Po pandemii zmienia się polityka pracy w wielu firmach. Niektóre pozostają w trybie pracy zdalnej i nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle z tego zrezygnują. Są modele pracy hybrydowej, zmieniającej się w zależności od okoliczności. Są też firmy, które uzależniają od tego wysokość wynagrodzeń. Także międzynarodowe korporacja korzystają z obecnej elastyczności form pracy.
Microsoft pozwala pracownikom w USA pracować zdalnie do odwołania. Chociaż niedawno planowano powrót do pracy stacjonarnej.
– To jest nowa norma. Nasza zdolność do łączenia się będzie przybierać na sile. Biorąc pod uwagę niepewność COVID-19, zdecydowaliśmy się nie próbować prognozować nowej daty ponownego otwarcia naszych miejsc pracy w USA – powiedział Jared Spataro, Corporate vice president w Microsofcie.
Dlatego też o ile pojawiają się kolejne terminy powrotu do pracy stacjonarnej, na razie nic nie wskazuje na to, żeby ten plan Microsoft zrealizował.
Na kontrowersyjny pomysł wpadła firma Google (podobnie postąpił chociażby Facebook), by obniżyć wynagrodzenia pracownikom zdalnym. Ma to wynikać z tego, że przenoszą się oni do tańszych części kraju, gdy nie muszą pojawiać się w biurach w drogich rejonach. Reuters podaje, że obniżka wynagrodzeń może wynieść od 5 do 25 proc. dla tych pracowników, którzy pracując zdalnie przeniosą się z miejsc takich jak Nowy Jork do tańszych.
W chwili, w której większość osób pracuje zdalnie, uzależnianie płacy od miejsca zamieszkania wydaje się bezpodstawnym pomysłem. Tym bardziej, że w trakcie, gdy pracownicy z uwagi na pandemie pracują zdalnie, Google odnotował rekordowe zyski. A obniżenie pensji pracownikom mogłoby spowodować ich odpływ z firmy. 53 proc. z 230 pracowników Google w ankiecie przeprowadzonej przez aplikację społecznościową Blind uznało, ze w takim wypadku rozważyliby zwolnienie się.
Zmianę podejścia do zatrudnienia widać również w Amazonie. Najpierw planowano pracę zdalną przez 3 dni w tygodniu. Teraz mają o tym decydować poszczególni dyrektorzy.
„Spodziewamy się, że będą zespoły, które będą nadal pracować głównie zdalnie, inne będą pracować w pewnym połączeniu i zdalnie i w biurze, a jeszcze inne będą decydować, że klienci będą najlepiej obsługiwani, gdy zespół będzie pracował głównie w biurze” – to wiadomość przekazana pracownikom przez Andy’ego Jassę, dyrektora generalnego Amazona.
Teraz zespoły przez kilka tygodni przygotowują plany pracy i mają one zostać przedstawione przed 3 stycznia.
Wygląda na to, że nie tylko największe korporacje tego świata rozważają wykorzystanie pracy zdalnej w dłuższej perspektywie. Takie pomysły pojawiają się w wielu firmach niezależnie od ich wielkości.
Opracowany przez przez BNP Paribas Real Estate i Hays Poland raport „How R U CEE?” wskazuje, że model hybrydowy jest wyborem polskich specjalistów. 41 proc. badanych chciałoby po pandemii pracować zdalnie przez większość dni w tygodniu. 39 proc. chciałoby zdalnie pracować 1-2 dni w tygodniu. 11 proc. chciałoby całkowicie pracować zdalnie.
– Obecnie wobec pracowników większych, międzynarodowych organizacji, najczęściej są stosowane modele hybrydowe, w wymiarze 2-3 dni pracy w biurze tygodniowo. Jest to rozwiązanie, które oferuje zatrudnionym pewną elastyczność i najczęściej odpowiada na ich potrzeby. Problematyczne bywają natomiast proporcje. Zdarza się, że pracownik chciałby pojawiać się w biurze raz w tygodniu, podczas gdy firma oczekuje jego obecności przez 3 dni w tygodniu. Jest to pole do kompromisu, a w przypadku braku porozumienia – dodatkowy motywator do poszukiwania innych opcji zawodowych – tłumaczy Bartosz Dąbkowski, dyrektor wykonawczy w Hays Poland
Bartosz Dąbkowski uznaje też, że powrót do zasad pracy sprzed pandemii obecnie jest już niemożliwy.
Źródło: wirtualnemedia.pl