Wzrasta liczba Amerykanów, którzy akceptują korzystanie z pirackich usług wideo. Według badania Parks Associates w 2019 r. było to 14 proc., a obecnie jest to już 25 proc. Powodem prawdopodobnie jest rozdrobnienie praw filmowych i sportowych. Oferty dostępne są w różnych serwisach stremingowych, przez co nie ma świadomości, które są legalne, a które już niekoniecznie.
W Stanach Zjednoczonych opłaty abonamentowe są wyższe niż w Polsce, jest to również największy rynek telewizyjny świata. Jednak wielu użytkowników szuka tańszych opcji dostępu, które oferują chociażby chińskie portale czy strony internetowe przypominające legalnych operatorów. Na jednych i drugich nabyć można pirackie listy z kilkunastoma tysiącami kanałów z całego świata czy kilkudziesięcioma tysiącami pozycji VOD. Dlatego chociaż kiedyś piractwo było raczej problemem Europy Wschodniej, to teraz w znacznym stopniu dotyczy USA.
– Prawie połowa piratów uważa, że kradzież treści jest dopuszczalna, ponieważ nie ma żadnych konsekwencji dla tego zachowania – wyjaśnia Jennifer Kent, wiceprezes ds. Badań, Parks Associates.
Dla odbiorców, którzy nawet nie chcą korzystać z pirackiej, coraz trudniej jest odnaleźć się w rzeczywistości rozdrobnionych praw autorskich i wielość serwisów stremingowych.
– Odkryliśmy, że konsumenci zostają piratami nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że często są do tego zmuszani przez coraz bardziej złożoną i rozdrobnioną ofertę serwisów streamingowych, która powstała, żeby wielkie firmy zarabiały coraz więcej – mówi Tim Cutting, GM, Reelgood.
Problem dotyczy również polskiego rynku. Kiedyś dostęp do najnowszych filmów gwarantowało wykupienie dostępu do Canal+ czy HBO. Dzisiaj do oferty dołączył Netflix, Disney+, Amazon Prime Video, a wkrótce SkyShowtime. Podobnie wygląda kwestia dostępu do wydarzeń sportowych, gdzie można wybierać między Canal+ Sport, Polsat Sport, TVP Sport i Eurosportu oraz też Eleven Sports, Viaplay i Polsat Sport Premium. Dopiero zapewnienie sobie pełnej oferty pozwala mieć pewność, że relacja z każdego wydarzenia sportowego nas nie ominie. Takie bogactwo oferty to większy wybór, ale również większy chaos.
– Niektórzy konsumenci nawet nie zdają sobie sprawy, że oglądają pirackie treści – stwierdza Serhad Doken, dyrektor ds. technologii firmy Adeia, zajmującej się m.in. personalizacją treści w usługach telewizyjnych.
Rozwiązaniem problemu mogłaby być większa agregacja treści. Tymczasem platformy chcą docierać do klientów bezpośrednio. Żeby obejrzeć część oferty danej platformy trzeba wykupić dostęp do całości, nawet jeśli klient nie jest tym zainteresowany.
– Właściciele treści oferują usługi skierowane bezpośrednio do konsumentów, a piractwo gwałtownie rośnie wraz z rozdrobnieniem rynku. Ostatecznie konsumenci szukają treści, więc wszyscy musimy skupić się na agregacji, aby to umożliwić – analizuje sytuację Sebastian Kramer, SVP Product Management z firmy Nagra, dostarczającej systemy kodowania dla operatorów płatnej telewizji.
Źródło: wirtuanemedia.pl