Dobra historia potrafi odmienić świat, a inspirację można znaleźć wszędzie, jeśli tylko ma się otwarte oczy i serce. Poznajcie Marka Nowaka, miłośnika fantastyki, pisarza, redaktora naczelnego ISPortal.pl. Dzieli się fascynacją literaturą, kinem, teatrem i grami. Rozmawiamy o jego ulubionych książkach, pierwszych krokach w świecie fantastyki, procesie twórczym oraz pracy w Grupie MiŚOT.
Michał Koch: Wiem, że pochłaniasz różne teksty kultury związane z szeroko rozumianą fantastyką. Co czytasz, oglądasz, czego słuchasz? Nie brakuje ci na to doby?
Marek Nowak: Nie tylko z fantastyką. Doby jednak nie brakuje, bo odbywa się to nieskoordynowanymi impulsami, kiedy pochłaniam z rzędu kilka książek, filmów albo chodzę na wszystkie interesujące koncerty w Gdańsku i Gdyni. Chyba tylko teatr odwiedzam regularnie, bez maratonów, korzystając przy tym z dziennikarskich wejściówek na lokalne premiery. Z książek przeczytanych w ostatnim czasie szczególne wrażenie zrobiła na mnie lektura Tak właśnie przegrywasz wojnę czasu autorstwa Amal El-Mohtar i Maxa Gladstone’a oraz powrót do uniwersum Alastaira Reynoldsa. To pisarz science-fiction i astrofizyk, który wiele lat pracował w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Inżynieria kosmiczna, którą opisuje w Otchłani Rozgrzeszenia, Prefekcie czy Przestrzeni objawienia, świadczy o rzetelnej wiedzy i oczywiście niesamowitej wyobraźni. Spoza fantastyki zaciekawiła mnie niedawna noblistka Annie Ernaux (z przyjemnością przeczytałem jej Lata) oraz Miasto jest nasze Justina Fentona. To z kolei solidna dziennikarska robota dotycząca wewnętrznego śledztwa i przestępstw funkcjonariuszy jednostki specjalnej do zwalczania przestępstw narkotykowych w Baltimore.
MK: Od czego zaczęła się twoja przygoda z literaturą fantastyczną?
Marek Nowak: Od kupienia jednego z numerów miesięcznika Fantastyka, gdy miałem dziewięć czy dziesięć lat. Były to lata 80. Do dziś zachowałem kilka roczników tego pisma, stosunkowo niedawno odświeżyłem też sobie jedną z powieści, którą pamiętałem z tamtych czasów. Pierścień Larry’ego Nivena. Miałem też długo niespełnioną ambicję, by pojawić się na łamach tego ikonicznego periodyku. Udało się to w 2021 roku. Swoją drogą obejrzałem niedawno dokument o Macieju Parowskim – Niesamowity Matt Parey. To mi przypomniało, że byłem swego czasu w redakcji na Mokotowskiej i rozmawialiśmy chwilę o moich wczesnych tekstach.
MK: Science-fiction, horror czy fantasy?
Marek Nowak: Wszystko. Nie mam poczucia wyższości jednych gatunków nad innymi. Przecież jak wejdziesz w świat konkretnego nurtu, choćby literatury gotyckiej i odkrywasz dla siebie takie perełki, jak Zamczysko w Otranto Horacego Walpole’a z 1764 roku (pierwszy raz usłyszałem ten tytuł w Latającym Cyrku Monthy Pythona i byłem pewien, że jest zmyślony) albo zbiór Gabinet figur woskowych. To po prostu niezwykle zaskakuje i cieszy.
MK: Stephen King, Philip K. Dick czy Andrzej Sapkowski?
Marek Nowak: Wszyscy wskazani i wielu innych. Janusz A. Zajdel, J.R.R. Tolkien, Terry Pratchett, Patrick Rothfuss, Stanisław Lem, Dmitry Glukhovsky, Michaił Bułhakow, Anne McCaffrey, Olga Tokarczuk, Radek Rak, Kurt Vonnegut, Rob Zombie, Douglas Adams, Edgar Allan Poe, Frank Herbert, Isaac Asimov, Joe Abercrombie, Witold Jabłoński, Maciej Bartosz Kruk, Jakub Ćwiek, Anna Brzezińska, Feliks W. Kres, Ray Bradbury, Jonathan Carroll, Roger Zelazny, Roland Topor, Henry Kuttner, Anthony Burgess, Ursula K. Le Guin, George R.R. Martin, Gardner Dozois, Howard P. Lovecraft…
MK: Które książki z gatunku poleciłbyś innym?
Marek Nowak: Wszystkie tych autorów. Ale nie każdemu. Albo coś lubisz, albo nie. Eksploruj na własną rękę. Nie daj sobie wciskać literatury i nie wciskaj nic innym. Z zasady raczej szukam ludzi, którzy mają podobne zainteresowania, niż przekonuję niezainteresowanych.
MK: Dałeś się poznać również jako autor krótkich form literackich. Dwóch nowel oraz zbioru Dziesięć tysięcy światów. Opowiedz o tym więcej. Pisanie idzie ci szybko?
Marek Nowak: Nie. I wciąż pojawiają się nowe pomysły. Różnorodnych prób literackich miałem całkiem sporo, a część z nich związana była z filmem i telewizją. Napisałem łącznie trzy scenariusze filmów pełnometrażowych, z czego dwa jako stypendysta Polskiego instytutu Sztuki Filmowej. Mówię o tym, ponieważ kształtowało to mój warsztat, a uwagi z podręcznika scenopisania Syda Fielda i Wolfa Rilli, mocno osadzały w pamięci. Szczególnie: natchnienie jest odruchem warunkowym wywołanym nawykiem pisania. Problemem jest tylko to, że najczęściej mam czas i determinację jedynie by zapisywać krótkie notki, co dla mózgu jest sygnałem: fajnie, możesz już wymyślać coś nowego. Długo nie powstawały jednak w związku z tym ukończone teksty. Rozwiązaniem okazało się tworzenie form krótkich, takich na półtorej lub dwie strony druku w książce. To takie najważniejsze sceny z filmu, które próbują zapaść w pamięć i trafić w serce oglądającego. Wchodzisz w środek akcji, następnie na postawie szczątkowych, ale przejrzystych informacji budujesz postaci, konteksty, historię, jaka mogła być udziałem bohaterów, świat, w którym to wszystko się dzieje, a wreszcie i przesłanie uzasadniające całą konstrukcję.
MK: Jaki warsztat trzeba mieć, aby stworzyć dobry tekst?
Marek Nowak: Podstawą warsztatu jest opanowanie nawałnicy zaimków, narzucających się każdemu początkującemu autorowi. Co do innych rad – nie podejmuję się. Literatura ma milion twarzy i większość z nich śmieje się z podręczników pisania i uniwersalnych wskazówek.
MK: Jak interpretujesz koncept multiwersum? Myślisz, że rzeczywistość, w której żyjemy jest tylko jedną z wielu?
Marek Nowak: Multiwersum interpretuję jako życzeniowy koncept fantastów. Obecnie skłaniam się do optyki, że nie dość, że żyjemy w jedynej, to także w pełni zdeterminowanej rzeczywistości, w której wolna wola jest tylko iluzją wyrobioną w mózgach naszych przodków, by szybciej uciekać przed tygrysami. Magiczne myślenie, które rzecz jasna w dużej mierze buduje naszą tożsamość, pozostaje jedynie czymś życzeniowym. Oczywiście świat jest przy tym złożonym miejscem i z perspektywy jednostki nie jesteśmy w stanie przewidzieć dokąd nas ten zdeterminowany strumień zdarzeń doprowadzi, dlatego wciąż jest ciekawie. Otwarte też pozostaje pytanie o naturę rzeczywistości, o to, czy cokolwiek możemy nazwać realnym. Tu spotyka się fizyka kwantowa, Ludwik Wittgenstein i wschodnie systemy filozoficzno-religijne. Bardzo ciekawe miejsce.
MK: Jaka jest Twoja opinia o AI?
Marek Nowak: Interesujące narzędzie, przydatne w rosnącej liczbie zadań. Razi mnie jedynie jej uczłowieczanie, czyli na przykład ilustrowanie tekstów o AI humanoidalnymi robotami oraz wszelkie rozważania o samoświadomości robotów, komputerów, AI. Przesłuchuję rozmowy Macieja Kaweckiego i cieszę się, że ten temat jest w nich poruszany na naukowym poziomie. Oczywiście w czasach, gdy wchodził do kin Terminator 2: Dzień sądu miałem inną perspektywę, ale dziś jestem przekonany, że wizja morderczego Skynetu może wynikać tylko z sabotażu programistów, błędu lub ataku hakerskiego.
MK: Realizujesz inne pasje?
Marek Nowak: Gry bez prądu, czyli takie z ludźmi, nie przy komputerze. Fabularne, planszowe, bitewne. Age of Sigmar w świecie Warhammera jest tu chyba szczególnie widowiskowy. Regularnie prowadzę też sesje RPG w ramach lokalnej inicjatywy Głowa Pełna Przygód.
MK: Jak znalazłeś się w Grupie MiŚOT?
Marek Nowak: Jako freelancer podejmowałem się dwa razy w roku wydawania kwartalnika Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej KIKE#NEWS, a w pewnym momencie, w związku z rozwojem ISPortalu, Krzysiek Fujarski zaproponował mi stanowisko redaktora naczelnego. W czasie pandemii było to moje najbardziej stabilne zlecenie i tak już zostało. Oczywiście KIKE#NEWS nie było pierwszą gazetą, w której publikowałem teksty związane z telekomunikacją. Współpracowałem wcześniej regularnie z miesięcznikiem Mobile Internet, a w portalu Trójmiasto.pl publikowałem teksty o technologicznych gadżetach.
MK: Jak wygląda tworzenie treści dla MiŚOT-ów?
Marek Nowak: Jako jeden z redaktorów portalu, sam wiesz najlepiej. Główną cechą tej pracy jest brak monotonii, której nie znoszę. Mamy oczywiście określony rytm działania, związany z cotygodniowym wydawaniem newslettera, ale co chwila bierzemy na tapet nowe tematy: prawo, ekonomia, cyberbezpieczeństwo, technologie informatyczne, internet rzeczy, administracja rządowa. Spotkania, rozmowy (głównie online) i oczywiście Zjazdy MiŚOT. Jest ciekawie.
Zobacz też:
Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Marcin Pilak, człowiek, który patrzy daleko