W marcu działalność zawiesiło niemal 50 tys. firm. W pierwszych 10 dniach kwietnia kolejne 20 tys. – wynika z danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Taką decyzję w większości podejmują samozatrudnieni i mikrofirmy. Mariusz Rutke z Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie uważa, że jeśli restrykcje zostaną przedłużone, części firm może być trudno wrócić na rynek.
Z danych CEIDG wynika, że fala masowych zawieszeń zaczęła przybywać po 12 marca, kiedy rząd wprowadził pierwsze obostrzenia związane z pandemią koronawirusa.
W ostatnim tygodniu padł rekord. Taką decyzję podjęło blisko 23,7 tys. przedsiębiorców. Na zawieszenie decydują się przede wszystkim samozatrudnieni i mikrofirmy. Wszystko wskazuje na to, że na podobny krok zdecyduje się więcej Polaków prowadzących działalność.
– Jeżeli zakazy związane z pandemią koronawirusa zostaną rozszerzone czasowo na kolejne dni czy tygodnie, to należy się spodziewać kolejnej fali zawieszeń. W szczególności chodzi o podmioty, które oczekują na powrót do normalnego funkcjonowania. Jeżeli to nie nastąpi w najbliższym okresie, to pewnie kolejne firmy będą dokonywały zawieszenia – analizuje Mariusz Rutke z Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie w rozmowie z Agencją Newseria.
Zdaniem eksperta będzie to fala rosnąca, również dlatego, że wielu pracownikom zatrudnionym w średnich firmach może kończyć się umowa. Gdy restrykcje zostaną przedłużone, pracownicy będą zwalniani. Części z nich może pomóc tarcza antykryzysowa 2.0.
– Rozszerzyła ona m.in. zwolnienie ze składek ZUS na trzy miesiące dla podmiotów, które zatrudniają od 10 do 49 pracowników, wydłużyła też świadczenie postojowe. Należy zdecydowanie powiedzieć, że działania podejmowane przez państwo ograniczają skalę zawieszania działalności – ocenia ekspert WSB.
Zwolnienie z ZUS dla firm zatrudniających od 10 do 49 osób ma być jednak limitowane. Całkowite zwolnienie z opłaty składek obejmie do dziewięciu osób zatrudnionych w takich przedsiębiorstwach. Świadczenie postojowe może zostać wypłacone trzykrotnie lub nawet więcej razy, w zależności od sytuacji związanej z koronawirusem. Ogółem do ZUS już wpłynęło niemal 600 tys. wniosków o pomoc.
Częściowe lub całkowite odmrożenie gospodarki może być remedium na te kłopoty. Na zniesienie restrykcji czekają z niecierpliwością firmy gastronomiczne i branża turystyczna.
Źródło: Newseria