YouTuberzy już nie są uzależnieni od reklam. Spora grupa zarabia w alternatywny sposób, czyli na subskrypcyjnym modelu zarobkowania.
Wciąż pieniądze z reklam są głównym źródłem dochodu YouTuberów, zauważalne są jednak wzrosty z alternatywnych źródeł. W kwietniu aż 80 tys. kanałów na portalu zarabiało w ten sposób. To wzrost o 20 proc. W okresie od stycznia do maja liczba YouTuberów, których większość przychodów pochodzi spoza reklamy, wzrosła aż o 40 proc.
Forsal podaje, że na wzrost alternatywnych źródeł dochodów na YouTube wpłynęło kilka czynników. Kilka lat temu seria skandali związanych z bezpieczeństwem zmusiła portal do wstrzymania reklam na kanałach powiązanych z takimi tematami jak mowa nienawiści czy pedofilia. Przy okazji YouTube przypadkowo ograniczył reklamy w tysiącach mniej kontrowersyjnych materiałów wideo, pozbawiając ich twórców głównego źródła zarobków i zmuszając ich do szukania alternatyw.
Część rozczarowanych użytkowników przeniosło się na takie platformy jak Twitch, Instagram, Facebook oraz TikTok. W grupie tej prym wiódł Twitch, który rozwinął kulturę fanów przekazujących swoim idolom hojne darowizny, z których właściciel platformy, czyli Amazon, pobiera tylko niewielką część. I w ten sposób powstała prężna społeczność twórców, którzy nie są uzależnieni od reklamy.
YouTube chcąc trzymać rękę na pulsie i zatrzymać gwiazdy u siebie, utworzyło w 2017 roku funkcję SuperChat, która pozwala widzom płacić za wyróżnienie ich wypowiedzi na liście wiadomości. Innymi sposobami na monetyzowanie treści na YouTube są obecnie opłaty za członkostwo czy narzędzia do sprzedaży towarów.
Źródło: Forsal.pl