Sen o europejskiej potędze technologicznej śni się wielu firmom już od lat. Czemu więc Europa, w której procesy unifikacji dotknęły już wiele sfer życia i biznesu, w dalszym ciągu nie doczekała się własnego odpowiednika Doliny Krzemowej?
Termin Dolina Krzemowa został utworzony przez amerykańskiego dziennikarza Dona C. Hoeflera w 1971 roku. Korzystne warunki do rozwoju przedsiębiorczości, działalność Stanford University i niskie w tamtym czasie ceny nieruchomości przyczyniły się do dynamicznego rozwoju firm technologicznych w północnej części Doliny Santa Clara, która znajduje się w amerykańskim stanie Kalifornia.
O utworzeniu analogicznego tworu w Europie mówi się przynajmniej od 2014 roku. Już wtedy z raportu Marketing & Technology iQ, opracowanego przez Colliers International, wynikało, że Londyn wygrywał w wyścigu o pozyskiwanie firm z sektora nowych technologii i mediów, lecz stolice Niemiec i Irlandii również partycypowały w tym wyścigu. Dziesięć lat później jesteśmy w tym samym miejscu, o ile nie w gorszym. Przecież brexit rozwalił funkcjonujący układ biznesowo-podatkowy pomiędzy Wyspami a UE. Unia ma również problemy wewnętrzne.
Dziennikarze The Economist uważają, że Europa rzeczywiście ma szansę na dogonienie Kalifornii. Podchodzę do tego dość sceptycznie, bo chociaż scena start-upowa ciągle ma się dobrze, to jednak kryzys ekonomiczny odbija się firmom big tech mocną czkawką. Eksperci wskazują krach gospodarczy w Niemczech jako jedno z najpoważniejszych wyzwań, przed którymi staje Stary Kontynent. Potencjał rozwojowy w Berlinie został zachwiany, więc nasz zachodni sąsiad musi poszukać innowacji, w które na powrót należy finansować.
– Przemysł, motoryzacja, elektronika, stal, produkcja podzespołów. Produkcja wszystkiego spada i już teraz widać, że jest ona w Niemczech na najniższym poziomie od wielu lat – mówi prof. Jarosław Korpysa, ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego
Trzeba jednak zaznaczyć, że dotyczy to również amerykańskich korporacji, w tym Apple’a oraz Alphabet (właściciele Google’a). Ma to związek, z tym że ich produkty są na rynku już od lat, przez co nie mają szans na wzbudzenie wśród inwestorów efektu wow. Stąd różne dziwne ruchy i rozwijanie technologii, które wydają się już na starcie być skazane na porażkę (Meta, na ciebie patrzę).
Potencjał Europy, by stać się technologicznym hegemonem, na pewno istnieje. Zresztą inwestycje UE świadczą o tym najlepiej. Wspólnota przeznaczyła m.in. 11 mld EUR na rozwój branży produkującej mikroprocesory, przyjmując założenie, że do 2030 roku na naszym kontynencie podwoi się produkcja chipów. W świetle kryzysu w branży półprzewodników, gdy na świecie w tej sferze toczy się wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami, skorzystanie z zasady, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, wydaje się świetnym posunięciem.
Holenderska firma ASML już pokazuje w tym zakresie możliwości. Tworzy ona sieć dostawców i partnerów technologicznych w Europie, a już teraz mówi się o AMSL jako o jednym z najważniejszych przedsiębiorstw w ramach globalnego łańcucha dostaw mikroprocesorów. W ramach programu Horyzont Europa Unia zainwestowała 180 mln EUR w technologie cyfrowe, w tym projekty złożone przez przedstawicieli MŚP.
Dobrze prezentuje się też pozycja Polski, gdy spojrzymy na potencjał technologiczny. W zestawieniu Global Services Location Index 2023 nasz kraj zajął drugie miejsce (13 na świecie) w badaniu atrakcyjności krajów pod względem przyciągania inwestycji w nowoczesne usługi biznesowe. Na czele rankingu znajdują się natomiast Indie i Chiny. W odniesieniu do Europy, to Polskę wyprzedziła jedynie Wielka Brytania.
W powyższym raporcie przeczytamy, że technologie wykorzystujące AI oraz uczenie maszynowe osiągają już dorosłość, przez co umiejętności posługiwania się nimi są wysoko poszukiwane wśród pracowników. Rocznie ok. 400 tys. specjalistów IT z Polski wchodzi na rynek, a zdaniem twórców badania, to właśnie regeneracja talentów jest obecnie jednym z najważniejszych czynników decydujących o atrakcyjności kraju dla offshoringowych inwestycji. Zresztą Europa już teraz jest głównym ośrodkiem skupiającym talenty w dziedzinie sztucznej inteligencji. Liczba stanowisk dla wysoko wyspecjalizowanych specjalistów w tym sektorze wzrosła 10-krotnie w ciągu dekady. Europa tym samym wyprzedziła USA.
Skoro jest tak dobrze, to jednak czemu jednak europejska Dolina Krzemowa nie stała się jeszcze faktem?
6 maja Komisja Europejska ma przedstawić plan utworzenia jednolitego rynku cyfrowego. Ma on objąć wszystkich członków UE i skonsolidować kapitał, towary, treści oraz usługi w Europie. Założenia są takie, że Europejska Dolina Krzemowa ma wygenerować do 365 mld dol. PKB., stworzyć 3,8 mln miejsc pracy, a także znacznie obniżyć wydatki na administrację publiczną.
Trzymam kciuki.