Apple wprowadziło do swoich urządzeń funkcje wypadków i komunikaty SOS. Wysyłane są one poprzez łączność satelitarną niezależnie od dostępności zasięgu sieci. Niestety usługa ta jest wadliwa i pojawiają się nieprawdziwe komunikaty przesyłane do służb. Po raz kolejny taka sytuacja doprowadziła do paraliżu służb ratunkowych.
W najnowszej generacji smartfonów i zegarków Apple znalazły się unowocześnione funkcje wykrywania wypadków i komunikaty SOS, które wysyłane są poprzez łączność satelitarną. W iPhone’ach 14 oraz Apple Watchach 8 i Watch Ultra w przypadku wypadku samochodowego lub innego zdarzenia aktywuje się alarm. Alert najpierw wyświetla się użytkownikowi, by mógł go anulować jeśli sytuacja nie jest groźna. Jednak już po 20 sekundach wezwanie o pomoc zostaje przesłane do służb ratunkowych wraz ze współrzędnymi geograficznymi miejsca zdarzenia.
Niestety ta funkcja chociaż w założeniu bardzo przydatna i mająca ratować życie, w praktyce okazuje się nie działać poprawnie. W grudniu amerykańskie służby ratunkowe zostały zasypane poprzez numer 911 wezwaniami od narciarzy z kurortów Kolorado. Wszystkie pochodziły z nowych urządzeń Apple i wszystkie były fałszywe.
Tym razem podobna sytuacja miała miejsce w Japonii. Służby prefektury Nagano otrzymały w ciągu miesiąca 919 wezwań o pomoc. Ratownicy w japońskich Górach Hida za każdym razem wyruszali na interwencję. Niestety część z wezwań była fałszywa i ponownie odpowiedzialność za to ponoszą urządzenia Apple.
Także w prefekturze Gifu, w której znajdują się ośrodki narciarskie, doszło do podobnej sytuacji. 40 proc. z 351 wezwań o pomoc stanowiły fałszywe alarmy przesyłane przez telefony Apple.
Każde z wezwań przychodzących do służb ratowniczych traktowane jest tak samo. Na miejsce zdarzenia wysyłany jest zespół ratowniczy. Wezwania do fałszywych zdarzeń to zabieranie czasu ratowników, który mogliby poświęcić na autentyczne akcje ratownicze.
Jak dochodzi do błędów?
Nie bez znaczenia jest tutaj sytuacja, w której takie alarmy są wysyłane. Jak widać każdorazowo związane było to z narciarstwem. Narciarze i snowboardziści zjeżdżając ze stoków rozpędzają się do dużych prędkości, a następnie gwałtownie wyhamowują. Dochodzi też często do wywrotek. Urządzenia reagują na takie sytuacje jak na wypadki drogowe.
Niestety użytkownicy nie mają szans dostrzec alertu, który na urządzeniu wyświetla się jedynie przez 20 sekund. Chociaż służby oddzwaniają na numery, z których przychodzą wezwania o pomoc, to w tym wypadku także narciarze nie słyszą sygnały i nie odbierają, by poinformować o braku potrzeby interwencji. W rezultacie służby ratownicze wielokrotnie jeżdżą do wypadków, które mają miejsce jedynie w systemach Apple.
Źródło: telepolis.pl