NFT-y szturmem zdobyły popularność. Obraz artysty Mike’a Winkelmanna’a tworzącego pod pseudonimem Beeple, który powstał jako NFT, został sprzedany w marcu 2021 roku za 69 mln USD, serię własnych tokenów wydał także aktor Anthony Hopkins, a zespół Muse ogłosił, że wyda płytę, która w całości będzie NFT.
Niewymienialny token (ang. non-fungible token), czyli NFT, to unikatowa, cyfrowa jednostka danych oparta na technologii blockchain (rozproszonej bazy danych współużytkowanej przez węzły sieci komputerowej), którą użytkownicy protokołu mogą między sobą handlować. NFT-y mogą być m.in. kolekcjonerskimi kartami, wirtualnymi nieruchomościami lub cyfrowymi dziełami sztuki.
Chociaż tokeny były już dostępne od 2012 roku, to ich popularność zwiększyła się na początku ubiegłego roku. Artyści, celebryci, influencerzy i sportowcy zaczęli wydawać swoje prace połączone z wirtualnymi odpowiednikami, a kupujący dostrzegli w nich wyjątkowy produkt kolekcjonerski, który wraz z upływem lat mógłby tylko zyskać na wartości. Wszystko to podziało się bardzo szybko, a własne NFT wydało mnóstwo ludzi ze świata rozrywki, w tym nawet gwiazda metalu Ozzy Osbourne.
Działanie NTF-ów można wytłumaczyć na przykładzie najnowszego albumu grupy Muse. Konsument, który zakupi płytę w wersji FLAC, otrzyma pliki podpisane cyfrowo przez zespół, a także znajdzie się na specjalnej liście posiadaczy krążka. Będzie to wirtualny dowód zakupu oraz certyfikat autentyczności. Płyta „Will of the People” stanie się pierwszym tego typu wydawnictwem na rynku. Problemem może być fakt, iż nikt nie wie, czy wartość tak zakupionego cyfrowego towaru rzeczywiście wzrośnie.
Artyści obiecywali, że NFT-y będą wyjątkowe, a w przyszłości osiągną zawrotne ceny. Nic dziwnego, że ludzie poczuli się skuszeni. Korzystanie z przywiązania fanów do marki od lat jest wykorzystywane w celu monetaryzacji. Dotyczy to zarówno branży rozrywkowej, jak i miłośników sztuki oraz twórców kontentu internetowego. Kontrowersję zwiększa fakt, iż część twórców nie dodaje wymaganych prawem oznaczeń dotyczących postów sponsorowanych.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że moda na NFT-y to tylko kolejna sztuczka szołbiznesu, aby wyciągnąć pieniądze z kieszeni fanów. Sprzedawana jest wartość kolekcjonerska danego przedmiotu, która w teorii powinna wzrosnąć, a przyczynić do tego ma się wyjątkowość każdego tokena. Jednak już teraz szereg instytucji alarmuje, że zjawisko nosi znamiona przekrętu. TINA.org, amerykańska organizacja o charakterze non profit zajmująca się ochroną konsumentów, przekazała, iż klienci mogą być narażanie na straty finansowe związane z inwestowaniem w kryptoaktywa. Podmioty badające niewymienialne tokeny przekonują, że ich wartość jest wysoce spekulacyjna.
Krytycy technologii NFT porównują ją do piramidy finansowej lub bańki spekulacyjnej. Ich zdaniem wkrótce nastąpi tąpnięcie, a inwestorzy pozostaną na lodzie. Podobne zdanie mają dziennikarze Wall Street Journal, którzy zaobserwowali, iż spada liczba aktywnych portfeli NFT. W maju 2022 roku ich liczba wyniosła 14 tys., podczas gdy w szczytowym momencie (w listopadzie 2021 r.) było ich aż 119 tys. Maleje również liczba samych dziennych transakcji – w maju zaobserwowano spadek aż o 92 proc.!
NTF-y są krytykowane także z innych powodów. Eksperci wskazują, że są one podatne na wygaśnięcie, między innymi poprzez wygaśnięcie linku związanego z adresem internetowym wskazującym na dane dzieło sztuki (np. po zamknięciu bazy danych). Wątpliwości dotyczą też samych zabezpieczeń przed kopiowaniem. Gdyby udało się powielić dany token, to jego wartość dramatycznie by spadła.
Jednym z zarzutów przeciwko NFT jest również negatywny wpływ technologii na środowisko. Dotyczy on wysokiego zużycia energii związanego z transakcjami blockchain. Skutkuje to wysokimi emisjami gazów cieplarnianych. Niektóre transakcje związane z NFT potrzebują tyle energii, co przeciętne gospodarstwo domowe w USA przez tydzień.
Warto też zauważyć, że wartość niewymienialnych tokenów ma szansę na dynamiczny wzrost, tylko jeśli blockchain stanie się bardziej powszechny, a trend NFT zyska popularność wśród całego społeczeństwa. Wtedy – i tylko wtedy – będziemy mogli mówić o rewolucji.
Źródła:
- spidersweb.pl
- eskarock.pl
- mycompanypolska.pl
- telix.pl
- strefainwestorow.pl
- comparic.pl
Zobacz też: