana zaprojektowana została wstępnie chyba w 2013 roku, a wprowadzana w życie w 2021 roku jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. Technologia i zapotrzebowanie na usługi znacznie się przez ten czas zmieniły, a legislatura ponownie nie nadążyła za tymi zmianami. W ich efekcie mali stacjonarni operatorzy telekomunikacyjni postawieni zostali przed faktem, że telekomunikacyjny biznes hurtowy nie ma dziś dla urzędników żadnego znaczenia. Postrzegam to jako bezsensowny upór we wprowadzaniu zmian dla samego ich wprowadzenia, co nie jest i nigdy nie był dobrym rozwiązaniem.
Starty operatorów mają też znacznie dla budżetu państwa. Czy to oznacza, że urzędnicy nie troszczą się także o pieniądze?
Utrata dziesięciokrotności marży u jednych operatorów nie stanowi dla decydentów problemu z tego powodu, że zyskają tę marżę inni operatorzy, mobilni. Nowa regulacja jest też realizowana w imię dobra abonentów i dbałości o ich portfele. Usługi mają być coraz tańsze i bardziej powszechne. Ale idea obniżania cen pozostanie jedynie ideą. Co się stanie gdy upadną mali i średni operatorzy a władzę nad rynkiem przejmą monopoliści? Czy dopiero wówczas urzędnicy zapłaczą za konkurencyjnością? Statystyki w Polsce dla telefonii stacjonarnej w technologii TDM pokazują, że nie jest to usługa rozwojowa. Z drugiej jednak strony technologia VoIP oparta na numeracji stacjonarnej mocno się rozwija w biznesie, administracji, a nawet na rynku detalicznym. Do rozwoju potrzebne są jednak środki finansowe, które pochodzą z marży, a także z rozliczeń międzyoperatorskich.
FTR to hurtowa stawka telekomunikacyjna pobierana przez operatora B za zakańczanie połączenia telefonicznego w stacjonarnej sieci telefonicznej, gdy połączenia przychodzi od innego operatora, inicjującego połączenia, czyli operatora A. To chyba jednak dużo bardziej złożony proces?
Nie ma technicznej, fizycznej ani finansowej możliwości aby wszyscy operatorzy na świecie, czy w samej tylko Polsce posiadali między sobą fizyczne punkty styku sieci. Dotyczy to zarówno technologii TDM jak i IP. Niezbędni są więc na rynku międzyoperatorskim także operatorzy tranzytujący połączenia. Konkurencyjność wiąże się więc także z rozwojem operatorów tranzytujących. Musi istnieć realna walka, która staje się motorem rozwoju usług, innowacyjności. Urzędnicza chęć wyrównywania stawek hurtowych w Europie niweczy ten proces. Sytuacja biznesowa operatorów telekomunikacyjnych, dla których wpływy z FTR miały znaczący udział w marży, powoduje, że znika sens świadczenia stacjonarnych usług głosowych.
Czy dla małego operatora na rynku hurtowym, który telekomunikacyjną działalność związał z technologiami chmurowymi, wirtualnymi centralami, VoIP’em i tranzytowaniem połączeń pomiędzy operatorami nowe stawki oznaczają realną perspektywę bankructwa?
Już od lipca opłacalność świadczenia usług głosowych zostanie zakłócona poprzez obniżkę wpływów i marży za połączenia na numeracji stacjonarnej. W praktyce operatorzy będą musieli znaleźć nowe źródło marży. Jeśli znajdą ją poza telekomunikacją, dywersyfikacja przychodów pozwoli im się utrzymać. Jeżeli nie, będą jej szukać u dotychczasowych abonentów.
W jaki sposób?
Najbardziej oczywistym i uprawnionym działaniem wydaje się w tej sytuacji podniesienie abonamentów. Czy to jednak zostanie zaakceptowane przez abonentów? Istnieje jeszcze opcja optymalizacji kosztów czyli całkowite wyłączenie usług głosowych i poinformowanie abonentów, że w wyniku zmian legislacyjnych i ingerencji urzędników, zmuszeni są do przerwania świadczenia usług głosowych. Taki model też wydaje się być uprawnionym.
Jak będzie w praktyce wyglądać kwestia wprowadzenia nowych stawek FTR?
Obowiązują obecnie konkretne zapisy prawne, a także decyzje Prezesa UKE regulujące ten rynek. Pomiędzy operatorami natomiast zawarte są umowy komercyjne. Zmiana stawek wymagać będzie w większości przypadków zmian zarówno umów, jak i decyzji Prezesa UKE. Oznacza to falę wypowiedzeń umów pomiędzy operatorami i zawieranie porozumień biznesowych na nowych warunkach. W nieoficjalnych rozmowach pojawiały się opinie, że rozporządzenie unijne ma z natury moc wiążącą i operatorzy właściwie nie muszą się martwić zobowiązaniami wynikającymi z umów. Problem polega jednak na tym, że decydenci nie znają szczegółów tych umów, wzajemnych uwarunkowań i modeli biznesowych operatorów. Nie ma przecież szablonów współpracy i operatorzy umawiali się tak, jak uznawali to za najkorzystniejsze. Negocjowanie nowych warunków będzie dla operatorów ogromnym kłopotem i dotyczyć będzie nie tylko zmian w stawkach hurtowych.
A co z tranzytem między operatorami?
Powszechną jest wiedza, że wiodący polski operator telekomunikacyjny, jakim jest Orange Polska, nie wszystkich współpracujących operatorów traktuje tak samo. Spółka często nie uznaje i pomija w rozliczeniach operatorów tranzytujących. Znaczącą więc przy zmianie stawek FTR może okazać się postawa przedstawicieli UKE wobec Orange Polska. Mam tu na myśli realizowanie rozliczeń międzyoperatorskich i opłat za tranzytowanie połączeń wychodzących z tej sieci.
Właściwie dlaczego Orange nie wszystkim operatorom płaci za tranzytowanie połączeń?
Wynika to nieprawidłowego definiowania przez spółkę sieci i numeracji operatorów telekomunikacyjnych. Mam nadzieję, że przedstawiciele UKE przy okazji zmian związanych z wysokością stawek FTR odniosą się w końcu do sygnałów płynących od operatorów alternatywnych.
Jak można zwięźle ująć istotę tych sygnałów?
Operatorzy zgłaszają się do UKE z wnioskami aby specjaliści i prawnicy od usług telekomunikacyjnych wypowiedzieli się i rozstrzygnęli jak od początku lipca postępować w kwestiach spornych, a w szczególności jak należy realizować rozliczenia międzyoperatorskie. Skoro wdraża się dziesięciokrotną obniżkę stawek za zakańczanie połączeń, to także czas najwyższy przywołać do porządku wiodącego operatora aby zaczął płacić operatorom tranzytującym za połączenia z sieci Orange do innych sieci telekomunikacyjnych.