Co jakiś czas pojawiają się kradzieży kabli, które odcinają abonentów od sieci. Nie działają telefony i internet. Naprawy takich uszkodzeń trwają dłużej niż inne, bo trzeba uzupełnić brakującą czy też przerwaną infrastrukturę.
Problemem są kradzieże kabli telekomunikacyjnych z miedzi, która jest pożądanym surowcem. A bez niej – doskonałego przewodnika – wiele urządzeń by nie powstało i nie może działać. Przez kradzieże kabli nie działają też sieci dostarczające sygnał telefoniczny, telewizyjny czy internetowy.
Najczęściej złodzieje dokonują kradzieży w liniach napowietrznych. Jest to dla nich najprostszy sposób. Wystarczy podcinać i przewrócić słupy, na których zamontowane są kable. Jednak złodzieje włamują się też do studzienek.
Orange informuje o 861 kradzieżach przewodów miedzianych w samym 2021 r. Przekłada się to na przerwę w dostawie 27,6 tysiąca usług. Trudno jest oszacować straty w takich przypadkach.
Sytuacja jest tym gorsza, że czasem przy kradzieży kabli miedzianych uszkodzone zostają też światłowody. Wtedy usługi nie są dostarczane bez względu na to, a wykorzystaniem której infrastruktury się to odbywa.
Niestety nadal wykrywalność tego typu przestępstw jest niewielka. W przypadku Orange nie jest to nawet 10 proc. wszystkich incydentów. Prawdopodobnie w przypadku innych telekomów wygląda to podobnie.
Problem narasta, bo od 2018 roku następuje coroczny wzrost liczby kradzież kabli telekomunikacyjnych.
Źródło: telepolis.pl