TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Raport Draghiego: ambitny plan ratowania Europy czy nierealna wizja?

Mario Draghi, były premier Włoch i były prezes Europejskiego Banku Centralnego, opublikował długo oczekiwany, obszerny raport dotyczący konkurencyjności gospodarki Unii Europejskiej. Dokument ten, liczący aż 400 stron, stanowi ostrzeżenie dla Europy, której gospodarka niebezpiecznie odstaje od największych potęg światowych, takich jak Stany Zjednoczone i Chiny.

Draghi, znany z legendarnego wystąpienia Whatever it takes w 2012 roku, które uratowało strefę euro przed kryzysem, tym razem apeluje o mobilizację środków na niespotykaną dotąd skalę.

Według raportu, aby nadrobić straty, Unia Europejska musi przeznaczać co roku od 750 do 800 mld EUR na inwestycje. Pomimo entuzjazmu niektórych ekspertów, wdrożenie tego planu napotyka liczne wyzwania, zarówno w sferze politycznej, jak i finansowej.

Diagnoza stanu gospodarki Unii Europejskiej

Raport Draghiego bezpośrednio stawia czoła twardym faktom. Europa w XXI wieku rozwija się zbyt wolno, a jej gospodarka nie nadąża za globalnymi rywalami. Główna przyczyna to słaby wzrost produktywności – czyli zdolności do tworzenia wartości dodanej przez pracownika. To właśnie ten wskaźnik jest kluczowy dla standardu życia mieszkańców UE. Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych dochód rozporządzalny na mieszkańca wzrósł od 2000 roku prawie dwukrotnie, w Europie tempo wzrostu było znacznie wolniejsze.

Europa przez dekady korzystała z globalizacji, taniej energii z Rosji oraz renty pokojowej, co pozwalało na niski poziom wydatków na obronność (zaledwie 1 proc. PKB w porównaniu do około 4 proc. w latach 70. XX wieku). Te czynniki stabilizowały europejski model gospodarczy, mimo że produktywność pozostawała w tyle. Jednak te korzystne okoliczności już się skończyły. Rosyjska inwazja na Ukrainę przerwała dostawy tanich surowców energetycznych, a Unia Europejska stanęła przed koniecznością zwiększenia wydatków zbrojeniowych, aby sprostać nowym wyzwaniom w zakresie bezpieczeństwa.

Wyjątkowa skala wyzwań

Nie tylko kryzys energetyczny i geopolityczny ciążą na europejskiej gospodarce. Raport Draghiego zwraca uwagę na kluczowy problem demograficzny. Unia Europejska wchodzi w nową erę, w której po raz pierwszy w jej nowożytnej historii wzrost gospodarczy nie będzie wspierany przez rosnącą populację. Wręcz przeciwnie, siła robocza w Europie będzie się kurczyć – do 2040 roku liczba pracowników zmniejszy się o blisko 2 mln rocznie. To demograficzne wyzwanie stanowi poważne zagrożenie dla modelu społecznego, opartego na wysokim poziomie wydatków publicznych i solidnym systemie zabezpieczeń socjalnych.

W tej sytuacji jedynym sposobem na utrzymanie wzrostu PKB i poprawę standardów życia jest radykalne zwiększenie produktywności. Draghi podkreśla, że bez przyspieszenia innowacji Europa nie będzie w stanie sprostać wyzwaniom przyszłości.

– Jeśli nie podniesiemy produktywności, będziemy musieli ograniczyć nasze ambicje – pisze Draghi w swoim raporcie, ostrzegając przed egzystencjalnym kryzysem, z którym może zmierzyć się kontynent.

Dlaczego Europa przegrywa z USA i Chinami?

Raport Draghiego zawiera szczegółową analizę powodów, dla których gospodarka europejska traci konkurencyjność względem Stanów Zjednoczonych i Chin. Pierwszym problemem są nadmierne regulacje, które hamują rozwój europejskich firm, zwłaszcza w sektorze nowych technologii. Aż 60 proc. przedsiębiorstw w UE uważa, że regulacje są przeszkodą dla inwestycji, a 55 proc. małych i średnich firm wymienia biurokrację jako największe wyzwanie. W efekcie startupy technologiczne, które powstają w Europie, często przenoszą się do Stanów Zjednoczonych. Raport przytacza dane, według których blisko 30 proc. europejskich startupów, które osiągnęły wartość przekraczającą 1 mld USD, przeniosło siedziby za granicę, głównie do USA.

Drugą barierą dla europejskiej konkurencyjności jest brak jednolitego rynku. Choć Unia Europejska teoretycznie tworzy wspólnotę o liczbie mieszkańców wynoszącej 449 mln, wiele firm napotyka trudności w ekspansji poza granice kraju. Z kolei rynek amerykański, z populacją liczącą 333 mln, pozwala przedsiębiorstwom na szybszy rozwój dzięki bardziej spójnemu otoczeniu regulacyjnemu.

Trzecią przeszkodą, na którą zwraca uwagę Draghi, jest brak kapitału. W 2021 roku europejskie firmy wydały na badania i innowacje o 270 mld EUR mniej niż ich amerykańskie odpowiedniki. Aby nadrobić te zaległości, Europa potrzebuje ogromnych nakładów inwestycyjnych, na które w obecnej sytuacji finansowej nie może sobie pozwolić.

Gigantyczne inwestycje – jak je sfinansować?

Draghi szacuje, że aby Europa mogła zniwelować różnice względem USA i Chin, musi co roku przeznaczać co najmniej 750-800 mld EUR na inwestycje. To olbrzymie kwoty, które mają być skierowane przede wszystkim na innowacje, badania, rozwój technologiczny oraz infrastrukturę. Jednak kluczowym pytaniem pozostaje, jak sfinansować te wydatki. Draghi proponuje lepsze wykorzystanie prywatnych oszczędności oraz wprowadzenie wspólnych europejskich długów na wzór programu Next Generation EU, który został uruchomiony po pandemii COVID-19.

Pomysł ten budzi jednak kontrowersje, zwłaszcza w krajach o bardziej konserwatywnym podejściu do zadłużania, takich jak Niemcy. Niemieccy politycy obawiają się, że wspólne zadłużenie UE doprowadzi do sytuacji, w której bogatsze państwa będą musiały ponosić większe koszty utrzymania strefy euro. Jednocześnie Draghi proponuje stworzenie Unii Kapitałowej, która umożliwiłaby swobodniejsze inwestowanie środków finansowych w całej UE, bez barier narodowych. Taki system miałby sprzyjać większej mobilizacji kapitału, co jest niezbędne do sfinansowania dodatkowych inwestycji.

Mocna diagnoza, ale czy skuteczna recepta?

Choć raport Draghiego stanowi mocną diagnozę problemów Europy, wielu ekspertów krytykuje jego zbyt uproszczone podejście do kwestii inwestycji. Draghi i jego zespół zakładają, że większe nakłady inwestycyjne automatycznie przełożą się na wzrost innowacyjności i produktywności. Tymczasem historia pokazuje, że nie zawsze większe wydatki publiczne przynoszą oczekiwane efekty. Przykładem może być Plan Junckera z 2014 roku, który zakładał zwiększenie inwestycji w UE za pośrednictwem Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Pomimo ambitnych założeń, plan nie przyniósł spektakularnych rezultatów. Podobnie było z programem Next Generation EU – 750 mld EUR, które zostało rozdysponowane wśród krajów członkowskich, nie przyspieszyło wyraźnie wzrostu gospodarczego.

To ważny głos w debacie o przyszłości europejskiej gospodarki. Stawia mocną diagnozę, jednak jego rekomendacje rodzą pytania o możliwość ich realizacji. Czy Europa jest gotowa na radykalne zmiany? Czy bogatsze kraje Unii będą skłonne ponosić koszty, aby wspomóc te słabsze?

Odpowiedzi na te pytania nie są oczywiste. Niemniej jednak, jak słusznie zauważa Draghi, bez zdecydowanych działań Unia Europejska może stracić pozycję na globalnej scenie. Czas na reformy jest teraz, a ich realizacja będzie kluczowa dla przyszłości kontynentu.

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze