Ponad 30 tysięcy amerykańskich firm i organizacji padło ofiarą ataku hakerskiego. Pośród nich były także instytucje finansowe i agencje rządowe. A sprawa wychodzi poza Amerykę, bo także Europejski Urząd Nadzoru Bankowego ogłosił, że stał się celem cyberprzestępców.
Cyberatak na Microsoft udowadnia, że prowadzenie konfliktów w sieci zatacza coraz szersze kręgi. Dotyka technologii, gospodarki i polityki. Poprzez włamanie się do oprogramowania pocztowego dla klientów biznesowych Microsoft Exchange, osiągnięto dostęp do kont nawet 250 tys. użytkowników.
Microsoft wydał aktualizację, która łata lukę pozwalającą na ten atak. Ale amerykańskie agencje rządowe stwierdziły, że ten atak to dowód na to, ze zagrożone jest bezpieczeństwo państwa. Aktualizacja nie zablokuje dostępu do tych danych, które już zostały przechwycone. Nie wiadomo też czy z pełną skutecznością zablokuje możliwość kolejnych ataków.
Jednym ze skutków tego ataku są decyzje administracji Bidena o rozpoczęciu własnych hakierskich działań wymierzonych w przeciwników. Pierwszym celem ma być Rosja. Ale z uwagi na podejrzenia co do ataku na Microsoft w stosunku do chińskiej grupy Hafnium niewykluczone, że kolejnym celem staną się Chiny.
Teraz także Europejski Urząd Nadzoru Bankowego stał się ofiarą cyberataku. Poinformowano, że żadne dane nie zostały wykradzione, a atak udało się odeprzeć. Ale sytuacja musiała być na tyle niebezpieczna, że informację o niej podano do wiadomości opinii publicznej.
Wygląda na to, że nawet na najwyższych szczeblach, na których zabezpieczenia są najlepsze, dane nie są całkiem bezpieczne. Do ataku hakierskiego może dojść zawsze. A to może zdestabilizować gospodarkę, a nawet całe państwa.
Źródło: PAP, forsal.pl
Czytaj także:
