Zapadł przełomowy wyrok w sprawie Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN) przeciwko Facebookowi. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał przywrócenie wszystkich kanałów komunikacji stowarzyszenia, które zostały zablokowane na Facebooku i Instagramie bez uzasadnienia i możliwości odwołania. To nie tylko sukces SIN, ale też wszystkich, którzy dbają o wolność słowa w erze cyfrowej.
Społeczna Inicjatywa Narkopolityki to organizacja pozarządowa, która zajmuje się promowaniem wiedzy o szkodliwym działaniu środków psychoaktywnych oraz pomaganiem osobom, które zażywają takie substancje. Jej celem jest m.in. ograniczenie szkód powodowanych przez konsumpcję używek.
…i sprawiedliwość dla wszystkich
W 2019 roku Facebook skasował konto, które było dla niej ważnym kanałem dotarcia do odbiorców, komunikacji z wolontariuszami i rekrutowania nowych osób. SIN używała go także do promocji swojej pracy i działań edukacyjnych. Pomocną dłoń wyciągnęła Fundacja Panoptykon, która pomogła stowarzyszeniu pozwać firmę z Kalifornii.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Magdalena Kubczak podkreśliła, że sąd wziął pod uwagę przepisy i argumenty strony powodowej, dotyczące tego, że w sytuacjach szczególnych sprawa może być rozpoznawana przez polski sąd. Co więcej, w świetle ustaleń sądu, SIN nie dysponowała żadną ścieżką odwoławczą w kwestii zablokowania jej kont. Brak transparentności ze strony spółki Meta uniemożliwiał również weryfikację, czy blokada nastąpiła w zgodzie z regulaminem serwisów. Wyrok jest nieprawomocny.
Po jego ogłoszeniu Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon powiedziała:
– Z wyroku wynika jednoznacznie, że zablokowanie strony SIN bez uzasadnienia i bez takiej możliwości, żeby SIN mógł się od tego skutecznie odwołać, było bezprawne i naruszało dobra osobiste organizacji. To oznacza tyle, że Facebook, ale i każda inna wielka platforma społecznościowa musi uzasadniać swoje decyzje. […] Blokada na takiej platformie oznacza w praktyce istotne ograniczenie zasięgu publikowanych materiałów. W efekcie te prywatne firmy mają potężną władzę nad obiegiem informacji i poglądami wyrażanymi w sieci.
Sprawa SIN może doprowadzić do zmiany na lepsze. Sąd jasno zakomunikował, że Meta Platforms Ireland Limited (właściciel Facebooka) nie może bezkarnie cenzurować treści. Platforma ma obowiązek respektować prawo do wolności wypowiedzi i zapewniać użytkownikom możliwość odwołania się od decyzji moderatorów.
Kto sieje wiatr
Interwencja Sądu Okręgowego w Warszawie, nakazująca przywrócenie kont organizacji, to wyraźny sygnał, że nawet w wirtualnej przestrzeni, gdzie zasady często wydają się płynne, istnieją granice, których przekroczenie nie pozostanie bez odpowiedzi. Wyrok ten podważa ideę, że korporacje mogą działać z pełną arbitralnością, kiedy chodzi o moderowanie treści, przypominając, że za ekranami monitorów stoją realni ludzie z realnymi prawami.
Potrzeba zmian systemowych, które zapewnią większą kontrolę nad platformami społecznościowymi. Państwo musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ochronę wolności słowa w erze cyfrowej.
Powyższa sprawa pokazuje, jak niebezpieczne jest zjawisko prywatnej cenzury. Kilka platform społecznościowych ma dominującą pozycję na rynku i de facto decyduje o tym, co wolno nam mówić w sieci. To ogromna władza, która nie powinna być skumulowana w rękach prywatnych firm.
Ludzie honoru
Facebook stał się dominującym kanałem komunikacji i wymiany informacji. Z jednej strony to ogromna szansa, z drugiej – niebezpieczeństwo. Platforma, która ma tak ogromną władzę, może łatwo jej nadużyć. Arbitralne usuwanie kont i treści przez Facebooka może mieć poważne konsekwencje dla wolności słowa i dostępu do informacji.
Nasuwa się pytanie: czy giganci technologiczni tak jak META powinni czekać na wyroki sądowe, aby dokonać zmian w swoich politykach moderacyjnych? Odpowiedź wydaje się jasna, zwłaszcza w kontekście obowiązującego od sierpnia 2023 roku unijnego aktu o usługach cyfrowych (Digital Services Act).
DSA, jako przełomowe unijne rozwiązanie prawne, nakłada na platformy cyfrowe, w tym gigantów takich jak META, nowe obowiązki dotyczące moderacji treści. Ten akt nie tylko zobowiązuje do przejrzystości i odpowiedzialności, ale także do stworzenia efektywnych ścieżek odwoławczych dla użytkowników, których treści zostały usunięte lub konta zablokowane.
Platformy społecznościowe często tłumaczą usuwanie kont i treści troską o bezpieczeństwo i komfort użytkowników. To ważne cele, ale nie mogą one być pretekstem do ograniczania wolności słowa. Oczekuje się, że w przyszłości platformy będą podejmować bardziej przemyślane i zgodne z prawem decyzje, nie czekając na wyroki sądowe, aby działać w duchu odpowiedzialności.