Prowadzona przez dwóch braci WieszowaNET działa na rynku już ponad 25 lat. W tym czasie zbudowała na Śląsku infrastrukturę światłowodową, która wielokrotnie wygrywała w rankingach prędkości z dużymi operatorami i lokalną konkurencją. Świadczy usługi dla klientów indywidualnych, firm oraz innych operatorów telekomunikacyjnych. Aktualnie rozbudowuje swoją sieć w oparciu o środki unijne w ramach Projektu MDF.
Jaki jest zasięg waszego działania?
Artur Maniera: Zaczynaliśmy na terenie naszej rodzimej gminy Zbrosławice, potem weszliśmy do miejscowości ościennych Wielowieś oraz Toszek, a także na tereny miast: Pyskowice, Gliwice, Zabrze, Bytom, Tarnowskie Góry, Mikołów oraz Katowice. Rozwijamy się.
Na ISPortalu nazwa waszej firmy pojawiła się już kilkakrotnie, głównie za sprawą rankingów SpeedTest, w których pojawialiście się na szczycie listy. Jak to osiągnęliście?
Marek Maniera: Nie stawialiśmy sobie konkretnego celu żeby wygrywać rankingi, ale od początku bardzo dbaliśmy o klienta. Wstawialiśmy każdemu wysokiej jakości sprzęt abonencki. Głównie mówię tu o routerach abonenckich odbiorczych. Oferowaliśmy też wsparcie w budowie systemów mesh, czyli zestawów, które tworzą stabilną i szybką sieć Wi-Fi. Ma to szczególnie znaczenie w domach jednorodzinnych, których na naszym terenie podłączaliśmy naprawdę dużo. Nie wystarczy tam mieć jeden router na cały budynek. Mesh składa się z kilku modułów lub punktów dostępowych, które komunikują się ze sobą i znacznie poprawiają działanie sieci.

Artur Maniera: To była i chyba nadal jest luka na rynku. Operatorzy, szczególnie więksi, podłączają kabel i nie angażują się. My od razu mówiliśmy, jakie są ograniczenia urządzeń i co można z tym zrobić lepiej. Z projektowania i dopasowania urządzeń do konkretnego domu stworzyliśmy dodatkową usługę. Zyskaliśmy na tym wielu zadowolonych klientów. Przełożyło się to także na prędkość ich połączeń internetowych i stabilność działania
Marek Maniera: Nie ograniczaliśmy się zresztą tylko do mesha. Nieraz pomagaliśmy klientom podłączać multiroom z nie naszej telewizji, podłączaliśmy klientom fotowoltaikę, piece i inną automatykę domową. Przedstawiciele dużych firm, nie rozumieją, że nie wystarczy sprzedać i wstawić klientowi dekoder i zostawić go bez pomocy. Dzięki takiemu bezpośredniemu wspieraniu klientów zyskiwaliśmy nowych.
Artur Maniera: Przez pierwsze lata prowadzenia firmy pracowaliśmy we trzech, mieliśmy pełne ręce roboty, co chwila kogoś podłączaliśmy z polecenia i w ogóle nie musieliśmy się reklamować. Jedni klienci polecali nas kolejnym. Nieraz przechodzili do nas od dużych operatorów, bo mieliśmy lepsze podejście, byliśmy na miejscu, robiliśmy dobrą robotę i szybko reagowaliśmy na każde zgłoszenie.
To znaczy, że nie macie problemu z konkurencją ze strony dużych firm telekomunikacyjnych?
Artur Maniera: Nie mamy. Klienci przychodzą do nas ze względu na szybkość działania i poziom serwisu. Mieliśmy też przypadki, że ktoś skusił się na promocję większego operatora, ale wracał do nas po skończeniu umowy, gdy sprawdził różnicę na własnej skórze. Opinia robi swoje. Poza tym potrafimy być elastyczni, a oferta dużych operatorów nie zawsze odpowiada naszym klientom.
Marek Maniera: Nieco inaczej jest może w dużych miastach, w których dopiero zaczynamy świadczyć usługi, ale jestem przekonany, że obecnie wszędzie jakość liczy się dla klientów bardziej niż cena. Kiedy użytkownik przekona się, że zawsze może liczyć na naszą szybką reakcję i zaangażowanie w usunięcie każdej usterki, te pięć czy dziesięć złotych różnica w cenie przestaje być istotną różnicą.
Informowaliście, że w ostatnich miesiącach przejęliście sieci innych lokalnych operatorów. To właśnie te nowe miejsca, w których świadczycie usługi?
Marek Maniera: Częściowo. Ostatnio przejęliśmy operatora NaszaSieć z Mikołowa oraz Itelusa działającego na terenie Gliwic, a kilka lat temu także firmę NetKom z Zabrza Kończyc. NaszaSieć i Itelus były małymi operatorami, którzy tylko w niewielkiej części działały na sieci światłowodowej, a większości klientów dostarczały internet drogą radiową. Coraz trudniej radziły sobie przez to z konkurencją. Dla Itelusa dostarczanie usług internetowych było zresztą jedynie poboczną działalnością. Konsolidacja pozwoliła nam zoptymalizować koszty i powiększyć liczbę klientów. Dążymy też oczywiście do tego, by jak najszybciej zapewnić wszystkim internet szerokopasmowy.

To z kolei łączy się z rozbudową sieci. Nad czym teraz pracujecie?
Artur Maniera: Podłączamy ponad 1300 punktów adresowych w ramach Projektu MDF. W większości są to trudne lokalizacje związane z zapełnianiem białych plam i wspierane z środków publicznych. To pochłania obecnie praktycznie wszystkie nasze siły.
Spotkałem wielu operatorów, którzy twierdzą, że jakiekolwiek dotacje to patologia, a rozbudowa sieci powinna odbywać się organicznie. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Marek Maniera: Mówimy tu o miejscach, w których – głównie ze względu na koszty – nikt nie chciał wcześniej inwestować i pewnie nigdy nie byłoby to opłacalne. A dotacje faktycznie są zaburzeniem naturalnego rozwoju rynku. Zwłaszcza te, które wiązały się z zadeklarowaną liczbą podłączenia nowych użytkowników. Tu dochodziło do patologii – od kupowania klientów po wykradanie użytkowników od konkurencji za wszelką cenę.
Możecie podać konkretne przykłady miejsc, w których opłacalność budowy była zerowa?
Marek Maniera: Szkółka leśna Brzeźnica, do której trzeba przekopywać się kilometr przez las albo cztery domy w Wojskiej Wykierz w powiecie tarnogórskim, które są oddalone o półtora kilometra od rodzimej miejscowości. To pierwsze z brzegu. Czy opłacałoby się dokopać się tam bez dotacji żeby świadczyć usługi po 49 złotych? Kiedy by to się zwróciło?
Artur Maniera: Z drugiej strony w praktyce widzimy też pewne niedociągnięcia w inwentaryzacji punktów adresowych. Niektóre przekazane nam dane są po prostu nieaktualne. Jedziemy sprawdzić dokąd mamy budować, a okazuje, że dom został wyburzony lub punkt nie istnieje od co najmniej 20 lat i światłowód kończyłby się na pustym polu.
Jak działa w praktyce współpraca lokalnych w ramach w Projekcie MDF?
Artur Maniera: Obszary, które były do zapełnienia w ostatnim konkursie programu Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy, były dla takich operatorów jak my zbyt duże. Nie dalibyśmy rady wybudować tak rozległej sieci. Do konkursu wystartował więc Projekt MDF, integrujący wielu lokalnych operatorów. Od Pawła Białasa dostaliśmy zaproszenie do współpracy z MDF, czyli do podłączenia części spośród wskazanych punktów. Oczywiście tych, które leżały blisko naszej – istniejącej już – infrastruktury światłowodowej. W ten sposób razem z kilkoma innymi małymi operatorami, realizujemy duży projekt. Dla nas był to strzał w dziesiątkę.
Współpracowaliście wcześniej z jakimś innym projektem Grupy MiŚOT?
Artur Maniera: Tak. Podłączaliśmy kilkanaście lokalnych placówek oświatowych w ramach Projektu MdO. To była (i nadal jest) bardzo udana współpraca. Od lat jesteśmy także użytkownikami węzła wymiany ruchu internetowego EPIX, z działania którego jesteśmy bardzo zadowoleni. To rozwiązanie, które pozwala nie tylko na dostęp do globalnej sieci, ale też pozwala na szybkie połączenie między operatorami w ramach wspólnych VLANów. Lokalni operatorzy korzystają z niego masowo i to się sprawdza. Korzystamy jeszcze z innych IX-ów, ale przez EPIX odbywa się naprawdę dużo ruchu. Obecnie do samego EPIXa mamy zestawione łącze 40 Gbit/sek.

Na waszej stronie internetowej widzę informację, że zajmujecie się nie tylko dostarczaniem internetu. Pisaliśmy też niedawno o tym, że niebawem internet może stać się bardziej powszechny od telewizji stacjonarnej. Obserwujecie podobny trend?
Marek Maniera: Obecnie widać ten trend szczególnie wyraźnie wśród młodych ludzi, dla których internet dostarcza wszystkie niezbędne usługi, jakich oczekują. Dla nich telewizji liniowej klasycznej, czyli takiej jaką znamy, mogło by w ogóle nie być i jej nie potrzebują. Z drugiej strony my jako firma dostarczamy klientom internet światłowodowy oraz radiowy z różnymi prędkościami, telewizję kablową oraz telefonię stacjonarną w technologii VoIP. Dla przedsiębiorstw oraz operatorów ISP zestawiamy transmisje danych, dzierżawimy włókna światłowodowe. Trendy z naszej perspektywy są takie, że internet radiowy odchodzi w przeszłość wypierany przez światłowód. Nie sposób dostarczyć klientowi drogą radiową usługę, jakiej oczekuje i potrzebuje. Drugi zauważalny trend, to właśnie szybko rosnący wzrost sprzedaży telewizji przez internet. Klienci przyzwyczajeni do klasycznej telewizji często wybierają nową usługę, bo jest wygodniejsza. Nie trzeba latać i regulować anteny, oferta programowa jest też dużo bogatsza niż w telewizji naziemnej. Mamy też obecnie bardzo wysokie (sięgające aż 30 proc.) wysycenie usług telewizji cyfrowej. W ramach usług telewizyjnych oferujemy obecnie dwóch dostawców, każdy z ponad 250 kanałów telewizyjnych podzielonych na pakiety w jakości HD oraz 4K.
A internet rzeczy? Sieć LoRaWAN?
Artur Maniera: Powiem szczerze – nie mamy na to czasu. W tej chwili budowa sieci pochłania praktycznie wszystkie nasze zasoby.
Wróćmy w takim razie do tego wątku. Czy moglibyście wskazać jakieś przeszkody, które obecnie napotykacie przy rozbudowie?
Marek Maniera: Wszystko zależy od miejscowości. Są takie, gdzie samorządowi wyraźnie zależy na rozbudowie sieci. Świetnie współpracuje się nam, przykładowo, z Zarządem Dróg Powiatowych w Tarnowskich Górach, Gmina Zbrosławice, Wielowieś, Toszek czy miasto Mikołów. Najtrudniej jest zdobyć pozwolenia w dużych miastach, przykładem są tu Zabrze i Gliwice. Tam zawsze piętrzą się przeszkody i wymagania, które często znacząco podrażają koszt realizacji albo nawet go uniemożliwiają. Inna sprawa to instytucje, jak je nazywam państwa w państwie, takie jak PKP czy Wody Polskie. Przekroczenie ich terenu to istna męka, a czas na załatwienie formalności niekiedy liczony jest w latach.
Artur Maniera: Mam takie ogólne wrażenie, że im mniejsza gmina, tym lepsza współpraca z samorządem. Tam władzom po prostu zależy na tym, żeby mieszkańcy mieli dostęp do szybkiego internetu. W niektórych większych miastach nie pomagają nawet listy polecające z ministerstwa. Uzyskanie z tamtejszych urzędów odpowiedniej dokumentacji było dla bardzo trudne.
Jesteście zrzeszeni w Krajowej Izba Komunikacji Internetowej. Czy macie jakieś postulaty do zarządu izby? Czym powinna się zająć by łatwiej wam się działało i budowało na lokalnym rynku?
Marek Maniera: Pomogłoby nam uporządkowanie bałaganu prawnego dotyczącego pozwoleń na wejście w tereny działek miejskich, drogowych, dla dróg niepublicznych (tych podmiejskich, zazwyczaj gruntowych, często polnych). W tym zakresie nie ma obecnie żadnych przepisów i uwarunkowań. Gminy i miasta same ustalają warunki wejścia w ich tereny. Mamy przykłady gmin z normalną opłatą za pozwolenie na poprowadzenie światłowodu aż po stawki, które całkowicie blokują rozwój lokalnego internetu. Przykładem może tu być Miasto Zabrze – za wydanie pozwolenia za wejście w działkę drogową miejską drogi niepublicznej obecne stawki to 90 zł/mb za kabel światłowodowy umieszczony w gruncie i 180 zł/mb za kabel napowietrzny. Łatwo można policzyć, że za samą zgodę na wykonanie przyłącza do domu, który jest oddalony od głównej drogi jedynie 100 m, musimy wnieść opłatę 9 000 zł w przypadku kopania lub 18 000 zł w przypadku wykonania przewieszki (plus koszty notarialne). Budowanie takiego przyłącza robi się nieopłacalne. Obecnie podłączamy właśnie punkty dotacyjne przy drogach na terenie miasta Zabrze. Koszty wynikające z ustanowienia służebności przekraczają wielokrotnie wartość dofinansowania.

…
Środowisko małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych jest bardzo różnorodne. Rozmawiając z przedstawicielami poszczególnych firm odkrywamy lokalną specyfikę, a także indywidualne podejście do zarządzania. Zapraszamy do lektury innych wywiadów z przedstawicielami MiŚOT-ów:
Zaangażowanie i odpowiedzialność – rozmowa z Arkadiuszem Koćmą, właścicielem firmy GIGA – ISPortal
Nie boimy się konkurencji – rozmowa z Piotrem Wąsowiczem (Malborskie Światłowody) – ISPortal