4 maja zostaną otwarte m.in. galerie handlowe. Czy jednak można będzie wejść do sklepów i zrobić zakupy? Rząd postawił warunki.
Pisaliśmy już wcześniej o aplikacji ProteGO Safe. Teraz, przy znoszeniu kolejnych obostrzeń i procesu odmrażania rynku, rząd naciska, aby klienci mieli zainstalowany na swoich telefonach ten właśnie program.
To kolejna wersja programu. Tym razem aplikacja śledzi “spotkania” z innymi smartfonami za pomocą bluetooth. W założeniu ma działać podobnie do aplikacji stosowanej m.in. przez rząd Singapuru.
Zainstalowana na telefonie aplikacja monitoruje przez bluetooth i następnie zapamiętuje smartfony innych użytkowników, w których pobliżu się znajdzie. Jeśli w przyszłości osoba zostanie zidentyfikowana, jako nosiciel wirusa, to sprawdzając historię ProteGo Safe, administracja państwowa będzie mogła dotrzeć do osób, które były narażone na kontakt z nosicielem. Początkowo aplikacja nie zawierała funkcji śledzenia przez bluetooth.
Według zapewnień Ministerstwa Cyfryzacji aplikacja ProteGo Safe nie ma dostępu do plików, danych internetowych ani wiadomości użytkownika. Historia kontaktów aplikacji ma być całkowicie anonimowa i niemożliwe będzie sprawdzenie, kto jest zakażony koronawirusem nawet jeśli użytkownik otrzyma informacje, że z takim się spotkał.
Resort cyfryzacji zapewnia, że aplikacja ProteGO Safe jest w pełni bezpieczna, a użytkownicy mają być też anonimowi.
Eksperci są innego zdania: „Aplikacje do walki z koronawirusem można zaprojektować z ochroną prywatności użytkownika, tj. w systemie zdecentralizowanym – tak jak wymaga tego Google i Apple. Ale można też użyć systemu zcentralizowanego. Niestety ProteGO Safe używa właśnie tego zcentralizowanego. To sprawia, że osoby mające dostęp do infrastruktury (backendu) mogą deanonimizować użytkowników i namierzyć kto, z kim i kiedy – a teraz także gdzie” – tłumaczy Niebezpiecznik.
Jeśli chodzi zaś o nakaz zainstalowania aplikacji ProteGO Safe pojawia się wielokrotnie w rozporządzeniach rządowych: „Dopuszczalne jest jednoczesne wpuszczenie do danego obiektu o 10 proc. wyższej liczby osób, o ile ponadnormatywne osoby posiadają aplikację ProteGO Safe. Takie osoby w razie braku wolnych miejsc w sklepie/lokalu nie otrzymują przywilejów, jeśli chodzi o stanie w kolejkach”.
Jeśli więc do galerii będzie chciała wejść większa od dopuszczalnej liczba klientów, to pierwszeństwo otrzymają osoby posiadające na smartfonie aplikację ProteGO Safe.
Wytyczne Ministerstwa Rozwoju zobowiązują galerie do umieszczenia: “przy wejściu do obiektu urządzenia z zainstalowaną aplikacją ProteGo Safe w celu zarejestrowania przez urządzenie klienta, będącego użytkownikiem aplikacji, wchodzącego do obiektu”.
Jeśli obiekt nie będzie miał możliwości, aby wystawić tego rodzaju urządzenie, to alternatywą ma być wydrukowanie kodu QR wygenerowanego z aplikacji ProteGO Safe, który klienci będą mogli sobie zeskanować. Właściciele galerii handlowej będą mieli również obowiązek umieszczania w widocznym miejscu materiałów informacyjnych na temat aplikacji ProteGO Safe, a klienci mają być dodatkowo zachęcani do jej zainstalowania poprzez zniżki lub materiały promocyjne.
Problem polega na tym, że nakaz ten dyskryminuje m.in. właścicieli iPhone’ów. Póki co, aplikacja wciąż jest dostępna jedynie w w sklepie Google Play. Rząd obiecuje, że wersja na iOS się pojawi, ale na razie w AppStore jej nie ma.
Inna kwestia, na którą zwracają redaktorzy next.gazeta.pl to konieczność aktywacji w telefonie bluetootha. Sam fakt, że zainstalujemy aplikację nie oznacza, że będzie ona działać i śledzić nasze kontakty. Pracownicy więc musieliby dokładnie sprawdzać nasze smartfony, czy właściwie korzystamy z rządowego narzędzia.
Źródło: niebezpiecznik.pl / next.gazeta.pl / dobreprogramy.pl