TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Jednolite ładowarki i inteligentne samochody. Czy biznes i politycy potrafią współpracować?

Konsorcjum ds. cyberbezpieczeństwa pojazdów to nie termin z gry komputerowej. To teraźniejszość organ powołany przez dziewięćdziesiąt firm z branży motoryzacyjnej mający za zadanie zwiększyć cyberbezpieczeństwo nowoczesnych pojazdów.

Wraz ze stosowaniem rozwiązań spod znaku sztucznej inteligencji oraz dzięki rozwojowi Internetu Rzeczy, ludzkość znalazła się w dziwnym położeniu. Opuściliśmy bezpieczne i znane rejony technologii i kierujemy się ku terra incognita. Ziemią nieznaną jest świat, w którym większość wykonywanych czynności i zadań powierzamy komputerom.

Wspomniane konsorcjum to pomysł przedsiębiorstw takich jak Nissan i Toyota. Jest to również wypadkowa pewnej umowy społecznej. Ludzie uwielbiają technologiczne nowinki, ale do masowego klienta trafiają przede wszystkim produkty bezpieczne. Przedstawiciele branży motoryzacyjnej zdają sobie sprawę, że ich produkty będą oceniane surowo i muszą być odporne na ataki hakerów, wycieki danych i modyfikacje oprogramowania. Zapewne znajdziemy w tym podejściu trochę altruizmu, ale nie oszukujmy się, podstawą jest po prostu zysk.

Inteligentne samochody? Super! Nie mam z tym problemu, o ile na rynek nie trafi zagrażający życiu bubel.

Warto jednak na sprawę spojrzeć szerzej. Współpraca przedsiębiorców, którzy do niedawna byli wyłącznie konkurentami, to dobry znak. Potrafimy dalej tworzyć coś razem. Czy przed nami czasy, w których technologiczne konsorcja opracują zasady, obowiązki i reguły nowego, technologicznego świata? Być może. Jest to poniekąd pokłosie tego, że politycy w wielu sprawach zawodzą. Legislacja toczy się ociężale, prawo nie nadąża za zmianami, czasem wręcz wydaje się nie dostrzegać oczywistych kwestii.

W gabinetach Unii Europejskiej czy na międzynarodowych szczytach politycznych toczą się burzliwe dyskusje, ale rozwiązań potrzebujemy już teraz. Wydaje się, że zapadną one za zamkniętymi drzwiami, w gabinetach prezesów globalnych koncernów. Tu też może być haczyk. W idealnym świecie do dialogu zasiedliby przedstawiciele rządów, firm i konsumentów. Jeśli wszyscy dążymy do jednego celu, to pomimo różnic, powinniśmy móc się porozumieć.

Rzeczywistość pokazała, że może być z tym różnie. Komisja Europejska od dekady próbuje rozwiązać problem braku jednolitego standardu w odniesieniu do ładowarek do telefonów komórkowych.

W przyszłym miesiącu Bruksela ma przedstawić przepisy ustanawiające wspólny standard dla państw UE. Prawodawcy w Parlamencie Europejskim zagłosowali za wspólną ładowarką, powołując się na korzyści dla środowiska i wygodę dla użytkowników.

Apple natomiast od lat wyraża zastrzeżenia. Zdaniem koncernu dążenie UE do wspólnej ładowarki zaszkodzi innowacjom. Pomimo tego Apple, jak również Samsung, Huawei i Nokia podpisały w 2021 roku dobrowolne memorandum o uzgodnieniu ładowarek do nowych modeli smartfonów wprowadzanych na rynek, co zaowocowało konwergencją na standardzie USB typu B i C.

Europa przygląda się również inteligentnym samochodom. Poinformowano, że nowe modele aut przeznaczone na sprzedaż na terytorium UE i Wielkiej Brytanii, od maja 2022 roku będą musiały zostać wyposażone w system ISA (Intelligent Speed Assistance), czyli inteligentny ogranicznik prędkości.

Skoro biznes i politycy nie mogą porozumieć się w sprawie ładowarek, czy możemy oczekiwać, że uzgodnią wspólne zasady dotyczące innych technologii?

Źródła:

  • auto-swiat.pl
  • euractiv.com
  • cyberdefence24.pl
Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze