Orange poinformowało, że klienci sieci przebywający w krajach Unii Europejskiej mogą korzystać z usług na takich samych zasadach jak w kraju. Wcześniej Orange, z innymi głównymi polskimi telekomami, w ramach Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT) kończył rozmowy w sprawie wspólnego stanowiska nowych cen usług roamingowych, a operatorzy mieli zaprezentować nowe cenniki roamingu. Polscy operatorzy przekonywali UKE i przedstawicieli Komisji Europejskiej, że zasada „roaming jak w kraju” jest w Polsce niemożliwa do wdrożenia.
Od 30 kwietnia 2016 do 14 czerwca 2017 r. miał mieć miejsce okres przejściowy: za usługi w roamingu miały obowiązywać stawki krajowe plus dopłaty. Po tym okresie ma obowiązywać krajowa cena detaliczna bez dopłat. Jednakże ceny usług mobilnych w Polsce są kilka razy niższe, niż w innych krajach Unii Europejskiej (np. średnia cena usług typu no limit na rozmowy, SMS-y i transfer danych wynosi ok. 7 euro miesięcznie – czyli dużo mniej niż w UE).
Hurtowa cena za 1 GB transferu danych w roamingu ma teraz wynieść: 7,7 euro, za minutę rozmowy 3,3 eurocenta i 1 eurocent za wysłany SMS. Oznaczać to będzie, że polscy operatorzy muszą słono dopłacić. Nawet Prezes UKE, Marcin Cichy, miał rozumieć i akceptować wielkości proponowanych pakietów usług i ich jednostkowych cen.
Teraz inni operatorzy uważają, że Orange zachowała się jak korporacja i dostała przykaz z góry, aby odpuścić kosztem innych przywilejów, na innych polach – tu stracić, tam zarobić więcej. Wprowadzenie darmowego roamingu będzie miało katastrofalne skutki dla lokalnego rynku, gdyż ceny usług w kraju będą musiały pójść w górę. Przedstawiciele operatorów, że trzeba będzie wycinać roaming danych, spadnie jakość połączeń audio oraz wpływy do budżetu państwa.
Gambit Orange – czyli nowe stawki roamingowe
przeczytaj najnowszy numer isporfessional