Tegoroczna edycja Europejskiego Forum Nowych Idei zabrzmiała nietypowymi nutami. Otworzyło je przemówienie generała Wiesława Kukuły, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Mówił on między innymi o efektywności nowych technologii… w zabijaniu. Toczące się na świecie konflikty zbrojne często też powracały w panelach dyskusyjnych dotyczących geopolityki. Nie sposób ich pominąć, choć z punktu widzenia redakcji ISPortal równie ważne były wątki dotyczące kondycji małych i średnich firm, wykorzystania AI, czy cyfryzacji gmin.
Na początek warto zaznaczyć rozdźwięk między perspektywą Polski, a mieszkańców innych krajów Europy, w tym Niemiec. Marieluise Beck, była parlamentarna sekretarz stanu w Federalnym Ministerstwie Edukacji, Rodziny, Seniorów, Kobiet i Młodzieży, wskazała zasadniczą różnicę retoryki i przekonań polityków w Polce i Niemczech. Nasza optyka dająca się skrócić do hasła wróg u bram, podzielana jest wprawdzie przez inne kraje Europy położone w sąsiedztwie Rosji i Ukrainy, ale też napotyka po zachodniej stronie naszej granicy nowy mur berliński, którego fundamentem jest założenie, że do nas wojna i tak nie dotrze.

– Niemcy za wszelką cenę starają się wyprzeć informacje o tym, jak krytyczna jest obecna sytuacja. Wielu wciąż żyje w przekonaniu, że nas to nie dotyczy i że mogą czuć się bezpieczni ignorując fakt, że wojna na Ukrainie rozpoczęła się już w 2014 roku. Chcą mieć poczucie, że są bezpieczni. Ale to bezpieczeństwo jest związane z tym, że jesteśmy z Rosją, a nie przeciwko niej – stwierdziła.

Inny ważny głos zabrzmiał podczas debaty Chiński gambit; geopolityka, handel i przyszłość globalizacji. Jej uczestnicy podkreśli uzależnienie gospodarki europejskiej od tanich towarów z Chin, co – jak wiemy -odczuwalne jest także przez polskich małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych. Bogdan Góralczyk (politolog, sinolog i dyplomata) wyraził pogląd, że w kolejnej odsłonie ekonomicznego starcia Chiny wykorzystają metale ziem rzadkich (przemysł całkowicie już znacjonalizowany). Będzie to dla Europy poważny problem ponieważ właściwie nie mamy rynkowych alternatyw.
Ekspert zwrócił też uwagę na strategię Chin polegającą na kontrolowanym wydawaniu koncesji dostępu do rynku – swoiste divide at impera. W jej ramach nie ma właściwie możliwości wywierania wspólnej presji przez wiele krajów. Podkreślił też, że przedstawiciele Kraju Środka akceptują, że konflikt interesów z zachodem jest stały i należy jedynie trzymać go pod kontrolą by nie doszło do kryzysu.
Podczas debaty usłyszeliśmy też przewidywania, że niebawem chińskie koncerny mogą ogłosić przełom na rynku energii w postaci baterii sodowo-jonowych, które pozwolą samochodom elektrycznym osiągać zasięgi do tysiąca kilometrów. Więcej zaskoczeń może też przynieść najbliższe plenum Komunistycznej Partii Chin.
Konflikty, które obecnie obserwujemy – w różnych wymiarach – w Polsce, Europie, USA i na świecie dotykają gospodarki. Co więcej gospodarka nieraz staje się w nich bronią.
– Wojna w Ukrainie uświadomiła nam, że jako Polska i Europa nie możemy outsourcować kwestii bezpieczeństwa ani wszystkiego, co związane jest z produkcją przemysłową – mówił na zakończenie EFNI premier Donald Tusk. – Nie możemy poświęcać własnego bezpieczeństwa w imię nawet najbardziej szlachetnych idei, takich jak ochrona klimatu. We wszystkim należy znaleźć balans i na nowo ustalić hierarchię priorytetów. Bezpieczny rozwój jest możliwy tam, gdzie istnieje autonomia i suwerenność, zarówno w wymiarze narodowym, jak i kontynentalnym.

Szef rządu wskazał także analizy, mówiące, że Rosja przegrałaby już rozpoczętą wojnę, gdyby nie wsparcie Iranu, Korei Północnej i Chin. W ten sposób bronił też niepokojącej tezy, że trwa już globalny spór o fundamenty demokracji. Swego rodzaju starcie cywilizacyjne o wartości oparte na prawach człowieka, praworządności i demokracji.
Biznes w cieniu wojny
Choć tematy geopolityczne zabrzmiały na tegorocznym EFNI wyjątkowo mocno, jej głównym tematem pozostała ekonomia i rozwój. Wielokrotnie powtarzano, że sercem polskiej gospodarki są mikro, małe i średnie firmy, które stanowią aż 97 proc. wszystkich przedsiębiorstw. Jako kluczowy czynnik rozwoju tego sektora wskazywano zaś cyfryzację i wdrożenie nowoczesnych rozwiązań.

Tu jednak napotykamy na barierę, którą dałoby się ująć sparafrazować stwierdzeniem, że mamy AI, ale nie wiemy jak jej użyć.
– Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa nie kupują narzędzi cyfrowych ponieważ nie widzą korzyści, jakie przynoszą – mówiła wprost Eliza Kruczkowska, dyrektorka Departamentu Rozwoju Innowacji Polskiego Funduszu Rozwoju podczas panelu Deregulacja, sztuczna inteligencja i geopolityka innowacji – jaka będzie przyszłość UE?. Powołała się przy tym na badania i raport przygotowany przez PFR i Google Mapa kompetencji AI w Polsce, który swą premierę miał także na EFNI.

Podkreśliła przy tym wagę szkoleń (tysiące miesięcznie prowadzonych jest już przez PFR) oraz innych udostępnianych sektorowi MŚP narzędzi takich jak test dojrzałości cyfrowej. Niestety najnowsze dane wskazują, że tylko 19 proc. z nich ma jakąkolwiek strategię lub wizję cyfryzacji.
– Umiarkowani reformatorzy wdrażający innowacje do swoich firm mogą liczyć na nasz darmowy audyt wskazujący jakie są dostępne narzędzia, z których mogą skorzystać. Przykładowo dotyczy to obszarów takich, jak HR i marketing – wskazała prelegentka. Podkreślała też, że MŚP mogą być największym beneficjentem innowacji, zaś automatyzacja procesów przybliża nas do idei oneman unicorns, czyli szybko rozwijających się jednoosoobowych starupów. Barierą w upowszechnianiu narzędzi cyfrowych pozostaje jednak brak odbiorcy, czyli liderów którzy chcą uczyć się i pogłębiać kompetencje.
Jakub Turowski, dyrektor ds. public policy na Europę Środkową i Wschodnią w Meta także zwrócił uwagę, że w kontekście konkurencyjności gospodarczej Europa pozostaje w tyle, bo nie potrafi szybko wdrażać sztucznej inteligencji.
– Europa często chwali się rolą mocarstwa regulacyjnego, ale w praktyce nadmierne regulacje mogą działać jak hamulec dla innowacji. W przeciwieństwie do Europy, inne globalne gospodarki przyjmują bardziej elastyczne podejście, co pozwala im szybciej eksperymentować i wprowadzać nowe technologie na rynek – powiedział. Jego zdaniem zbyt restrykcyjne regulacje mogą spowolnić tempo innowacji, podczas gdy odpowiednio przemyślane ramy prawne mogą stymulować inwestycje i rozwój nowych rozwiązań. Zaznaczył też, że Chiny i Stany Zjednoczone doskonale rozumieją strategiczne znaczenie AI i konsekwentnie inwestują w tę dziedzinę, podczas gdy w Europie świadomość wagi tej technologii wciąż pozostaje ograniczona.
– Ważne jest byśmy nie tylko kreowali rewolucję AI, ale dbali o podniesienie kwalifikacji i jej wykorzystanie – stwierdziła Weronika Smarduch, posłanka Koalicji Obywatelskiej. – W Unii Europejskiej powinniśmy inwestować w sposób bardziej racjonalny, a mniej uregulowany.
Eliza Kruczkowska z PFR wzięła następnie udział w panelu Potencjał cyfrowy kompetencji dla MŚP. Jak polscy przedsiębiorcy wykorzystują świat cyfrowy w swoim biznesie, gdzie zauważyła między innymi, że w Polsce powstają nowe narzędzia, np. oparte o sztuczną inteligencję, ale nie mają one swoich odbiorców. To znaczy, że firmy nie kupują tych narzędzi cyfrowych.

Ideawashing, czyli otwartość na pokaz
Podczas forum wielokrotnie – i nie po raz pierwszy – mówiono o deregulacji, powtarzano hasło, że regulacja stała się hamulcem, gdy pozostałe kontynenty idą inną drogą, odwoływano się do wolności gospodarczej i nobla w zakresie ekonomii (odniosłem wrażenie, że nie wszyscy rozumieją tak samo tezy Joela Mokyra, Philippa Aghiona i Petera Howitta), wielokrotnie przypominano Raport Draghiego.
Nie zabrakło jednak również głosów studzących ogólny entuzjazm względem cyfryzacji napędzanej przez technologicznych gigantów.
– W innych branżach, na przykład w motoryzacji, jest oczywiste, że produkt zanim wejdzie na rynek przechodzi testy i badania– zauważyła Magdalena Bigaj z Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. – Cyfrowy świat pełen jest zaś produktów szkodliwych dla użytkowników i niebezpiecznych dla dzieci. Wymaganie “Safety by design” tutaj po prostu nie działa.
Jako przykład szkodliwych treści przedstawiła głoszone przez internetowych influencerów przekonania dotyczące tego, co poprawia nasze zdrowie i zalecane przez nich rozwiązania. W dalszym ciągu prelekcji Cyfrowi obywatele: wychowanie odpowiedzialność wolność przedstawiła też inne tezy idące pod prąd trendom.

Wskazała na przykład, że wspieranie przez państwo lokalnych startupów i próby wyhodowania potencjalnych jednorożców nie jest tak dobrą ideą, jak wydaje się politykom. Dlaczego? Ponieważ kolejnym krokiem wielu takich firm jest sprzedaż udziałów dużym firmom technologicznym. Należałoby się więc zastanowić jaki powinien być kolejny krok wspierania lokalnych firm by państwo nie pompowało pośrednio budżetu BigTechów. Jednocześnie staje się to coraz trudniejsze, bo lobbing tych firm w Unii Europejskiej jest ogromny.
Prelegentka zaznaczyła, że daleka jest od technofatlizmu i pomysłu, że wszyscy umrzemy na internet, proponowała jednak by wszechpanujący technoentuzjazm zmienić na technosolucjonizm. Ważne jest przecież by w społeczeństwie informacyjnym zachowana była higiena cyfrowa, a także by panowało poczucie, że internet nie jest prywatny i szanowane są w nim podstawy związane z godnością człowieka. Każdy z gigantów tworzących VLOP (ang. Very Large Online Platform) powinien być zobowiązany do ich przestrzegania.
Magdalena Bigaj podkreśliła też, że państwo ma obowiązek chronić obywateli przed negatywnymi skutkami rozwoju gospodarczego. Opowiadając się po stronie obywateli powinno prowadzić odpowiedzialną gospodarkę, edukację – zamiast toczyć dyskusję zastępczą dotyczącą wprowadzenia zakazu telefonów w szkole i egzekwować odpowiednie prawo. Odpowiedzialność za odpowiednie korzystanie z technologii powinniśmy jednak widzieć także na poziomie indywidualnym (świadome korzystanie z technologii) oraz społecznym. Przykładem tych ostatnich może być choćby niekorzystanie ze smartfona przy jedzeniu, czy utrzymanie kultury wypowiedzi.
Spotkanie, do którego odnoszę się powyżej, jak zresztą zauważyła sama prelegentka, miało bardzo kameralny charakter. To z kolei doprowadziło ją do refleksji, że część nowych idei pełni na EFNI jedynie funkcję pokazową, a biznes i administracja nie są nimi realnie zainteresowane.
To zjawisko – nazwane przeze mnie roboczo ideawashingiem – można też odnieść do panelu Europejski dylemat: jak ratować klimat i nie stracić gospodarki?. Usłyszeliśmy podczas niego apel Dominiki Lasoty, aktywistki klimatycznej Inicjatywy Wschód by – nawet w tym trudnym geopolitycznie czasie – mierzyć się także z tym wyzwaniem i nie tracić go z oczu. Było to jeszcze przed przyjazdem premiera, który – przypomnijmy – przejechał się na koniec po tej konkretnej idei walcem niepoświęcania bezpieczeństwa w imię nawet najbardziej szlachetnych idei, takich jak ochrona klimatu.
Czytaj także: