[miejsce publikacji] ICT Professional, Nr 20 – Jesień 2018
[rubryka] Case study / Nasz wywiad
[autor] Krzysztof Fujarski
[tytuł] Lokalność – siła MiŚOT-ów w walce z Dużymi Popularnymi Operatorami Telekomunikacyjnymi
Lokalni operatorzy doskonale wiedzą, że kluczem do ich sukcesu często jest utożsamianie się z miejscowymi społecznościami. Niejednokrotnie MiŚOT-y nie tylko uczestniczą w wydarzeniach ze swojego regionu, ale aktywnie je wspierają, a czasem wręcz kreują. Poza tym, jest to narzędzie, którego dostawcy internetu z korporacji nie mogą powielić. Dziś przytaczamy Wam przykład MiŚOT-a z regionu chełmskiego. O prowadzeniu miejskiego portalu rozmawiamy z Panami Arturem Krawczykiem, prowadzącym lokalną firmę telekomunikacyjną Inter-Puls, oraz Marcinem Kiwińskim, redaktorem naczelnym www.chelmonline.pl.
Krzysztof Fujarski: Panowie, skąd pomysł na budowanie portalu miejskiego? Dlaczego uważacie, że jest on pomocny lokalnemu dostawcy internetu?
Marcin Kiwiński: Pomysł, by wydawać elektroniczną gazetę, powstał w 2010 roku. Ja akurat odszedłem z redakcji tradycyjnej, papierowej gazety, bo szukałem nowych wyzwań. Lokalne portale dopiero powstawały. Fascynowała mnie ta technologia. Informację można przecież przekazać natychmiast, wraz ze zdjęciem i filmem z miejsca zdarzenia. Oczywiście, nie miałem pojęcia, jak to zrobić i wtedy poznałem Artura.
Artur Krawczyk: Firma Inter-Plus się rozwijała. Na rynku było kilku operatorów, którzy współpracowali z papierowymi mediami. Zauważyłem, że dzięki temu są rozpoznawalni, mają lepszy kontakt z odbiorcami. Więc to, że się spotkaliśmy w tamtym czasie, było nieuniknione.
MK: Zwłaszcza, że pojechaliśmy na mecz Polska – Niemcy do Gdańska. Prawie wygraliśmy, tylko Wawrzyniak się poślizgnął…
AK: Tak, po tym meczu zabraliśmy się do roboty. Dla mnie to też było nowe wyzwanie. Marcin bardzo naciskał na to, żeby portal powstał jak najszybciej.
MK: Zależało mi na szybkości. I do dzisiaj jest to mój priorytet. Szybko, rzetelnie, lokalnie.
AK: Dla firmy powstanie portalu było jak nowy start. Z dnia na dzień staliśmy się rozpoznawalni. Pamiętam, jak zadzwonili urzędnicy z ratusza, chyba rzecznik prezydenta. Zadzwonili sami. Dzień wcześniej nie znali nawet nazwy firmy ani nazwiska właściciela. Chcieli, żebyśmy zmienili tekst. Chciałem im pomóc…
MK: Ale ja mu nie pozwoliłem. Porozmawiałem z rzecznikiem. Powiedziałem mu, że za tłumienie krytyki prasowej jest paragraf. 😉 I natychmiast zaczęliśmy dostawać informacje z magistratu. Pieniądze za życzenia świąteczne też.
AK: Portal otworzył firmie wiele drzwi. Wystarczyło powiedzieć, że z Chelmonline i rozmowa toczyła się już na innym poziomie.
KF: Z waszych informacji wynika, że portal jest oparty o wydarzenia i newsy przesyłane do Was przez tzw. dziennikarzy społecznych. W jaki sposób angażujecie społeczność do takich działań? Kim najczęściej są dziennikarze?
MK: Portalem zarządzam ja. Najczęściej ja piszę artykuły, wymyślam tematy, chodzę na imprezy kulturalne. Naturalną koleją rzeczy jest to, że w portalu pojawiają się tzw. dziennikarze społeczni. To najczęściej nasi Czytelnicy, którzy chcą podzielić się swoimi spostrzeżeniami, informacjami. Zwłaszcza teraz, w dobie serwisów społecznościowych. Każdy w telefonie ma aparat i jest w stanie zrobić zdjęcie i je skomentować. Ludzie lubią dzielić się swoimi wiadomościami. Lubią być w centrum uwagi. Takie czasy. Były momenty, zwłaszcza wakacje, kiedy większość informacji pochodziła od internautów.
AK: Wielu naszych klientów angażowało się w Chelmonline. Oczywiście nie jako typowi dziennikarze, ale relacje z koncertów, podróży wysyłali bardzo często. Cieszy też to, że pracownicy firmy fajnie identyfikują się z portalem. Od nich też mieliśmy wiele newsów.
MK: Organizowaliśmy kilka fajnych imprez, a praktycznie w każdej imprezie kulturalnej występujemy jako patron medialny. Ludzie lubią czuć się ważni, potrzebni. Staramy się wyjść naprzeciw tym potrzebom. Stąd akcje charytatywne, konkursy dla czytelników, współpraca z różnymi organizacjami pozarządowymi i z magistratem, patronaty medialne itp.
AK: W dzisiejszym świecie rzeczywistość wirtualna wygrywa z realną. Dla wielu ludzi, w tym naszych klientów, istotna jest możliwość wymiany i pozyskania informacji. Zwłaszcza tej lokalnej, najbliższej i ważnej dla nich samych. A jeśli mają do dyspozycji przyjazne lokalne medium, chętnie się nią dzielą.
KF: Wspomnieliście, że prowadząc miejski portal jesteście zauważani wśród lokalnych władz. Teraz jest czas wyborów. Czy angażujecie się w kampanie wyborcze?
AK: Bez wsparcia, a przynajmniej przyjaznej obojętności lokalnych władz, trudno prowadzić jakikolwiek biznes. Wiadomo, że miasto rządzi się swoimi prawami. Każdy kogoś zna, ktoś z kimś robi interesy. Chelmonline otwiera wiele drzwi. Nawet ci, którzy niechętnie rozmawiają, słysząc, że to Inter-Plus współpracuje z portalem, dają nam kredyt zaufania.
MK: Jako redakcja nie mamy poglądów politycznych, w pracy najważniejsza jest dla nas rzetelna i szybka informacja. Staramy się współpracować z każdym od lewa do prawa. Zwłaszcza, że lokalnie barwy polityczne przestają mieć znaczenie. Dla nas ważne jest kto jak pracuje dla społeczności lokalnej. Kampanie wyborcze to czas zarabiania pieniędzy. 🙂
KF: Czy prowadziliście obserwacje, albo posiadacie wiedzę nt. podobnych przedsięwzięć w Polsce?
MK: Operatorzy często prowadzą swoje strony, ale są to typowe strony informacyjno – marketingowe. Nawet jeżeli są wydawcami, nie chwalą się tym. Wydaje mi się, że operatorzy najzwyczajniej nie mają czasu na prowadzenie tego typu przedsięwzięć. To wymaga czasu i człowieka, który pozyska kanały informacyjne, ma chęć i pomysł na zaangażowanie lokalnej społeczności.
AK: Ja osobiście nie spotkałem się z operatorem, który prowadzi typowo informacyjną stronę. Jeśli już informacje się pojawiają, to raczej przy okazji. Zresztą bez odpowiedniej wiedzy dziennikarskiej trudno jest wyrobić sobie kanały informacyjne, bo to zabiera bardzo dużo czasu.
KF: Pytanie do Pana Artura. Proszę opisać korzyści dla operatora z prowadzenia takiego portalu.
AK: Przede wszystkim budowanie wizerunku firmy. Dziennikarze są zawsze dobrze postrzegani przez społeczność lokalną. Są często tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość i krzywda. Dzięki temu, że Inter-Plus kojarzy się z Chelmonline, czasami jest nam łatwiej. Inną sprawą jest fakt, że lokalne władze zupełnie inaczej patrzą na firmę związaną z mediami. Na pewno łaskawiej, a i z pewnym strachem. Bo przecież, dzięki Chelmonline kontrolujemy par excellence ich pracę. Dzięki naszym Czytelnikom możemy także wpływać na władzę. Często tematy podrzucone przez naszych użytkowników są dla władzy niewidoczne, a nawet niewygodne. Bo przecież zepsuty chodnik jest mniej ważny niż miejska konferencja dyrektorów. Ale wystarczy, że zdjęcie pojawi się na pierwszej stronie i na drugi dzień już trwają prace przy naprawie. Portal służy ludziom, ich sprawom i problemom. Dzięki temu wiążemy się jeszcze bardziej ze społecznością lokalną. Nie wspomnę już o tym, że gazeta daje nam praktycznie darmową codzienną reklamę, nie tylko na pecetach, ale także na urządzeniach mobilnych. Zapomniałem jeszcze o jednej ważnej kwestii. Portal daje nam rozpoznawalność praktycznie w całej Polsce i wszędzie tam, gdzie są nasi użytkownicy. Mamy dużo odwiedzin z zagranicy.
KF: Podczas jednej z wcześniejszych rozmów powiedzieliście, że Wasz projekt można powielić u innych operatorów w Polsce. Możecie rozwinąć temat?
MK: Postanowiliśmy przedstawić nasz projekt innym, ponieważ wierzymy, że wspólne działanie na rzecz lokalnych społeczności może dawać obopólną korzyść. Dlatego zdecydowaliśmy się tworzyć platformę, która będzie miała wszystkie korzyści gazety, a jednocześnie nie zabierze czasu potrzebnego na rozwijanie działalności typowej dla operatorów. Jej funkcjonalność pozwala na zminimalizowanie czasu i osiągnięcie maksymalnych korzyści z działalności wydawniczej. Dzięki sieci portali regionalnych osiągniemy efekt synergii. Operatorzy z różnych miejsc będą mogli dzielić się informacjami i sposobami działania. Przełoży się to na ugruntowanie pozycji operatora w miejscu działania, ale może też dać możliwość wyjścia poza dotychczasowy rejon działania. Obsługa platformy została uproszczona do niezbędnego minimum. Dzięki wypracowanym metodom jesteśmy w stanie zapewnić zbudowanie kanałów informacji, które całkowicie pokryją potrzeby informacyjne portalu i stworzą podstawę do dalszego rozwoju.
KF: Wasz portal prowadzi doświadczony dziennikarz. Z pewnością sukcesem waszego projektu jest to, że tematem zajmuje się dedykowana osoba. Czy możecie pomóc w zorganizowaniu zespołów redaktorskich u innych operatorów?
MK: Każdy może być dziennikarzem. I to nie jest pusty frazes. Dzisiaj w dobie smartfonów i portali społecznościowych to już się dzieje. Komentujemy, wyrażamy opinie, lubimy lub nie. Teraz wystarczy tylko popatrzeć krytycznie i nauczyć się oddzielać informacje od opinii. Materiału jest mnóstwo. Dzięki doświadczeniu jesteśmy w stanie przygotować dla każdego operatora indywidualne kanały informacyjne, dzięki którym obsługiwanie portalu będzie proste i szybkie. Myślimy, że 1 godzina dziennie wystarczy na optymalne funkcjonowanie gazety. Oczywiście jeżeli ktoś zechce portal rozwijać, gwarantujemy szkolenia i pomoc administratora.
KF: Opiszcie Waszą wizję rozwoju projektu i rolę MiŚOT-ów w tym przedsięwzięciu.
AK: Pomysł platformy informacyjnej powstał około 2 lat temu. Długo szukaliśmy wykonawców, którzy zrozumieją filozofię naszego projektu. Bo to właśnie swoista filozofia pozwoli zrealizować nasz pomysł. Uważamy, że Małe Ojczyzny, lokalne wspólnoty mogą wspólnie zaistnieć na medialnej mapie Polski. Że współdziałanie pozwoli nam przebić się przez mainstreamowe media i zbudować media przyjazne Czytelnikom i przez Czytelników niejako tworzone.
MK: Platforma ma na celu zbudowanie sieci lokalnych portali, tworzonych w dużej mierze przez dziennikarzy społecznych, ludzi, którzy najlepiej znają swoja okolicę. Mają swoje problemy i najlepiej wiedzą, jak je rozwiązywać. Ich doświadczenia będą mogły być przekazywane innym odbiorcom, którzy być może wciąż się z podobnym problemem zmagają. Dzięki rozbudowie sieci mamy możliwość wejścia do pierwszej ligi medialnej i odebrania monopolu informacyjnego mediom, które niekoniecznie na pierwszym miejscu stawiają Czytelnika.
Sieć portali pozwoli na wybudowanie np. wojewódzkiego portalu, który będzie złożony z informacji lokalnych, nie tych przekazywanych przez agencje informacyjne, ale wiadomości, które dotyczą Czytelników. To z kolei da nam możliwość budowy portalu ogólnopolskiego, promującego lokalne społeczności. Każdy z operatorów będzie miał w tym udział i dzięki temu zbuduje swoją regionalną markę. Będzie także uczestniczył w projekcie o zasięgu ponadregionalnym, nawet ogólnopolskim. Trzeba tu wspomnieć o kwestii finansowej. Dzięki temu, że portale będą oparte na jednej platformie, koszta dla każdego z osobna będą minimalne. Każdy z wydawców/operatorów ma możliwość zarabiania pieniędzy m.in. na reklamach. Połączenie wielu portali daje nam możliwość konkurowania z największymi instytucjami medialnymi w Polsce. To jest właśnie ten efekt synergii, o którym mówimy. Ilość portali razy ilość ich użytkowników na pewno będzie konkurencyjna wobec portali ogólnopolskich. Oprócz reklam, finansowanie daje nam sprzedaż informacji lokalnych dużym graczom. Oczywiście możemy je dawkować. Przy minimalnych kosztach dla operatora mamy możliwość uzyskania maksymalnego efektu informacyjnego i finansowego.
KF: Pozostaje mi życzyć Panom wytrwałości w dążeniu do zrealizowania projektu. Dziękuję za rozmowę.
AK, MK: Dziękujemy.