Wokół YouTube’a urosło mnóstwo kontrowersji. Platformie zarzuca się, że pomaga promować teorie spiskowanie, nie walczy z szerzącą się mową nienawiści, a jej algorytmy promują twórców tworzących wyłącznie płytki kontent. Czy YouTube ma w ogóle jakieś jasne strony?
W jednym z poprzednich tekstów najpopularniejszej platformie wideo dostało się również ode mnie. Kryzys, który wstrząsnął światem polskiego YouTube’a – znany jako #PandoraGate – podkopał wizerunek wielu influencerów. Niektórzy z nich muszą teraz mierzyć się z zarzutami karnymi, a inni wciąż nie odbudowali wizerunku.
Do afery odniósł się nawet wiceprezes i szef YouTube na region EMEA Pedro Pina:
– Polityka YouTube dotycząca odpowiedzialności twórców jasno określa, że podejmiemy działania mające na celu ochronę społeczności, jeśli zauważymy, że zachowanie twórcy poza platformą szkodzi naszym użytkownikom lub ekosystemowi. Także w tym przypadku egzekwowaliśmy i będziemy nadal egzekwować te zasady, zawieszając twórców w programie partnerskim YouTube, jeśli naruszają oni politykę odpowiedzialności twórców. Śledzimy pojawiające się doniesienia i podejmujemy odpowiednie kroki.
Menadżer dość stanowczo odciął się od kontrowersji, ale tak naprawdę nie przekazał nic nowego. Czy serwis zmieni algorytmy i przestanie promować patologiczny kontent? Śmiem wątpić.
O dobre imię YouTube’a muszą zatem walczyć sami zainteresowani. Budda to youtuber mający kanał, który obserwuje ponad 2 mln użytkowników. Podczas specjalnego streamu na żywo rozdał siedem samochodów (i inne sprzęty elektroniczne) osobom, które wcześniej nabyły u niego losy. Całą akcję śledziło prawie 700 tys. widzów, co również jest rekordem Polski na platformie. Budda już wcześniej dał się poznać jako hojny darczyńca: pół roku temu podarował anonimowo jednemu z domów dziecka 100 tys. PLN oraz 5 kg słodyczy.
To oczywiście tylko przykład, że YouTube sam w sobie nie jest zły. Na dodatek wartościowy kontent wideo może pełnić funkcję edukacyjną. Znam wiele kanałów, które zajmują się tworzeniem merytorycznych treści o historii lub polityce (polecam zwłaszcza Dudek o Historii). Dzięki youtuberom można także poszerzać szkolną wiedzę lub rozwijać znajomość innych tematów. Ciekawy jest przypadek twórcy o pseudonimie Książulo, który odwiedza mniej znane lub podupadające knajpki z fast foodem. Mający ponad milion subskrypcji twórca jest w stanie sprawić, że nieznane miejsce z jedzeniem nagle zamieni się w oblegany lokal. Kiedyś podobną rolę odgrywała telewizja (vide Kuchenne Rewolucje, które prowadziła Magda Gessler).
Obecnie telewizja odchodzi do lamusa, a młodzież docenia uroki nielinearnego dostępu do treści wideo. Raport Variety z 2023 r. wskazuje, że kablowa telewizja ma najmniej widzów od 1992 roku. YouTube (ale również i Netflix) ma się dobrze. Nic też nie zapowiada, żeby jakieś skandale miały to zmienić.
Serwisy społecznościowe, podobnie jak inne ważne wynalazki w historii ludzkości – w tym druk, proch czy internet – mogą służyć do złych celów. Tylko od użytkowników zależy do jakich celów zostaną wykorzystane. I chociaż algorytmy YouTube coraz częściej promują wyłącznie kontrowersyjne i emocjonalne treści, to w dalszym ciągu są twórcy, którym chodzi o coś więcej niż wyświetlenia i kliki. Pamiętajmy o tym.
Ps. W najbliższy weekend odbędzie się 32. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, więc jeśli chcecie również zrobić coś dobrego dla innych, to jest to jedna z najlepszych okazji. MiŚOT-y też biorą udział.