Rosyjskie władze chcą całkowicie odciąć Rosjan od informacji ze świata. Nie jest to łatwe w czasach ogólnodostępnego internetu. Jednak Kreml zrobi wszystko, by zablokować sygnały z zewnątrz. Od marca Rosjanie mają stracić dostęp do VPN-ów, które wykorzystują by obejść rosyjską cenzurę.
VPN to wirtualna sieć prywatna. Pozwala ona na korzystanie ze stron internetowych niezależnie od miejsca, z którego się to robi w przypadku, gdy taki dostęp w danej lokalizacji jest niemożliwy. Wykorzystują to Rosjanie, by dotrzeć do informacji poza cenzurą Kremla. Od czasu ataku Rosji na Ukrainę ta cenzura jest zaostrzona i mnożone są przeszkody na drodze do informacji ze świata.
Od marca Rosja będzie blokować VPN
Yelena Mizulina, szefowa Ligi Bezpiecznego Internetu w Rosji, nazwała usługi VPN „bramą do piekła”. Zapowiedziała też koniec możliwości korzystania w Rosji z tego rozwiązania. Takie informacje przekazują dalej „The Moscow Times” i Biełsat.
Chociaż całkowite zablokowanie VPN jest technicznie niemożliwe, to władze będą odcinać możliwość korzystanie z najpopularniejszych usług. Mizulina przekonuje, że działania Kremla maja na celu ochronę ludzi i urządzeń. Oficjalnie zapobiegną one wyciekowi danych.
„The Moscow Times” przypomina, że władze Rosji już w 2023 r. ostrzegały przed korzystaniem z VPN. Wtedy także podnoszono argument ochrony danych obywateli przed wyciekami. Chociaż darmowe, niesprawdzone usługi VPN mogą być sposobem hakerów na dostęp do danych, to mało prawdopodobne, że Kreml rzeczywiście martwi się wyłącznie o ten aspekt korzystania z nich. Dzięki VPN Rosjanie omijają blokady nałożone na wiele ogólnoświatowych serwisów informacyjnych. Pozwala im to poznać zdanie świata na temat inwazji na Ukrainę i innych działań politycznych Rosji. Co jest sprzeczne z propaganda władzy.
Także Chiny walczą z VPN
Także Chiny postanowiły podjąć walkę z usługami typu VPN. Władze mają władze nad niemal całym internetem w kraju. Blokują zachodnie, anglojęzyczne media, strony amerykańskich firm takie jak wyszukiwarka Google czy portale zza oceanu jak Facebook.
Zamiast tego Chińczycy mogą korzystać z chińskich wyszukiwarek, platform społecznościowych i stron internetowych zatwierdzonych przez cenzorów partii.
Źródło: next.gazeta.pl