Pojawienie się w Polsce serwisu SkyShowtime nie wzbudziło w odbiorcach treści wideo zbyt dużego entuzjazmu. Platforma kusi sporym rabatem dla użytkowników, ale trzeba wtedy opłacać ją bez żadnej przerwy. Konkurencja na rynku robi się zatem spora, a klienci wydają się coraz bardziej zmęczeni.
Na łamach ISPortal.pl już kilkukrotnie zajmowałem się tematem platform oferujących streaming wideo – począwszy od ich roli w zapełnianiu transmisji danych aż po słabe adaptacje znanych powieści – a sam jestem konsumentem oferowanych tam treści. Zauważyłem jednak, że wokół streamingu zaczynają krążyć bardzo odmienne opinie.
SkyShowtime to europejski serwis streamingowy Video-on-Demand, którego właścicielem są firmy Comcast i Paramount Global. Szumne zapowiedzi wejścia do kilku nowych europejskich krajów zostały odebrane raczej chłodno. W Polsce rządzi Netflix, a po piętach depcze mu HBO Max. Jednakże, aby móc obejrzeć Ojca Chrzestnego, Avengers, najnowszy odcinek The Last of Us, rozrywkowy program Farma Clarksona od znanego dziennikarza motoryzacyjnego oraz finalną część Jurassic World, należy mieć wykupiony dostęp do Netfliksa, HBO Max, Disney+, Amazon Prime Video oraz SkyShowtime. Średni koszt dostępu to ok. 30 PLN miesięcznie, więc łącznie wychodzi 150 PLN. Całkiem sporo. A przecież filmy i seriale to jeszcze nie wszystko. Viaplay oferuje dostęp do kanałów sportowych, Spotify to muzyka i podcasty. Mówiąc krótko: jest trochę platform z kontentem do opłacenia, aby pozostać na czasie z bieżącymi dokonaniami w świecie kultury.
– Subskrybuję większość aplikacji streamingowych, zwłaszcza dla sportu. Po części także dlatego, aby być na bieżąco z technologią oraz kontentem – mówi Krzysztof Fujarski, prezes MdM (Media dla MiŚOT). W rozmowie pada też, że twórcy streamingów dość przebiegle zarządzają wypuszczanym kontentem, a do tego ciągle proponują różne warianty subskrypcji, by utrzymać widza. Wystarczy opłacić dostęp na rok, aby uzyskać pokaźny rabat.
– Nie korzystam – przyznaje Klaudia Wojciechowska, redaktorka ISPortal.pl – Dookoła wszyscy rozmawiają o nowych odcinkach The Last of Us. Może kiedyś obejrzę, ale HBO nie potrafi przekonać mnie do wykupienia subskrypcji.
Nie sposób nie dostrzec, że streaming wideo dostał delikatnej zadyszki. W czasie pandemii, gdy wszyscy siedzieliśmy w domu, oglądanie filmów pozwalało oderwać się od nieprzyjaznej rzeczywistości. Teraz gdy świat wrócił do normalności, okazuje się, że zaczyna brakować czasu na korzystanie z wszystkich platform. Nawet Disney+, na którego wszyscy czekaliśmy od lat, prezentuje raczej średni poziom. Po części związane jest to z problemami samego przedsiębiorstwa, które oprócz kolejnych filmów z uniwersum superbohaterów Marvel, nie ma za wiele do zaoferowania.
Platformy oferujące streaming wideo borykają się z wieloma problemami. Produkcje Netfliksa są coraz bardziej mierne, Amazon Prime Video przestrzelił z produkcją Pierścienie Władzy, technologia Viaplay nie daje rady, gdy miliony ludzi oglądają hitowy mecz piłkarski, a Disney+ traci więcej subskrybentów, niż przybywa nowych. Niemniej, dopóki będziemy płacili za dostęp do streamingu, dopóty zmian na lepsze będzie mniej. Zresztą odnoszę wrażenie, że podstawowym celem każdego dostawcy wideo jest, abyśmy wykupili dostęp, żeby komuś w Krzemowej Dolinie zgodził się bilans w Excelu.
Zostawiam więc Czytelników z tą myślą, a samemu wymykam się, by anulować subskrypcję na AppleTV – od kilku miesięcy pobierają ode mnie opłatę, a jeszcze nigdy nie skorzystałem z ich produkcji.