Monitor Sądowy i Gospodarczy opublikował informację o niewypłacalności 316 polskich firm. To dane z dwóch pierwszych miesięcy 2021 roku. W stosunku do ubiegłego roku nastąpił wzrost aż o 75 proc. Euler Hermes przeanalizował sytuację na rynku.
Analiza Euler Hermes wykazała, że polscy przedsiębiorcy doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Mają świadomość tego, jakie skutki dla ich biznesów może przynieść pandemia koronawirusa i monitorują też sytuację kontrahentów. Zabezpieczają też swoje obroty przez chociażby kredyty kupieckie. Jednak nie wszystko da się przewidzieć i nie przed wszystkim ustrzec.
Firmy nadal walczą ze skutkami drugiego lockdownu, który pojawił się w IV kwartale. W okresie, który na ogół jest najlepszy dla handlu. W roku 2020 niestety nie był i zarządzający zaczęli składać wnioski do sądów o ochronę przed wierzycielami. Czasem to wierzyciele wnioskowali o upadłość dłużników.
– Zwłaszcza małych, ale stabilnych dotychczas firm rodzinnych, obecnych na rynku od wielu lat, a nie startupów, płacących frycowe debiutantów – mówi Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.
Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców. Skutkuje to upadłością lub jakąś formą postępowania restrukturyzacyjnego. Brak środków na pokrycie zobowiązań wobec dostawców powoduje kłopoty z płynnością finansową.
Usługi odczuwają nie tylko skutki zamknięcia gospodarki, ale również problemy z budżetami samorządów, firm i konsumentów. Niewypłacalności w HoReCa czy w ochronie zdrowia to był początek. Doszły do tego problemy z płynnością finansową firm od utrzymania zieleni, pośrednictwa pracy czy opieki przedszkolnej.
Wydaje się, że wszyscy ci, którzy produkują jedzenie, powinni dobrze sobie radzić, bo przecież jemy niezależnie od pandemii. To rzeczywistość wygląda inaczej. W produkcji podstawowych artykułów spożywczych jest bowiem problem niewypłacalności o takiej skali, jakiej nigdy nie było. W samym lutym niewypłacalnych okazało się18 przedsiębiorców agro-rolniczych z sektora upraw i chowu.
To pociąga za sobą problemy kolejnych firm np. wyspecjalizowanych firm obsługi upraw i chowu, dostawców agrochemii i pasz czy maszyn. A następnie firm skupujących i handlujących płodami i żywcem oraz mięsem.
Inne branże, które odczuwają skutki pandemii to sektor metalowo-maszynowym oraz produkcja związana z budownictwem. W samym budownictwem uderzenie odczuwają firmy zajmujące się budownictwem specjalistycznym czy inwestycjami infrastrukturalno-drogowymi. Wynika to ze spowolnienia realizacji kontraktów w II połowie 2020 r.
Najbardziej ucierpiał sektor usług. Tu liczba niewypłacalności jest ponad trzykrotnie większa niż w roku ubiegłym. To wzrost o 190 proc. Ale i dla budownictwa ten okres nie jest najszczęśliwszy. Tutaj nastąpił 45 procentowy wzrost. W produkcji jest to 42 proc., a najczęściej pojawia sięto w kategoriach rolnictwo-żywność, stal, sektor maszynowy. Wzrost niewypłacalności w handlu dotyka szczególnie żywności i innych artykułów konsumpcyjnych.
Widać wyraźnie, że tracą wszyscy, chociaż nie wszyscy w równym stopniu.
Źródło: Euler Hermes