Informacje o tym, że Rosja planuje odciąć się od światowego internetu pojawiły się już w 2019 roku. Teraz te informacje wróciły, a w internecie pojawiła się nawet data planowanego odcięcia – 11.03.2022 r. Ale jak jest naprawdę?
Początkiem rozprzestrzeniania się informacji o tym, że Rosja odcina się od internetu, był prawdopodobnie Tweet:
Po nim ruszyła lawina informacji. Uprawdopodobnić miały to zapowiedzi testów odłączenia, jakie Rosja prowadziła w 2019 r. Jednak serwis Sekurak zwraca uwagę na to, że trudno uwierzyć, by wprowadzono wymogi i decyzje, które są negatywne dla samego aparatu państwa. Jeżeli już pojawią się jakieś blokady to jedynie dostępu dla obywateli, ale przy zachowaniu dostępu do internetu globalnego dla najważniejszych osób w państwie. Dlatego o odcięciu całej Rosji od internetu nie może być mowy.
Sekurat wrzucił również kolejne tłumaczenie sytuacji zapożyczone z odpowiedzi w twitterowym wątku:
A tam mowa jest o odpowiedniej polityce haseł (oraz 2FA) kont, które mają dostęp do DNS czy przestawienie się na rosyjskie DNS-y. Poruszone są też zagadnienia związane z zasobami hostowanymi bezpośrednio z serwerów zagranicznych (np. kod JS), przeniesieniem systemów hostowanych poza Rosją do Rosji i zagranicznych domen do domeny .ru.
A to jest dowód na to, że Rosja przede wszystkim dba o swoje cyberbezpieczeństwo. I chociaż ewentualnego odłączenia od internetu (przynajmniej dla samych obywateli) całkiem nie można wykluczyć, to jednak jest ono mało prawdopodobne.
Źródło: sekurak.pl