TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Paweł Białas, czyli jak nie zwariować w świecie sprzedaży

Kim jest człowiek, który od kilku lat stoi za rozwojem sprzedaży w Grupie MiŚOT i jednocześnie nie stracił dystansu do branży, ludzi ani samego siebie? Rozmawiamy z Pawłem Białasem, dyrektorem rozwoju i sprzedaży w Grupie MiŚOT, który od lat porusza się w świecie telekomunikacji z równą swobodą, co kiedyś w sprzedaży door to door. Opowiada o wejściu do Grupy MiŚOT, o kulisach pracy handlowca, o piątce Białasa oraz o tym, jak wygląda życie między intensywnymi targami technologicznymi w Chinach czy Barcelonie a codziennością.

Jak wspominasz swoje życie zawodowe sprzed dołączenia do Grupy MiŚOT?

To już dawne czasy. Technologicznie i mentalnie zupełnie inna epoka. Zaczynałem od klasycznego door to door, czyli sprzedaży w terenie. Prawdziwa szkoła życia i handlu: pukanie do drzwi, rozmowy z ludźmi, nauka reakcji i cierpliwości. Wtedy wszystko było jeszcze analogowe, nawet telewizja kablowa. To był hardcore, ale dał mi solidne podstawy.

Co było później?

Później trafiłem do firmy, która sprzedawała usługi dla telekomów. Już bardziej „dorosła” sprzedaż, ale wciąż intensywna. To był moment, kiedy zacząłem naprawdę rozumieć, jak działa rynek, infrastruktura i ludzie w tej branży. Tak mnie wciągnęło, że zostałem w telekomunikacji do dziś.

Kto zaprosił Cię do współpracy z Grupą MiŚOT?

To była rozmowa z Krzysztofem Czuszkiem. Byłem wtedy na etapie, że miałem już trochę dość poprzedniego środowiska. Zmęczenie materiału, stagnacja, brak możliwości rozwoju. I wtedy zadzwonił Czuszek. A jemu, jak w „Ojcu chrzestnym”, się nie odmawia (śmiech). To była decyzja z potrzeby zmiany, bez długich rozważań. Po prostu wiedziałem, że to dobra droga.

Co ostatecznie przekonało Cię do przejścia do Grupy MiŚOT?

Ludzie. Już wtedy wiedziałem, że Grupa MiŚOT to coś innego niż typowa korporacja, tu są emocje, wspólne cele, konkretne działania. Nie biurokracja, tylko ruch, energia i realny wpływ. To mnie przekonało.

A jak spędzasz czas po pracy?

Szczerze? Po całym dniu rozmów, telefonów, spotkań i sprzedażowych „żylet” mam ochotę na ciszę. Spacer z psami to najlepszy sposób na wyciszenie się, mój sposób na reset. Zero ludzi, totalne odłączenie od rzeczywistości.

Czyli nie jesteś fanem aktywnych wakacji?

Zdecydowanie nie. Nie mam w sobie duszy podróżnika. Jak już wyjeżdżam, to po prostu odpoczywać, bez planu zwiedzania, bez atrakcji. W pracy mam wystarczająco dużo wrażeń, więc na urlopie chcę po prostu nic nie robić.

Ale podróże służbowe zdarzają się często. Gdzie zaprowadziła Cię praca w Grupie?

To jest wpisane w tą robotę, spotkania z klientami, mnóstwo konferencji nie tylko w Polsce bo były Chiny, Dubaj czy Barcelona. To wszystko to wyjazdy biznesowe-konferencyjne. Warto zobaczyć, co się dzieje w świecie technologii – jak rozwija się telewizja, mobile, jak wyglądają nowe premierowe produkty. To inspirujące, ale też męczące. Po powrocie zawsze doceniam spokój i nasze polskie realia.

Jak wyglądają takie targi zagraniczne?

Chiny to jest zupełnie inny świat. tysiące ludzi, ogromne hale, olbrzymie stoiska, bardzo rzeczowi i mili wystawcy, to warto zobaczyć. Kiedy mówię, że szukam rozwiązania dla tysiąca czy trzech tysięcy klientów, to patrzą na mnie z niedowierzaniem: Mógłbyś powtórzyć? Chyba chodzi o miliony?
Tam skala jest nieporównywalna. U nas tysiąc klientów to konkret, a tam margines błędu.

Targi WMC to największe i najważniejsze na świecie wydarzenie branży mobilnej i telekomunikacyjnej, które wyznacza kierunek rozwoju całego sektora technologii łączności realizowane na ogromną skalę. w tym roku było Rekordowe 109 000 uczestników.W jednym miejscu spotykają się wszyscy najwięksi gracze: Samsung, Huawei, Nokia, Ericsson, Google, Qualcomm, Intel, Amazon, Microsoft, Meta itd. ale również setki mniejszych wystawców z całego świata. Odbywa się tu tysiące spotkań B2B między operatorami, integratorami, startupami i inwestorami. Firmy podpisują tu kontrakty warte setki milionów euro.Dla startupów to szansa na pozyskanie inwestorów lub partnerów strategicznych.

Jak zagranica postrzega polską branżę telekomunikacyjną?

Chińczyków wciąż dziwi nasze rozdrobnienie i różnorodność rynku, podczas gdy Europa coraz częściej dostrzega w tym wartość — zaczyna doceniać, że w Polsce działa tak wielu mniejszych operatorów potrafiących skutecznie współpracować Na Zachodzie dominują trzy, cztery wielkie sieci, a my mamy setki lokalnych firm. Dla wielu to szok, że taki model w ogóle funkcjonuje. Ale działa. I to dobrze.

Wróćmy do słynnej piątki Białasa. To prawda czy mit?

(śmiech) To nie mit, raczej skrócona filozofia działania.
Chodziło o to, żeby skupić się na pięciu kluczowych projektach Grupy MiŚOT, takich, które naprawdę nas napędzają.

EPIX – rośnie, rozwija się, robi swoje,
KameleonTV – walczy o rynek, zmienia koncepcje, podpisuje nowe umowy, powoli się przebija,
KoalaTel – po drugim starcie wszystko gra, projekt nabiera rozpędu,
Sencito – ciekawy pomysł, ale czekamy na odpowiedni moment,
Lokalni – działają, ale wiele zależy od operatorów. Jeśli nie ruszą z miejsca, to nic się samo nie wydarzy.

Czy operatorzy chętnie angażują się w nowe projekty?

Zawsze jest tak samo – na początku fala wow, a potem wraca codzienność.To wtedy zaczyna się prawdziwa praca działu handlowego. Trzeba się przebić, wyjaśnić, porównać modele, dopasować warunki. Nie jest łatwo, konkurencja nas mocno obserwuje, ulepsza swoje produkty, wkraczają też nowe podmioty, które również chcą z tego tortu coś uszczknąć. Ale tak właśnie wygląda sprzedaż, krok po kroku, bez cudów.

Jak dziś wygląda Twój zespół sprzedażowy?

Mam zgraną ekipę, która właśnie powiększyłą się o kolejną osobę Nie wszyscy lubią udzielać się publicznie więc nie będę wymieniać nazwisk, choć będą dostępni na naszym stoisku na Zjazdach MiŚOT, razem ciągniemy ten handlowo-sprzedażowy wózek. Każdy ma swoje zadania, przede wszystkim gramy zespołowo. Zaufanie i uzupełnianie się nawzajem to podstawa w tym obszarze. 

Udało Ci się znaleźć work-life balance?

Kiedyś myślałem, że praca 12–14 godzin dziennie to norma. Z czasem zrozumiałem, że tak się nie da. Wypalasz się, nawet jeśli lubisz to, co robisz. Teraz staram się wyciszać po pracy, czas z rodziną. Nie jestem typem, który o 16:00 wyłącza telefon, ale też nie siedzę już z nosem w Slacku do północy. Odpiszę później, jak trzeba, ale bez spiny. Nauczyłem się odpuszczać. I dobrze mi z tym.

Czytaj także:

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla Was: Paweł Kucięba – człowiek, który tworzy wydarzenia

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Klaudia Skutela – social media ninja* z zamiłowaniem do podróży i sztuki

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Aleksandra Czerech – sterniczka od marketingu – ISPortal

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Magdalena Drozdowska – kobieta wielu aktywności – ISPortal

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Marcin Pilak, człowiek, który patrzy daleko – ISPortal

Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Marek Nowak – człowiek o fantastycznym piórze – ISPortal

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze