Polska nie chce być jedynie konsumentem nowoczesnych technologii. Chce je współtworzyć, eksportować i mieć w tej grze coś do powiedzenia. Zaprezentowana przez wicepremiera i ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego oraz wiceministra Dariusza Standerskiego Polityka dla sektora półprzewodników to deklaracja, że nasz kraj poważnie myśli o wzmocnieniu swojej pozycji w globalnym łańcuchu dostaw.
Strategia oparta na siedmiu filarach ma dać nam miejsce w pierwszej lidze technologicznej, a przynajmniej taki jest plan.
Polska Dolina Krzemowa?
Globalny rynek półprzewodników jest wart 600 mld EUR, a do 2030 roku ma osiągnąć bilion. Przyszłość gospodarki, energetyki, bezpieczeństwa narodowego, a nawet codziennego życia zależy od czipów. Kto kontroluje ich produkcję, ten rozdaje karty. Obecnie ponad 70 proc.tej produkcji odbywa się w Azji, co niesie ryzyko geopolitycznych turbulencji, na które Europa chce znaleźć odpowiedź. Unia Europejska wyznaczyła sobie ambitny cel: do 2030 roku mieć 20 proc. udziału w światowej produkcji półprzewodników. Polska chce być częścią tej układanki.
Rządowe plany zakładają inwestycje w infrastrukturę, nowoczesne centra badawcze, finansowanie rodzimych innowacji i przyciąganie międzynarodowych gigantów. Polska ma już pewne atuty – wysoko wykwalifikowane kadry, doświadczenie w projektowaniu układów scalonych, a także silne zaplecze badawcze, szczególnie w obszarze fotoniki. Ale droga do sukcesu nie będzie prosta.
Ostatnie miesiące przyniosły Polsce lekcję na temat technologicznych inwestycji. Głośna zapowiedź budowy zakładu Intela za 4,6 mld USD w Miękini pod Wrocławiem zakończyła się fiaskiem. Firma, borykając się z własnymi problemami, wstrzymała projekt, a polski rząd zrozumiał, że nie można uzależniać przyszłości od jednej transakcji. Dlatego obecnie trwają rozmowy z trzema potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby ulokować swoje projekty w naszym kraju.
Polska nie może wiązać się tylko z jednym globalnym partnerem – podkreśla wicepremier Gawkowski. Ma rację. Oparcie rozwoju na szerokiej sieci współpracy – zarówno z europejskimi, jak i światowymi liderami – zwiększa szanse na trwały sukces.
Strategia rządu zakłada również budowę centrum półprzewodnikowego w trójkącie Wrocław-Praga-Drezno. To ambitna wizja, której powodzenie zależy od wielu czynników: dostępności wykwalifikowanych pracowników, odpowiedniego finansowania i stabilności dostaw surowców. Zwłaszcza te dwa ostatnie elementy mogą okazać się wyzwaniem.
Jednym z kluczowych problemów w przemyśle półprzewodników jest zużycie energii i wody. Produkcja czipów to proces wymagający gigantycznych ilości zasobów. Jeśli Polska chce odegrać w nim istotną rolę, musi jednocześnie rozbudowywać sektor odnawialnych źródeł energii i infrastrukturę wodną. Strategia rządowa zakłada działania w tym kierunku, ale wciąż nie wiadomo, jak zostaną one zrealizowane w praktyce.
Nie tylko półprzewodniki
Rządowy budżet na cyfryzację w 2025 roku wynosi ponad 4,5 mld PLN. W tym zawierają się inwestycje w sztuczną inteligencję, rozwój chmury obliczeniowej i budowę sieci 5G. W ramach programu Infostrateg przeznaczono 800 mln PLN na badania nad AI, a kolejne 2 mld PLN zostaną rozdysponowane w ramach STEM – inicjatywy wspierającej rozwój strategicznej infrastruktury cyfrowej.
Co ciekawe, po raz pierwszy tak wyraźnie podkreślono rolę małych i średnich firm w budowie bezpieczeństwa cyfrowego. Dzięki programowi Cyfrowa Europa, MŚP zajmujące się cyberbezpieczeństwem będą mogły ubiegać się o wsparcie finansowe na rozwój produktów, usług i certyfikację.
Eksperci OECD wskazują, że polska gospodarka ma solidne fundamenty i jest odporna na wstrząsy. Z drugiej strony, wzrost gospodarczy w kraju wciąż opiera się na długich godzinach pracy, a nie na wysokiej produktywności. W 2025 roku Polska ma odnotować najwyższy wzrost PKB spośród krajów OECD (3,4 proc.), ale nadal pozostaje w tyle pod względem wydajności. To wyzwanie, które cyfryzacja może pomóc rozwiązać – pod warunkiem, że środki przeznaczone na innowacje faktycznie przełożą się na realne zmiany w gospodarce.
Czy Polska wejdzie do pierwszej ligi półprzewodników? To pytanie pozostaje otwarte. Kluczowe będą decyzje podjęte w najbliższych latach – zarówno na poziomie inwestycji, jak i strategii edukacyjnej oraz współpracy międzynarodowej. Jedno jest pewne: cyfryzacja nie jest już wyborem, ale koniecznością. A Polska właśnie wkroczyła na drogę, na której nie ma już miejsca na półśrodki.
Google chce uczyć nas AI
Polska zawarła strategiczne partnerstwo z Google w zakresie sztucznej inteligencji. To istotny krok, który może otworzyć nowe możliwości w rozwoju AI i cyfryzacji. Amerykański gigant deklaruje wsparcie dla polskich talentów i firm, a rząd podkreśla znaczenie współpracy z globalnymi liderami technologii. Pojawiają się jednak pytania o długofalowe konsekwencje – na ile taka współpraca wzmacnia nasz potencjał innowacyjny, a na ile uzależnia nas od zagranicznych rozwiązań. Amerykański gigant wchodzi do Warszawy z pakietem obietnic, premier Donald Tusk ściska dłoń Sundara Pichaia, a w tle pobrzmiewa znajoma nuta – zamiast inwestować we własny ekosystem, znów stawiamy na gotowe rozwiązania zagranicznych korporacji.
Wystarczy spojrzeć na liczby, by czar prysł szybciej niż rządowy Twitter po wpadce wizerunkowej. Google zobowiązało się wydać na szkolenia Polaków 5 mln USD w ciągu pięciu lat. Brzmi dumnie? Po przeliczeniu wychodzi mniej niż 5 dolarów na obywatela – tyle, co kawa w przeciętnej sieciówce. W czasach, gdy Chiny i USA pompują miliardy w rozwój własnych modeli AI, my dostajemy kieszonkowe i mamy się cieszyć. Jak długo jeszcze będziemy udawać, że wielkie inwestycje z zagranicy zmienią naszą pozycję w światowej technologii, skoro wciąż nie mamy własnego odpowiednika OpenAI, stabilnego systemu wsparcia startupów AI czy suwerenności w dostępie do półprzewodników?
Paradoksalnie, partnerstwo z Google może nas cofnąć, zamiast pchnąć do przodu. Owszem, przyniesie korzyści – pojawią się nowe miejsca pracy, kilka świetnych umysłów zdobędzie doświadczenie w globalnej korporacji. Ale jeśli nie stworzymy alternatywy, jeśli Polska nie zacznie budować własnych fundamentów technologicznych, zostaniemy nie pionierami, lecz wyrobnikami cudzych wizji. Kiedyś mówiliśmy, że jesteśmy montownią Europy – czy teraz stajemy się montownią cudzych algorytmów?