Tomasz Brol od lat eksploruje świat nowoczesnych technologii, realizując ambitne projekty na styku innowacji i nauki. W rozmowie opowiada o rozwijaniu zaawansowanych systemów opartych na AI, elektromobilności, wyzwaniach związanych z dezinformacją oraz swoich pasjach, które nieustannie popychają go do działania. Jak widzi przyszłość technologii i co planuje dalej? Rozmawiał Michał Koch.
Rozmawialiśmy już wcześniej, więc powiedz, co się zmieniło w twoim życiu w ostatnich latach? Przyjmijmy jakiś konkretny rok jako punkt odniesienia.
Tomasz Brol: Przede wszystkim odszedłem z Syriona, operatora, którego budowałem przez lata. Chciałem zrealizować swoje pasje i marzenia, więc postanowiłem podjąć nowe wyzwania. Moim celem stało się stworzenie dużej firmy technologicznej, która będzie realizować nowoczesne projekty, nie tylko cywilne, ale też potencjalnie wojskowe.
Jakie to wyzwania?
Tomasz Brol: Założyłem firmę – Dagda Technology – która koncentruje się na tworzeniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Zajmujemy się rozwojem dronów, zaawansowanych systemów monitoringu opartych na sztucznej inteligencji oraz technologiami signal intelligence, czyli nasłuchem i identyfikacją obiektów na podstawie ich emisji radiowej. To dla mnie fascynujący obszar, bo moim największym hobby zawsze były technologie i fale radiowe we wszystkich możliwych zastosowaniach.
A jak zmieniło się twoje spojrzenie na najnowsze technologie, o których głośno w mediach? Mam na myśli AI, samochody elektryczne…
Tomasz Brol: Jestem fanem elektromobilności. Nie tyle ze względu na ekologię, co na możliwość lokalnej produkcji energii elektrycznej. Dziś w dużej mierze opieramy się na węglu, ale możemy przejść na źródła odnawialne czy atomowe. Wtedy gospodarka stanie się bardziej niezależna. Sam stworzyłem dom, który jest energetycznie autonomiczny – oddaje do sieci więcej energii, niż zużywa. To eksperyment, który pokazuje, że można tak funkcjonować na większą skalę.
A co sądzisz o AI? Jak z niej korzystasz?
Tomasz Brol: AI jest narzędziem, a nie uniwersalnym rozwiązaniem wszystkich problemów. Używam jej np. do analizowania dużych zbiorów danych, porównywania wyników czy wyszukiwania błędów w kodzie. Ale mam też świadomość, jak łatwo AI może wprowadzać w błąd i jak przekonująco potrafi kłamać. To narzędzie, które wymaga mądrego używania. Jestem też ostrożny wobec mody na AI we wszystkim – nie wszystko powinno być sztuczną inteligencją sterowane, a często to tylko marketingowe hasła.
Wspominałeś o dezinformacji i jej zagrożeniach. Czy według ciebie dzieci i młodzież są odpowiednio edukowane w tej kwestii?
Tomasz Brol: Moje dzieci uczę sam, bo szkoła w tym obszarze niewiele oferuje. Zorganizowałem kilka lekcji w szkole syna, by pokazać, jak łatwo paść ofiarą manipulacji. Dorośli często mają problem z odróżnieniem prawdy od fałszu, bo dla nich to, co widzą, jest obiektywną rzeczywistością. Dzieci można jeszcze nauczyć krytycznego myślenia i warto to robić.
A jak oceniasz przygotowanie Polski do ery cyfrowej? Czy wiemy, co nadchodzi?
Tomasz Brol: Jesteśmy w lepszym miejscu niż wielu się spodziewa. Polska weszła później w technologie, ale dzięki temu mamy nowoczesne systemy bankowe i cyfrowe usługi. Oczywiście problemem jest prawo i politycy, którzy nie nadążają za zmianami. Ale jako społeczeństwo mamy duży potencjał.
A co u Pikusia?
Tomasz Brol: Niestety, Pikuś został najprawdopodobniej zestrzelony nad obszarem działań wojennych na Ukrainie. Nadawał sygnał, a potem nagle zamilkł, co wskazuje, że dostał jakimś odłamkiem. Od tego czasu Pikuś nie lata, ale mam pomysł na nowy projekt – boja oceaniczna, która dryfowałaby i podawała położenie. Chcę się zmierzyć z żywiołem wody, tak jak wcześniej badałem powietrze. Plan jest prosty – stworzyć bojkę, która zostanie wrzucona do Atlantyku albo Pacyfiku i będzie nadawać swoją pozycję.

Jestem już po rozmowach z kilkoma kapitanami statków, którzy są też krótkofalowcami i chcą pomóc w realizacji tego pomysłu. Kiedy boja będzie gotowa, zostanie umieszczona w oceanie, by mogła dryfować i przekazywać dane. A z innych ciekawych rzeczy – miałem też okazję szkolić naszego przyszłego astronautę z obsługi systemów radiowych. Leci na Międzynarodową Stację Kosmiczną w marcu lub kwietniu i będę jedną ze stacji naziemnych, które utrzymują z nim łączność amatorską z orbity. Czy to szalone? Może. Ale na pewno fascynujące!
Czytaj także:
Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Marcin Pilak, człowiek, który patrzy daleko
Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Marek Nowak – człowiek o fantastycznym piórze
Ludzie Grupy MiŚOT… czyli ci, którzy pracują dla was: Michał Koch – koncertowy chłopak