TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Gwiezdne wojny

​W ciągu ostatnich lat przestrzeń kosmiczna stała się areną intensywnej rywalizacji politycznej, technologicznej i militarnej. Szczególnie widoczne jest to w kontekście rosnącej liczby satelitów komunikacyjnych na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) oraz napięć między komercyjną siecią Starlink a chińskimi dążeniami do suwerenności informacyjnej i dominacji technologicznej.​

System Starlink od SpaceX powstał jako projekt mający zlikwidować globalne wykluczenie cyfrowe poprzez zapewnienie szerokopasmowego dostępu do internetu w nawet najbardziej niedostępnych regionach świata. Jednak od momentu, gdy Starlink odegrał kluczową rolę w zapewnieniu łączności Ukrainie po rosyjskiej inwazji w 2022 roku, stało się jasne, że jego znaczenie wykracza poza cele komercyjne.

Dla wielu państw – w tym Chin – obecność amerykańskiej infrastruktury komunikacyjnej na orbicie w takiej skali zaczęła być postrzegana jako potencjalne zagrożenie dla ich suwerenności, bezpieczeństwa narodowego oraz pozycji w globalnym porządku technologicznym.

Zatłoczona orbita

Zgodnie z danymi ABI Research, liczba aktywnych satelitów na LEO wzrośnie z 7 473 w 2023 roku do ponad 42 000 w 2032 roku. To blisko sześciokrotny wzrost, napędzany zarówno przez komercyjne inicjatywy – takie jak Starlink czy Amazon Kuiper – jak i narodowe programy kosmiczne, przede wszystkim w Chinach i Europie.

Chińskie przedsiębiorstwa, takie jak Geespace wspierane przez Geely, intensyfikują swoje działania w sektorze satelitarnym, planując stworzenie megakonstelacji składającej się z prawie 6 000 satelitów LEO, mającej na celu świadczenie globalnych usług szerokopasmowych. Pierwsze partie tych satelitów zostały już umieszczone na orbicie, co stanowi wyzwanie dla dominacji Starlink na tym polu. Ponadto, państwowe przedsiębiorstwo Shanghai Spacecom Satellite Technology (SSST) realizuje projekt “Thousand Sails Constellation”, planując rozmieszczenie 15 000 satelitów do 2030 roku, co dodatkowo zaostrza konkurencję w przestrzeni kosmicznej. ​

Konflikt interesów między Starlink a Chinami nie ogranicza się jedynie do aspektów komercyjnych. Chińscy naukowcy opracowują strategie mające na celu zakłócenie działania satelitów Starlink w przypadku konfliktu, obawiając się ich potencjalnego wykorzystania do celów wojskowych. W odpowiedzi na te wyzwania, Chiny rozwijają własne technologie satelitarne, dążąc do zapewnienia sobie przewagi w tej nowej erze rywalizacji kosmicznej.

Taka dynamika prowadzi nie tylko do większego zatłoczenia orbitalnego, ale również do eskalacji napięć na tle infrastrukturalnym. W sytuacji, gdy dane z satelitów są podstawą funkcjonowania globalnej gospodarki – od synchronizacji systemów bankowych po zarządzanie transportem, logistyką i energią – ich kontrola staje się kluczowym elementem strategii bezpieczeństwa.

Wojna technologiczna przenosi się w kosmos

Chiny, zdając sobie sprawę z rosnącego znaczenia komunikacji satelitarnej, intensyfikują rozwój własnych systemów. China Satellite Network Group oraz inne państwowe i prywatne podmioty inwestują w budowę niezależnych konstelacji, wspieranych przez technologie sztucznej inteligencji, obliczenia brzegowe oraz innowacyjne systemy przeciwdziałania.

Secure World Foundation alarmuje, że równolegle trwają również prace nad systemami zakłócania i neutralizacji zagranicznych satelitów. Przykładem mogą być koncepcje wykorzystywania jednostek morskich z laserami przeznaczonymi do neutralizacji sygnałów z orbity – co jeszcze niedawno mogło wydawać się domeną literatury science fiction.

Konflikt Starlink–Chiny nie ogranicza się wyłącznie do konkurencji infrastrukturalnej. To również spór o to, kto będzie kontrolował dane, łączność i przepływ informacji w nadchodzących dekadach. Dla Chin rozbudowa własnej infrastruktury satelitarnej to krok w stronę niezależności cyfrowej i uniezależnienia się od wpływów Zachodu. Dla Starlinka – umacnianie pozycji jako globalnego dostawcy usług komunikacyjnych i strategicznego partnera dla struktur NATO oraz państw sojuszniczych.

Rosnąca liczba doniesień o zakłóceniach sygnału, testach systemów antysatelitarnych czy przypadkach fizycznego niszczenia terminali komunikacyjnych na ziemi wskazuje, że mamy do czynienia z nowym rodzajem wojny hybrydowej. Wojny prowadzonej nie w otwartej konfrontacji militarnej, lecz poprzez manipulację infrastrukturą, zakłócanie łączności i przejmowanie kontroli nad kluczowymi zasobami cyfrowymi.

Przyszłość zależy od tego, kto będzie kontrolować niebo

Wobec rosnącej militaryzacji przestrzeni kosmicznej coraz głośniej wybrzmiewają apele o stworzenie jasnych, międzynarodowych regulacji dotyczących wykorzystania orbity okołoziemskiej. Raport Secure World Foundation podkreśla, że brak przejrzystych zasad może prowadzić do eskalacji napięć i poważnych konsekwencji dla globalnego bezpieczeństwa – nie tylko na poziomie państw, ale również dla codziennego funkcjonowania obywateli.

W czasach, gdy większość procesów społeczno-gospodarczych opiera się na danych satelitarnych, jakakolwiek destabilizacja na orbicie może wywołać efekt domina – od zakłóceń w nawigacji po awarie w systemach energetycznych i finansowych.

Starlink jest dziś nie tylko symbolem innowacji technologicznej, ale także przedmiotem geostrategicznej debaty. Dla jednych to przykład pozytywnego wpływu prywatnych firm na globalny rozwój cyfrowy. Dla innych – narzędzie dominacji, które wymyka się kontroli instytucji międzynarodowych.

Bez względu na punkt widzenia, jedno jest pewne: przyszłość globalnej łączności – a tym samym globalnej stabilności – rozgrywa się obecnie nie tylko na Ziemi, lecz także w przestrzeni kosmicznej. I to właśnie tam, wśród coraz gęstszych konstelacji satelitów, ważą się losy cyfrowego świata, jaki znamy.

Czytaj także:

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze