– Powinniśmy stworzyć specjalny mechanizm kontroli i nadzoru – powiedział w rozmowie z DGP Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu. – AW dysponuje olbrzymim potencjałem, SIGINT to doskonałe narzędzie do zapewnienia bezpieczeństwa państwa. Ale powinno działać pod drobiazgowym, efektywnym nadzorem i kontrolą. A tak nie jest.
Pretekstem do rozmowy z Grzegorzem Małeckim było orzeczenie Niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który wskazał, że służby Niemiec muszą być poddane większej kontroli, jeśli zajmują się SIGINT-em poza granicami kraju.
SIGINT to wywiad radioelektroniczny. Informacje wywiadowcze pozyskiwane są poprzez przechwytywanie danych wymienianych za pośrednictwem sieci telekomunikacyjnych. Nazwa ta jest akronimem od angielskiego terminu signal intelligence, dosłownie wywiad sygnałów. Obecnie większość połączeń telefonicznych płynie przez internet, nawet w przypadku rozmów przez telefony komórkowe transfer danych odbywa się w taki sam sposób: wszystko jest przesyłane sieciami światłowodowymi, ewentualnie łączami satelitarnymi.
Były szef Agencji Wywiadu powiedział w rozmowie, że regulacje dotyczące polskiego wywiadu radioelektronicznego sprowadzają się do jednego artykułu (szóstego) w ustawie o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu z 2002 r., „który mówi, że Agencja Wywiadu prowadzi wywiad elektroniczny. I to wszystko. Nie ma ani jawnych, ani tajnych przepisów precyzujących to uprawnienie, wskazujących w jakim celu, w jaki sposób, w jakich granicach, w jakich okolicznościach, wobec kogo itd. Decyzja kogo śledzić, jest poza kontrolą i w praktyce pozostaje w rękach niskiej rangi funkcjonariusza. Nie ma regulacji, nawet wewnętrznych w AW, dotyczących wywiadu elektronicznego. W rezultacie agencja realizuje to zadanie według własnego uznania, bez żadnej kontroli z zewnątrz.”
Grzegorz Małecki zwraca uwagę, że takie działanie rodzi pole do ogromnych nadużyć. Na pytanie dziennikarza, czy funkcjonariusze AW mogą podsłuchiwać polskich obywateli w Polsce, były szef AW powiedział, że choć agencja ma działać wyłącznie za granicą, to w praktyce brak skutecznych narzędzi zapobiegających temu, by AW nie wykorzystywała infrastruktury SIGINT do podsłuchiwania rozmów polskich obywateli, także w kraju”.
„To działa tak, że jest masowe zdobywanie danych. Mówiąc w przenośni, rzuca się sieć i zagarnia wszystko, co tam wpadło. I by działać zgodnie z prawem, spośród tych danych należy wykluczyć dane dotyczące Polaków. Każdy kraj ma taki problem. Ale przez to, że u nas nie ma regulacji, decyzja o tym, czy danych użyć czy nie, pozostaje w rękach pojedynczego funkcjonariusza” – powiedział były szef AW.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna