Ministerstwo spraw wewnętrznych Niemiec podjęło decyzję o ograniczeniu chińskich komponentów przy 5G. Portal niemieckiego programu informacyjnego „Tagesschau” ustalił, że na razie nie ma mowy o całkowitym zakazie. Jednak firmy Huawei czy ZTE będą miały problemy z udziałem w niemieckim 5G.
Ministerstwo spraw wewnętrznych Niemiec chcę znacząco ograniczyć stosowanie chińskich komponentów w budowie sieci 5G, jednak nie zamierza całkowicie ich zakazywać.
Federalnemu MSW zajęło kilka lat zajęcie się sprawą Huawei. Za rządów Angeli Merkel (CDU) Niemcy obawiały się wykluczenia chińskiego dostawcy z rozbudowy ważnej sieci 5G. Ustawa o bezpieczeństwie IT z 2021 r. stworzyła już teoretycznie taką możliwość. A teraz MSW najwyraźniej chce skorzystać z prawa, bez wchodzenia w konfrontację z Chinami – pisze o sprawie „Tagesschau”.
W przypadku chociażby masztów radiowych nadal możliwe będzie korzystanie z chińskich komponentów. Dotyczy to łącznie 25 proc. stacji znajdujących się w Niemczech. Ale nowe przepisy – jak zauważa „Tagesschau” – mogą oznaczać, że niektóre zainstalowane części będą musiały być wymienione.
Huawei i ZTE wykluczone z niemieckiego 5G
Zgodnie z planami MSW od początku 2026 roku nie będzie możliwości instalowania w sieci bazowej komponentów krytycznych produkcji Huawei i ZTE. W sieci dostępowej i transportowej zmniejszyć udział chińskich komponentów do 25 proc. należy w przeciągu trzech lat.
Analizy firmy doradczej Strand Consult wskazują, że obecnie za 59 proc. sieci 5G w Niemczech odpowiada Huawei. Zmiana będzie zatem znacząca. Zajmuje się nią nie tylko niemieckie MSW, ale również także Federalna Służba Wywiadowcza (BND) i Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV).
W przyszłości mają zostać zdefiniowane regiony na terenie Niemiec, w których technologia Huawei i ZTE nie będzie mogła być w żaden sposób instalowana. Będzie to region stołeczny oraz obszar wokół Bonn, gdzie zlokalizowane są m.in. ministerstwa, a także metropolie i regiony gospodarcze, takie jak Monachium czy Hamburg, oraz obiekty wojskowe – zauważa „Tagesschau”.
Źródło: biznes.interia.pl