Jeszcze nie tak dawno temu słowo subskrypcja kojarzyło się głównie z gazetami, może z miesięcznikami albo z jakąś specjalistyczną literaturą. Dzisiaj subskrypcje przeniknęły nasze życie na tyle, że trudno jest wskazać dziedzinę, w której nie oferuje się modelu subskrypcyjnego. W Stanach Zjednoczonych 99 proc. gospodarstw domowych korzysta z tego modelu, spędzając na oglądaniu mediów stramingowych średnio 3 godziny. Można by rzec, że żyjemy w świecie, który niemal zmusza nas do subskrypcji wszystkiego.
Zacznijmy od najbardziej oczywistego przykładu – subskrypcji mediów cyfrowych. Spotify (615 mln subskrybentów globalnie), Netflix (277 mln), Amazon Prime (200 mln), Disney+ (150 mln) – to tylko wierzchołek góry lodowej. Płacimy miesięczny abonament, by cieszyć się nieograniczonym dostępem do filmów, muzyki czy książek. Subskrypcje stały się na tyle powszechne, że dziś mało kto wyobraża sobie życie bez nich. Na tym się jednak nie kończy.
Kiedyś, jeśli ktoś chciał korzystać z pakietu biurowego, kupował go raz i miał spokój na lata. Dziś? Microsoft Office 365, Adobe Creative Cloud – to wszystko działa na zasadzie subskrypcji. Chcesz korzystać z oprogramowania? Płacisz co miesiąc lub co rok. Wydawałoby się, że to naturalna ewolucja, ale czy na pewno? Co z osobami, które chcą mieć pewność, że raz zapłacą i będą mogły korzystać z produktu przez lata? Cóż, nie mają szczęścia.
Subskrypcje wkroczyły również do sfery codziennych, materialnych rzeczy. Pomyślmy o abonamentach na kawę, takich jak ten oferowany przez sieć kawiarni Panera w Stanach Zjednoczonych. Za stałą miesięczną opłatę możesz pić kawę do woli. Albo samochody – coraz więcej marek wprowadza opcje subskrypcyjne, w ramach, których możesz zmieniać pojazdy jak rękawiczki, opłacając tylko miesięczny abonament. BMW wprowadziło nawet subskrypcję na funkcję podgrzewania foteli w najnowszych modelach samochodów.
Niektóre firmy idą jeszcze dalej – subskrypcja na pranie ubrań, subskrypcja na jedzenie dla zwierząt, subskrypcja na zdrowie psychiczne w formie aplikacji do medytacji. W zasadzie możemy subskrybować nasze życie – od porannej kawy po wieczorną rozrywkę.
Dlaczego zmierzamy w stronę subskrypcji wszystkiego? Odpowiedź jest prosta: wygoda. Subskrypcje pozwalają nam zapomnieć o konieczności podejmowania decyzji co miesiąc. Płacimy raz, a reszta dzieje się automatycznie. Z drugiej strony, to właśnie ta wygoda sprawia, że stajemy się coraz bardziej uzależnieni od usług, na które się decydujemy. Zamiast posiadać, wynajmujemy. Zamiast decydować, automatyzujemy.
Jest w tym jednak pewne ryzyko. Kiedyś, gdy kupowałeś coś na własność, miałeś nad tym pełną kontrolę. Dziś, w świecie subskrypcji, coraz częściej stajemy się właścicielami jedynie dostępu do danej usługi lub produktu. I co się stanie, gdy subskrypcja przestanie się opłacać? Gdy cena pójdzie w górę, a my nie będziemy w stanie już jej udźwignąć? Czy nie grozi nam uzależnienie od tego, co mamy, i ciągłe poczucie, że musimy płacić, by nie stracić dostępu do rzeczy, które wcześniej były w naszym zasięgu na stałe?
Subskrypcje stały się nową normą, ale warto zadać sobie pytanie, czy na pewno to dobra droga. W końcu, choć płacimy za dostęp do wielu usług i produktów, coraz mniej rzeczy naprawdę posiadamy. Żyjemy w świecie, gdzie wszystko staje się tymczasowe, płynne i zależne od miesięcznego przelewu. A to może prowadzić do utraty kontroli nad tym, co naprawdę należy do nas, a co jest jedynie wypożyczone – na chwilę,