TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Niechciane miliardy na szybki internet

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski od miesięcy powtarza, że w Polsce każdy dom powinien mieć dostęp do szybkiego internetu. Brzmi to jak prosta obietnica, w rzeczywistości jednak projekt staje się symbolem problemów systemowych, które od lat towarzyszą rozwojowi cyfrowej infrastruktury.

Na stole leży ponad 2,5 mld PLN unijnych środków – pieniądze, które powinny już dawno pracować na rzecz obywateli i firm. Tymczasem Ministerstwo Cyfryzacji rozważa kolejny konkurs, bo poprzednie rozdania nie znalazły wystarczającej liczby chętnych.

Narzędzie czy fikcja?

Żeby w ogóle ogłosić konkursy, państwo musi wiedzieć, gdzie rzeczywiście brakuje internetu. Te dane mają dostarczać mapy białych plam”– adresów pozbawionych szybkiego łącza. Problem w tym, że mapy są często nieaktualne i nieprecyzyjne.

Zdarza się, że jedni mieszkańcy dostają światłowód z pieniędzy unijnych, a ich sąsiedzi – choć mieszkają tuż za płotem – już nie. Jeszcze częściej mamy do czynienia z dublowaniem inwestycji, czyli budowaniem kilku sieci w tym samym miejscu, co w przypadku dotacji publicznych powinno być wykluczone.

Operatorzy potwierdzają: błędy zdarzają się, choć ich skala bywa różna. Tauron przyznaje wprost – jeśli inwestycja się dubluje, trzeba szukać kolejnych adresów z listy rezerwowej.

Rezygnacje warte miliardy

Drugim, znacznie poważniejszym problemem są rezygnacje. Firmy, które wygrały konkursy i otrzymały dotacje, często rezygnują z realizacji projektów. Powód? Rosnące koszty, regulacje, ryzyka inwestycyjne.

Największe przykłady to Nexera – z projektami o wartości 767 mln PLN, Fiberhost – 565 mln PLN, ITV – 139 mln PLN i E-Cho – 82 mln PLN. Łącznie, według danych CPPC, rozwiązano umowy na kwotę bliską 1,94 mld PLN. To ogromne straty czasu i energii – obszary, które miały zostać objęte inwestycjami, muszą wracać do puli i czekać na kolejnych operatorów.

Ile pieniędzy wciąż czeka?

Po czterech naborach w ramach KPO niewykorzystane pozostaje 2,25 mld PLN – czyli 41 proc. całej dostępnej puli. Dodatkowe 300 mln PLN leży odłogiem w ramach programu FERC. To oznacza, że prawie połowa pieniędzy nadal nie znalazła swojego przeznaczenia.

Tymczasem efekty dotychczasowych działań są dalekie od oczekiwań. Infrastruktura zbudowana do tej pory dociera do około 110 tys. gospodarstw domowych, co stanowi zaledwie 10 proc. planu.

Tu dochodzimy do sedna sprawy. Operatorzy deklarują, że są zainteresowani kolejnymi konkursami, ale pod warunkiem, że warunki finansowe i regulacyjne będą korzystne. Rosnące koszty materiałów, brak stabilności regulacyjnej, niepewność co do map zasięgu – to wszystko sprawia, że nawet miliardowe dotacje nie są kuszącą perspektywą.

Brak chętnych nie oznacza braku potrzeb. Białe plamy wciąż istnieją, a Polska – mimo miliardów euro wsparcia – wciąż ma obszary pozbawione szybkiego internetu. Prawdziwym problemem jest więc nie tyle brak pieniędzy, co brak zaufania inwestorów do całego systemu.

Ministerstwo zapowiada kolejne konsultacje, aktualizacje map i być może nowy konkurs. Ale pytanie, które powraca jak bumerang, brzmi: czy państwo nauczyło się czegokolwiek z wcześniejszych błędów? Jeśli nie, to miliardy euro mogą pozostać niechciane jeszcze długo. A Polska nadal będzie krajem, w którym cyfrowe wykluczenie nie jest kwestią braku środków, ale organizacji, regulacji i sprawności instytucji.

Źródło: rp.pl

Czytaj także:

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze