TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Rozkminy inspektora z okazji Dnia Ochrony Danych Osobowych

Dzień Ochrony Danych Osobowych zawsze jest dla mnie dniem zmuszającym do refleksji. Dziś, po 25 latach pracy jako najemnik, ochroniarz, ten gość od bezpieczeństwa, o którym na co dzień zastanawiacie się „po co on nam jest potrzebny?!”, po raz pierwszy raz się podzielę swoimi przemyśleniami.

Do niedawna sam się zastanawiałem po co nam to wszystko, skoro ci, co chcą mieć nasze dane i wykorzystują je, żeby zbijać hajs i tak je mają. Po 25 latach pracy w… nazwijmy to ochronie człowiek dostaje jednak świra. W końcu każdego dnia budzę się z myślą, że dziś jest kolejny dzień, kiedy mnie lub komuś z moich wychowanków, wiernych żołnierzy, przyjdzie przyjąć przysłowiową kulę, nadstawiając pierś za kolejnego nierozgarniętego klienta albo kolejny raz niczym w Incepcji zakrzywiać rzeczywistość, żeby urzędnik wszedł w moją retorykę, w moje wnioskowanie a tym samym nie zarobił na osobach, które obiecałem chronić.

Nie żalę się. Sam wybrałem tą drogę, ale 25 lat takiego życia zmienia człowieka i dlatego dziś, na luźno, podzielę się z Wami swoimi myślami.

Koszmar Matrixa

Na swoich szkoleniach dla Waszego personelu i dla Was z tego zakresu czy bezpieczeństwa Waszych dzieci, czyli biznesów, starałem się przekonywać uczestników do ochrony informacji i tylko minimalnego ich przetwarzania. Dziś zabiorę Was w zakątki mojego umysłu, w rzeczy, które wydadzą Wam się odrealnione a jednak są bliskie, możliwe i niebezpieczne.

Większość z Was posiada firmy wypromowane z wielkim trudem, które zaczęły się od pasji. Robiliście to z oddaniem, patrzyliście jak rosło w poczuciu, że robicie coś naprawdę dobrego i w dodatku możecie za to przeżyć. Wcześniej czy później przyszły Wasze drugie połówki, które stały Wam się bliskie i założyliście rodziny. Kolejny ważny w Waszym życiu moment to ten, kiedy na świat przyszło stworzenie patrzące na Was Waszymi oczami. Dziś te istoty rosną jak na drożdżach, stają się młodymi, świadomymi ludźmi. Pamiętacie ten moment, pierwotny, wręcz biologiczny, który Wam szepcze w głowach, ze gdyby ktoś chciał skrzywdzić Wasze rodziny, Wasze pociechy, to zaj… tego kogoś bez mrugnięcia okiem? To Wasze życie. Życie, w którym mierzycie się z milionem małych problemów i to jest cholernie męczące.

Pamiętacie Matrix? Ten moment kiedy Neo budzi się w wielkiej farmie ludzi dających maszynom energię? To mój koszmar. Prawdopodobnie nikomu z nas nie będzie dane aż takie błogosławieństwo przebudzenia, jak na tym kultowym filmie, w moim jednak koszmarze żyje uporczywy głos, że to się dzieje naprawdę. Dzieje się po cichu, powoli, nie naruszając naszego poczucia, ze coś we własnym życiu kontrolujemy niczym straszna choroba, która jak się ujawni będzie już za późno.

Kontrolujemy to?

Krok po kroku odbiera nam się prawo głosu. Kiedy ostatnio, jako obywatele, mogliśmy coś zmienić? Profiluje się nasze poglądy. TVP jest groteskową karykaturą tego, o czym mówię. Na tyle jaskrawą, że zauważalną.

Codziennie też ulegamy reklamom, postom, mówcom, coachom, którzy mówią nam jak zdrowo żyć, jak rodzić, jak prowadzić biznes. Robimy to bezkrytycznie, automatycznie wręcz, aby tylko poczuć, że coś się w naszym życiu zmienia. Co więcej; jesteśmy zadowoleni z coraz mniejszych sukcesów, z coraz mierniejszych wyników. Naszym marzeniem nie jest już zdobywanie świata, a przetrwanie, poprawa wizerunku, czy samopoczucia. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że kontrolujemy sytuację? Szczerze wątpię.

Wszystko co robimy, to robimy z wygody. Otaczamy się całą farmą urządzeń i aplikacji regulacyjnych nasz naturalny dzień. Każdy z nasz musi mieć coraz wydajniejsze smartfony, które pękają od przeróżnych aplikacji. Chwalimy się ile przejechaliśmy na rowerze, na jaki wysiłek nas było stać, sprawdzamy tętno i stres za pomocą smartwatchy, odkurzają nam w domu przeróżne roomby, gotują termomixy, światło reguluje nam AI. I jest nam dobrze. Cholernie dobrze, bo wszystko jakoś się kręci bez wysiłku.

Przebudzenie 

Należę do pokolenia, które pamięta jak było kiedyś. Ludzie nie byli otyli, nie mieli problemów z depresjami, każdy wiedział co jest jego zadaniem, spotykali się w kręgu znajomych na wódkę, karty albo wspólne oglądanie telewizji. Dzieciaki biegały strzelając do siebie z patyków i nikt z tego tytułu nie był oburzony zachowaniami pasywno-agresywnymi generowanymi u dzieci. Można było opowiadać swoją historię bez lęku, że się kogoś urazi. Dziś mam problem publicznie ułożyć zdanie poprawne politycznie.

Te wszystkie zabawki, którymi się otaczamy pompują też tony danych o nas, naszych dzieciach – biznesach i stylu życia. Jest nam dobrze, ale oddajemy ogromną ilość danych. Dobrowolnie, w imię naszej wygody. Te dane jak na wysypisku śmieci – sortuje się, łączy, dzieli, przetwarza… I pojawiają się nowe akty prawne, nowe aplikacje, które mówią nam jak żyć.

Sami to robimy dziwiąc się później, że jest coraz ciężej, trudniej. Ktoś zabiera nam biznes, mówi jak mamy edukować i wychowywać dzieci albo zwyczajnie robi krzywdę nam i naszej rodzinie. Oczywiście nie powstrzymuje to nas od poprawiania sobie samopoczucia hodowaniem naszej wygody i strefy komfortu. Nadal oddajemy masę danych na swój temat. Całą masę informacji. Chwalimy się zdjęciami w social mediach, bo przecież nie spotykamy już ludzi, a mamy potrzebę wspólnoty i akceptacji (bo człowiek to zwierze stadne).

Niebezpieczeństwo jest realne

Co byłoby, gdyby pieniądz przestał istnieć i za wszystko musielibyście płacić plastikiem? Co się stanie kiedy w końcu coś Was wkurzy i ruszycie na protest, tak jak stało się to w Kanadzie w zeszłym roku?

Kamery monitoringu wychwycą Wasze twarze, a władza dojdzie do wniosku, że byliście niegrzeczni i zablokuje Wam dostęp do Waszych pieniędzy abyście nabrali pokory.

Co zrobicie z osiągnięciami własnego życia jeśli ktoś przyjdzie je zabrać albo Wasza rodzina będzie prześladowana? Żona/mąż straci prawo jazdy, córka/syn nie będą mogli chodzić do wymarzonej szkoły, bo Wasza działalność zostanie uznana za szkodliwą w duchu kolejnej dziwnej i niezrozumiałej idei?

Pójdźmy dalej – co się stanie jeśli ktoś w duchu ochrony środowiska dojdzie do wniosku, że ty i Twoja rodzina zostawiacie za duży ślad węglowy? Na niektórych  produktach już taka informacja jest, a instytucje rządowe mają dostęp do Waszych kont z mocy prawa. 

Powinniście się chronić. Siebie i swoje rodziny. Przetwarzać tylko to, co niezbędne. Przestać pompować sieć tonami danych.

Dlaczego? Bo jeszcze mamy do tego prawo, a jutro możemy go nie mieć.

Życzę Wam z okazji Dnia Ochrony Danych Osobowych dużo spokoju i mocnego snu.

Marcin Zemła (MdS)
Marcin Zemła (MdS) na Zjedzie MiŚOT

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze