Joe Biden został 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Polityk odziedziczył problem trwającej pandemii koronawirusa, rosnących napięć społecznych oraz – co istotne dla branży technologicznej – rywalizacji światowych mocarstw w cyberprzestrzeni. Jaką politykę względem cyberbezpieczeństwa zamierza przyjąć administracja USA?
Biden, już jako prezydent, podpisał zarządzenie wykonawcze, które ma wspierać rząd USA w zakresie bezpieczeństwa sieci. Zaostrzenie kursu i wzięcie na celownik agresorów w sieci jest pokłosiem cyberataku na oprogramowanie Colonial Pipeline. Rurociąg ma strategiczne znaczenie dla dostaw paliwa dla wschodniego wybrzeża Stanów, dlatego jego działanie to sprawa bezpieczeństwa narodowego. Agencje bezpieczeństwa w Stanach alarmują, że winę za tak ponosi DarkSide, czyli zorganizowana grupa hakerska z Rosji.
Do sprawy odniósł się sam Biden. POTUS przyznał, iż odrzuca hipotezę, że za włamaniami stoją przedstawiciele rosyjskiego rządu. Prezydent chciałby jednak, aby Rosja wyciągnęła konsekwencje wobec obywateli, którzy dopuszczają się czynów przestępczych w cyberprzestrzeni.
Wspomniane zarządzenie ma odegrać rolę „mapy drogowej” dla krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Ogólnym założeniem jest całkowite polepszenie obecnych rozwiązań. Wprowadzone do systemu prawnego przepisy dotyczą m.in.:
- wprowadzenia wymogu informowania rządu przez dostawców usług IT o dostrzeżonych naruszeniach cyberbezpieczeństwa,
- przygotowania ujednoliconych reakcji federalnych na incydenty w sieci,
- modernizacji i podniesienia poziomu zabezpieczeń w infrastrukturze sieciowej,
- konieczności zwiększenia zabezpieczeń w oprogramowaniu, w tym przekazywania danych odnoszących się do bezpieczeństwa software’u,
- ustanowienia Rady ds. przeglądu bezpieczeństwa cybernetycznego,
- usprawnienia wymiany informacji na poziomie federalnym i stworzenia ogólnokrajowego systemu wykrywania cyberprzestępstw.
Biały Dom ocenił, że stosowane obecnie przepisy są przestarzałe i archaiczne, szczególnie w dobie cyfrowej rewolucji. Biden wyraził nadzieję, że nowe rozwiązania prawne w znaczący sposób wpłyną na poprawę zdolności rządu US do wykrywania działań hakerów. Co ważniejsze, mają przyczynić się do usprawnienia reakcji Stanów na cyberataki. Wśród wdrażanych rozwiązań znajduje się też inwestycja w edukację i cyfrowe kompetencje. Zaprocentuje to w przyszłości, gdyż już odczuwa się w USA potrzebę wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Kadry, która rozumie istotę cyberbezpieczeństwa.
Inkorporowane przepisy są niezwykle istotne, gdyż kraj przez ostatni rok padał ofiarą licznych działań cyberprzestępców. Począwszy od kampanii hakerów z Chin, którzy za cel obrali pięć agencji rządowych, aż po domniemaną ingerencję Rosji w proces wyborów prezydenckich (również w 2020 r.) i włamania do systemu SolarWinds.
Czy USA będą musiały stawić w pojedynkę czoła zarówno Rosji, jak i Chinom? Wygląda na to, że Unia Europejska chce wesprzeć starego sojusznika. Rada Europy ogłosiła decyzję o przedłużeniu sankcji wobec cyberataków zagrażających UE lub jej państwom członkowskim na kolejny rok, do 18 maja 2022 r. Dotyczą one osób i podmiotów z Rosji, Chin i Korei Północnej, które miały rzekomo mieć związek z takimi przestępstwami. Sankcje mają dotyczyć możliwości zamrożenia aktywów i wprowadzenia zakazu podróży.
Stany Zjednoczone są w stanie zagwarantować obywatelom pełnię bezpieczeństwa w sieci. Jest to nie tylko możliwe, ale też wielce prawdopodobne. Joe Biden sprawia wrażenie człowieka, który nie tylko przemawia – nie odwołując się przy tym do hasła „make America great again” – ale również działa. W dobie cyfrowej rewolucji i rosnącego znaczenia cyberprzestrzeni świat potrzebuje silnej Ameryki, która posiada rozwiązania ustawowe i narzędzia do walki z hakerami.
Źródło: