TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

MdM na nowym kursie: więcej energii, świeże pomysły i jubileuszowy Zjazd z rozmachem

Od kilku miesięcy MdM przechodzi metamorfozę – organizacyjną, wydawniczą i konferencyjną. O tym, co już się udało, co jeszcze przed nami, i jak zmieniają się publikacje i Zjazdy dla MiŚOT-ów, rozmawiamy z Pawłem Kuciębą, prezesem MdM.

MdM w nowym rozdaniu. Czym była ta zmiana?

Zaczęło się w grudniu, kiedy dołączyłem do zespołu MdM z jasnym zadaniem – tchnąć nowe życie w konferencje. Niedługo później zaprosiłem do współpracy Michała Balcarka, który dołączył w styczniu. Zostaliśmy trochę takim zespołem ratunkowym dla zjazdów. Czekało na nas wyzwanie – konferencja w Wiśle była już zaklepana pod względem lokalizacji i umów. Nie mieliśmy wpływu na wybór hotelu, ale bardzo szybko okazało się, że Crystal Mountain to strzał w dziesiątkę.

Mieliśmy cztery miesiące na zorganizowanie wydarzenia od zera – od stoisk i wystawców po uczestników. Wchodziliśmy właściwie na czystą kartę, z kilkoma zapisanymi uczestnikami. Udało się – Wisła okazała się sukcesem. Zakładaliśmy 300–350 uczestników. Ostatecznie było ich 408. Pokazaliśmy, że Zjazdy MiŚOT mogą wrócić z nową energią i świeżą formułą.

I zostaliście z kredytem zaufania na kolejne wydarzenia. Co z X Zjazdem MiŚOT?

Dziesiąty Zjazd będzie jubileuszowy, więc i forma musi być wyjątkowa. Każda nasza konferencja miała swój klimat, dopasowany do czasu i miejsca – w Wiśle skupiliśmy się na AI, bez wchodzenia w góralskie klimaty. Tym razem chcemy zbudować atmosferę jak na dobrych urodzinach – mniej sztywno, więcej zabawy, integracji i uśmiechu.

Zmieniamy też lokalizację. Dzięki ankiecie wiemy, że południe Polski, choć wygodne dla wielu, nie jest dostępne dla wszystkich. Dlatego przenosimy się do centralnej Polski – do Folwarku Łochów. To miejsce duże, elastyczne, z ogromnym zapleczem i trzema typami noclegów (pałac, folwark i domki). Obiekt pomieści nawet 600 osób. Nie chcemy pompować liczb na siłę, ale czuję, że jubileuszowy Zjazd może pobić rekord z Wisły.

A co z formułą? Były jakieś wnioski po Wiśle?

Zdecydowanie. Próbowaliśmy w Wiśle czegoś nowego – zrezygnowaliśmy z typowej gwiazdy wieczoru na rzecz kompleksowej oprawy zapewnianej przez agencję eventową. Technicznie wszystko zagrało – ekrany, światła, dymy – ale jeśli chodzi o część artystyczną, formuła dwóch podobnych wieczorów z tą samą osobą na scenie nie sprawdziła się do końca. Goście oczekiwali większej różnorodności i wyboru.

Dlatego teraz planujemy rozdzielić „before party” – które będzie bardziej integracyjne, może nawet z elementami aktywnymi – od głównej gali, która przybierze koncertową, bardziej rozrywkową formę. Będzie też strefa cicha, bo nie każdy lubi hałas – a chcemy, żeby każdy czuł się komfortowo, również ci, którzy przyjechali głównie porozmawiać i wymienić doświadczenia.

Jakiego zestawu umiejętności wymaga organizacja takiego wydarzenia jak Zjazd MiŚOT?

Przede wszystkim – umiejętność rozmawiania. Zaczyna się od negocjacji z obiektem i ustaleń, które mają wpływ nie tylko na budżet, ale i na finalną jakość wydarzenia. 

Ważna jest też umiejętność szybkiego odnalezienia się w nowej sytuacji. W nowym obiekcie w Łochowie byliśmy trzy godziny i już wiedzieliśmy, co i jak. Oczywiście, każdy hotel ma swoje mapki, ale nie ufamy wyłącznie rysunkom – mierzymy wszystko sami, sprawdzamy, czy stoisko faktycznie się zmieści, czy osoba obsługująca będzie miała miejsce na sprzęt, czy przejścia będą wygodne. To są drobiazgi, ale to właśnie je widzą i doceniają uczestnicy.

No i najważniejsze: trzeba umieć słuchać ludzi i reagować na ich potrzeby – często w biegu, na gorąco, w środku nocy. Zdarza się, że ktoś dzwoni z pytaniem pięć razy dziennie – i to jest OK. Naszym zadaniem jest znaleźć rozwiązanie. I myślę, że całkiem nieźle nam to wychodzi.

Zjazdy to tylko część twoich nowych obowiązków. Czuwasz także nad redakcją MdM.

Kiedy dołączyłem, miałem odpowiadać tylko za konferencje. Po sukcesie Wisły dostałem propozycję wejścia do zarządu, a od sierpnia pełnię funkcję jednoosobowego zarządu MdM. To oznacza, że oprócz wydarzeń, zajmuję się też koordynacją wszystkich działań wydawniczych.

Mamy jednak ogromne szczęście – zespół redakcyjny MdM to doświadczeni profesjonaliści. Nie wchodzę im w warsztat – raczej dbam o warunki do pracy i rozwój. Z działem marketingu pracujemy nad nową szatą graficzną mediów – żeby były bardziej estetyczne, lepiej zoptymalizowane i przyjaźniejsze dla odbiorców. Mam pół roku, by pokazać, że MdM redakcyjnie też idzie do przodu – i jestem dobrej myśli.

Odświeżyliśmy MiŚOT PING-a, teraz dostajecie nasz newsletter we wtorki w formie bardziej przystępnej dla ludzi z branży. Inaczej podchodzimy też do wiadomości oraz artykułów, które przekazujemy – chcemy, żeby to, co Czytelnik u nas przeczyta, pomagało mu potem w prowadzeniu firmy telekomunikacyjnej. To jeszcze nie koniec nowości, ale o tym może innym razem. 

Jak oceniasz po tych miesiącach rynek MiŚOT-ów? Czego się nauczyłeś?

Z branżą jestem związany od dziesięciu lat, więc wielu ludzi znam osobiście. Ale też – co ciekawe – w Wiśle po raz pierwszy widziałem się z wieloma operatorami twarzą w twarz. Rynek jest wymagający, to jasne. Ale jednocześnie bardzo otwarty. Ludzie chcą się dzielić doświadczeniem, wymieniać wiedzą, uczyć się od siebie. Zjazdy to idealna przestrzeń do tego, by pogadać przy kawie czy drinku i zbudować realne relacje.

Cieszy mnie też, że operatorzy coraz częściej podejmują świadome decyzje zakupowe. Porównują oferty, rozmawiają z wystawcami, szukają rozwiązań. Widać, że rynek dojrzewa. A to, że konkurencyjne firmy często współpracują, polecają się nawzajem, odsyłają klientów, jeśli coś lepiej zrobi kolega z branży – to jest największa wartość. Taka trochę wspólnotowość, której nie znajdzie się wszędzie.

Brzmi jak zupełnie nowe MdM. Z jednej strony profesjonalizacja, z drugiej – autentyczna otwartość.

Dokładnie. Nie chcemy robić laurki. Chcemy robić robotę – dobrze, uczciwie i z szacunkiem dla ludzi, którzy są sercem tej branży. A jubileuszowy Zjazd będzie tego najlepszym dowodem.

Czytaj także:

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze